Latynoska telenowela

undefined

Macho to jeden z wyrazów najmocniej kojarzących się z Ameryką Łacińską. Stereotyp ten odnosi się przede wszystkim do kultury masowej, np. telenowel, jednak trudno nie odnaleźć jego śladów także w świecie polityki.

Codziennością licznych krajów zachodniej półkuli była przecież dyktatura wojskowych junt, choć w przypadku Argentyny „osłodzona” wiceprezydenturą kolejnych żon Juana Domingo Perona. W ostatnich dekadach uległo to zmianie, wraz z rozwojem ruchów emancypacyjnych o proweniencji marksistowskiej.

Wzlot i zmierzch
Szlak przetarła w 1990 r. w Nikaragui prezydent Violetta Barrios de Chamorro, wdowa po opozycjoniście zamordowanym przez reżim Anastasio Somozy. Argentyną od 2003 r. rządził klan Kirchnerów – najpierw Nestor, wcześniej gubernator prowincji Santa Cruz, a po jego śmierci – pierwsza dama Cristina Fernandez, z którą był prywatnie związany przez trzydzieści pięć lat. W Brazylii w 2010 r. schedę po kontrowersyjnym populistycznym prezydencie Luli (Luizie Ignacio da Silva) przejęła Dilma Rousseff, córka komunistycznego emigranta z Bułgarii, która zanim została z ramienia Partii Pracujących ministrem energii, zaznała m.in. walki w miejskiej partyzantce i tortur w areszcie dyktatury wojskowej.
W ciągu ostatniego roku obydwie pożegnały się z władzą, a przeciwnicy polityczni próbują zmusić je do wzięcia odpowiedzialności za zaniedbania, a także nadużycia swoich ekip. Cena za nierozwiązanie problemów dręczących rządzone przez nie państwa oraz sprowokowanie nowych, okazała się wysoka. Wygląda więc na to, że honoru płci pięknej w kontynentalnej polityce, będzie bronić już tylko prezydent Chile Michelle Bachelet, ponieważ Keiko Fujimori przegrała walkę o najwyższe stanowisko w Peru, z Pedro Kuczynskim, który oskarżył ją w trakcie kampanii o sprzyjanie mafii narkotykowej, nie sprzyjała jej także pamięć o szwadronach śmierci ochraniających dyktaturę jej ojca – Alberto.

Relatywna moralność
Jeden z trzech autorów wniosku o złożenie z urzędu Rousseff, jej były kolega partyjny, 93-letni Helio Bicudo, twierdzi, że Partia Pracujących przebyła ewolucję „od socjalistycznego ugrupowania służącemu ludowi, do rzeczniczki interesów wąskiej elity. Przeciwnicy zarzucają zawieszonej prezydent pogwałcenie prawa finansowego, poprzez zasilanie budżetu Brazylii oszczędnościami państwowych banków, z obawy przed ujawnieniem deficytu, co mogłoby udaremnić jej reelekcję w październiku 2014 r. Skandal odwrócił od niej innych sojuszników, m.in. przewodniczącego niższej izby parlamentu – Eduardo Cunhę, od którego zależała decyzja o wszczęciu impeachmentu. Niektórzy twierdzą, że kieruje się on wyłącznie dążeniem do wzmocnienia pozycji swojej partii PMDB, do której należy wiceprezydent Michel Temer, który objąłby rządy w kraju w wypadku odsunięcia od nich Rousseff.
Można się także zastanawiać, czy inni politycy mają moralny mandat do decydowania o losach szefowej państwa, dopóki wyjaśnienia nie doczekała się sprawa przyjęcia łapówek, w wysokości 5 mln USD, od firm zainteresowanych kontraktami z energetycznym gigantem Petrobras. W aferę zamieszany jest zarówno Cunha, jak i Temer. Większość obywateli dawnej portugalskiej kolonii czuje się zawiedziona bilansem niecałych dwóch kadencji, swojej pierwszej przywódczyni. Jedynie około 10 proc. Brazylijczyków, zdeklarowało się jako jej zwolennicy w marcowym sondażu. W tym samym miesiącu, w 26 stanach i Dystrykcie Federalnym, przeciw „koszmarnemu” zarządzaniu demonstrował ponad milion ludzi (według niektórych szacunków nawet 3,5 miliona), w tym około 450 tysięcy w samym Sao Paulo.

