Blady strach

undefinedFot: pixabay.com

PiS forsuje pomysł poszerzenia granic Warszawy, chcąc uczynić ze stolicy Polski, metropolię większą od Moskwy, Londynu, i Paryża. Sprzeciwia się temu pomysłowi zdecydowanie rządząca Warszawą Platforma Obywatelska, mająca też wsparcie kilku innych ugrupowań opozycyjnych. Kto na tym może wygrać, a kto stracić?

Inez Szuszwalak – Skąd ten pomysł? Czy panika, którą spowodował jest zdrowym odruchem osób, które nie chcą płacić więcej i więcej z tytułu zmian czy jest to jedynie przykrywka dla powolnego, sukcesywnego zmieniania struktury własnościowej miasta? Zastanówmy się nad tym.

Kontrowersyjna propozycja
Na początku przyjrzyjmy się założeniom projektu ustawy, koncepcji poselskiej, czy jak to tam będziemy nazywać. Generalnie zastanówmy się nad tym co może się wydarzyć. Projekt zakłada utworzenie super jednostki samorządu terytorialnego złożonej z ponad 30 gmin. W jej skład, oprócz gminy miejskiej Warszawa, miałyby wejść takie perełki jak Kobyłka, Pruszków, Raszyn, czy Zielonka. Rodzinnie, prawda? O ile nie mam nic przeciwko prowadzeniu wspólnej polityki rozliczeniowej z Wołominem, Pruszkowem, czy innymi gminami znanymi z umiejętności prowadzenia interesów o tyle partycypacja w kosztach utrzymania Marek, Ząbek i Karczewa, nie napawa mnie ekonomicznym optymizmem…
Jacek Sasin z Prawa i Sprawiedliwości zastaną sytuację komentuje jasno i wyraźniej – „To histeria”. Zapewnia, że projekt ustawy poszerzającej granice Warszawy, to jedynie propozycja, swoisty temat do dyskusji. Sam pomysł referendum określił jako przekroczenie granic zdrowego rozsądku, czynność niepotrzebną, wręcz absurdalną. Atmosferę skutecznie podgrzewał front Platformy Obywatelskiej, odpowiedzialny za referendalną koncepcję – Grzegorz Schetyna kładł wyraźnie nacisk na uświadamianie warszawiaków, co leży w ich własnym interesie. Podkreślał jak ważna jest partycypacja mieszkańców w podjęciu decyzji. Wtórował tym samym Jarosławowi Szostakowskiemu, szefowi klubu radnych z warszawskiego PO, który to właśnie złożył wniosek o przeprowadzenie referendum. PiS niezmiennie koncepcji referendum nie popierał.
Jak się cała batalia zakończyła doskonale wiemy.

Sól w oku
Prawda jest jednak taka, że Prawu i Sprawiedliwości solą w oku jest opierająca się dobrej zmianie Warszawa. A właściwie to, że z niewiadomych przyczyn pozostaje niewzruszona kolejnymi aferami powodowanymi przez obecną władzę miasta. Poszerzenie granic stolicy dałoby w końcu realną możliwość zmian na szczytach władzy stołecznej – w końcu na 32 gminy, które miałyby stanowić nową część Warszawy, PiS odniósł zwycięstwo we wszystkich, z wyjątkiem dwóch – oparły się Michałowice i Legionowo. Niestety, dla samych mieszkańców zmiana to szereg komplikacji – paraliż decyzyjny spowalniający rozwój miasta. Co bowiem w sytuacji, kiedy osłabiona pozycja włodarza stolicy nie będzie w stanie narzucić sąsiadującym gminom swojego zwierzchnictwa? Jeśli projekty infrastrukturalne będą zakładały udział dwóch lub więcej gmin, które będą zarządzane przez różne obozy polityczne? Władza straci realną możliwość prowadzenia projektów, a tym samym nie przyczyni się do rozwoju „super-aglomeracji”.
Dodatkowo zmiany oznaczają rewizję składu Rady Warszawy. Nowa, ulepszona Rada Miasta, miałaby składać się z 50 radnych – po jednej sztuce z każdej gminy (32 sztuki), i po jednym z każdej stołecznej dzielnicy (18 sztuk). W praktyce oznaczać to może katastrofę – tyle samo na temat planu rozbudowy Bemowa będzie miała do powiedzenia osoba za nią odpowiedzialna, co burmistrz Wiązownej. Wielkie miasto miałoby być większe niż Moskwa czy Nowy Jork. Większe terytorialnie nawet od księstwa Monako. Zakładam, że mogłoby również starać się o miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa – jako jednostka administracyjna z największą ilością i zagęszczeniem ulic, rond, oraz placów imienia Jana Pawła II.

Lepsza koordynacja
Czy ta koncepcja ma jedynie złe i fatalne strony? Moim zdaniem nie. Od lat bowiem Warszawa boryka się z kłopotem braku wpływu na okoliczne przyległości. Są samodzielnymi bytami, które w ramach własnych małych społeczności podejmują decyzje, za które odpowiedzialność bierze na przykład całe województwo. Przywołać można choćby problem smogu. Co z tego, że Warszawa będzie płacić horrendalne kwoty kar za palenie śmieci, jeśli mieszkańcy Błonia czy Halinowa bez obaw będą wrzucać do pieca stare krzesła, kanapy, i nadgryzioną zębem czasu, malowaną farbą olejną budę dla psa wraz, być może, z zawartością? Uzyskanie wpływu na takie przypadki da przynajmniej teoretyczną możliwość kontroli.
Kolejnym przykładem jest problem komunikacji miejskiej. Powiększona o około 800 tysięcy mieszkańców „nowa” Warszawa przejmie bowiem obowiązek organizowania transportu publicznego na całym terenie. Brak sformalizowanych norm współpracy w ramach planowania urbanistycznego i rozwoju połączeń komunikacyjnych, stanowi problem organizacyjny. Obecnie samorządy lokalne podpisują jedynie dobrowolne umowy z warszawskim ZTMem (dotyczą funkcjonowania linii podmiejskich, kolei SKM, rozbudowy tras rowerowych etc.). Ujednolicenie zasad współpracy mogłoby przynieść wymierne rezultaty – być może nawet cena biletu na II strefę nie musiałaby być dwukrotnością ceny biletu Warszawskiego.

Bez zgody suwerena
Tak czy inaczej, nie da się ukryć, że płacenie więcej za czynsz, wodę, bilety nie jest marzeniem mieszkańców przyległości warszawskich. Podobnie jak partycypacja w kosztach wywózki śmieci z Józefowa, nie znajduje się na szczycie listy życzeń mieszkańców Mokotowa. Znane są pobudki ruchów podejmowanych przez władze, znane są również obawy mieszkańców. Czas pokaże. Choć jak już wiadomo, nie na wszystkie ruchy władza potrzebuje oficjalnego zezwolenia. Tak, jak na zmianę nazwy Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, która cichaczem, 12 stycznia br., została „przechrzczona” na Krajowej Szkoły Administracji Publicznej im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego…

 

Autorka jest analitykiem rynku energii, ekspertem Fundacji FIBRE w sprawach polityki energetycznej, specjalizuje się w problematyce związanej z gazem ziemnym. W przeszłości publikowała w Centrum Stosunków Międzynarodowych. Świetnie orientuje się również w tematyce Wschodu, a także zagadnieniach dotyczących państw byłego Związku Radzieckiego.

Dodaj komentarz