Atmosfera iście „olimpijska”
Nie wszyscy są przekonani, że Rousseff powinna oddać fotel. W ostatnich miesiącach miały miejsce również przemarsze jej mniej licznych zwolenników. Uczciwiej byłoby podziwieć o ogólnym znużeniu korupcją na najwyższych szczeblach władzy. Testem reputacji kraju będą planowane na 5-21 sierpnia letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. 17 czerwca gubernator tej prowincji – Francisco Dornelles – został zmuszony do ogłoszenia stanu wyjątkowego, z powodu niedostatecznej wydajności służb komunalnych. Na dokończenie budowy obiecywanej nowej linii metra potrzebny jest miliard dolarów. Spadek dochodów z podatków i sprzedaży ropy naftowej przełożył się na problemy z wypłacaniem rent, emerytur, i pensji, dla pracowników sektora publicznego.
Do impeachmentu w Brazylii jeszcze daleka droga. 12 maja, w jak to określił jeden z uczestników debaty – „najsmutniejszym dniu” tamtejszej demokracji, senat zawiesił Rousseff w pełnieniu obowiązków. Wyższa izba parlamentu ma teraz 180 dni na przeprowadzenie procesu zdyskredytowanej prezydent. Jeżeli dwie trzecie senatorów uzna ją za winną stawianych zarzutów, ostatecznie pożegna się ze stanowiskiem. Rousseff twierdzi, że popełniała błędy, ale nie przestępstwa, i skarży się na brutalne traktowanie przez poprzedników. Trudno przynajmniej częściowo jej nie rozumieć, ponieważ wcześniej podobne machinacje polityków nie kończyły się tak spektakularnymi procesami. Przed jej następcą stanie zadanie, nie do pozazdroszczenia: wyciągnięcie Brazylii z recesji, jakiej nie widziała od ćwierćwiecza…

Koniec „Lady Botox”
Podobne do swojej brazylijskiej koleżanki zarzuty usłyszała w kwietniu, Cristina Fernandez de Kirchner. Sąd federalny w Buenos Aires próbuje ustalić, czy miała coś wspólnego z podjętą kilka miesięcy przed odejściem ze stanowiska, decyzją banku centralnego o sprzedaży dolarów na rynku transakcji terminowych, po sztucznie zaniżonej cenie. Finansiści chcieli w ten sposób wykorzystać znaczną różnicę w kursie amerykańskiej waluty i miejscowego peso. Prowadzący sprawę, sędzia Claudio Bonadio, twierdzi, że sztuczka kosztowała budżet ok. 5,2 mld dolarów. Kobieta nazywana przez przeciwników – „Lady Botox” – ze względu na przebyte liczne operacje plastyczne, zaprzecza udziałowi w aferze, a udział w przesłuchaniach zmieniła w improwizowany wiec.
Kirchner nabrała wiatru w żagle, ponieważ Argentyńczykom nie podobają się niektóre z posunięć nowego prezydenta, wolnorynkowca Mauricio Macriego, takie jak podwyżka cen energii elektrycznej oraz biletów na przejazdy różnymi środkami komunikacji. Pozycję byłego gubernatora stołecznego okręgu, a także prezesa klubu piłkarskiego „Boca Juniors”, pogorszyło ujawnienie jego związków z zarejestrowaną na Bahamach spółką Fleg Trading, w aferze Panamaleaks. Manifestacja społecznego poparcia nie pomogła jednak Kirchner, która 14 maja została uznana za winną udziału w sprzeniewierzeniu państwowych funduszy, co skończyło się dla niej odcięciem od konta bankowego.
Jeżeli trafi do więzienia, a nie jest to jedyny przypadek defraudacji, z którym miała związek, jej zwolennicy będą podtrzymywali lansowaną już narrację o spisku prawicy przeciwko socjalizującym politykom z Ameryki Łacińskiej. Podobieństwo wydarzeń ostatnich miesięcy w Brazylii i Argentynie sprzyjałoby takim hipotezom, lecz trzeba pamiętać, że niekontrolowana realizacja lewackich postulatów w niedalekiej Argentynie, przyniosła opłakane skutki…

Kordian Kuczma

Dodaj komentarz