Fot: pixabay/com
O tym, że system ochrony zdrowia w Polsce jest ułomny i działa w nieracjonalny sposób – wie każdy, kto kiedykolwiek korzystał z świadczeń Narodowego Funduszu Zdrowia. Polskie państwo bezskutecznie boryka się z tym problem od lat. Czy uchwalona 23 marca 2017 roku ustawa o utworzeniu tzw. sieci szpitali, okaże się panaceum na problemy polskiej służby zdrowia?
Patrycja Dziadosz: 27 czerwca br. oddziały NFZ ogłosiły listę placówek, które znajdują się w sieci szpitali. Czy ta data okaże się równie magiczna dla samych pacjentów, czy pozwoli tylko na przeżycie niektórym placówkom publicznym?
Konstytucyjne prawo
Prawo do ochrony zdrowia jest niezbywalnym prawem każdego polskiego obywatela, wynikającym z zapisu art. 68 ust. 1 Konstytucji RP. Niestety polska opieka zdrowotna jest uważana za jedną z najgorszych w całej Europie. Według Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (Euro Health Consumer Index), rankingu oceniającego poziom służby zdrowia z perspektywy pacjenta w krajach europejskich, Polska zajmuje przedostatnie miejsce, spośród 35 badanych państw! Jednym gorszym od nas krajem jest Czarnogóra. Podstawowych przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w barku jasnej i spójnej wizji rządzących co do strategii państwa w zakresie ochrony zdrowia. Jako, że zdrowie jest jedną z najważniejszych wartości dla każdego człowieka, ten sektor zasługuje na nadanie mu wysokiej rangi i priorytetów działań. Niestety polskie państwo nie radzi sobie z tym problemem od lat, a podejmowane kroki w tym zakresie mają jedynie wymiar czysto teoretyczny.
Zadłużenie wciąż rośnie…
Rosnące zadłużenie szpitali publicznych to jedna z największych bolączek polskiej służby zdrowia. Długi są wynikiem zbyt niskich nakładów przeznaczanych na ten sektor. Polska na opiekę zdrowotną przeznacza zaledwie 6,3 procent PKB, podczas gdy średnia OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) stanowi 8,9 punktu procentowego. To blisko 30 procent mniej od przeciętnej wartości! Dlatego też pod względem nakładów przeznaczonych na system zdrowotny zajmujemy 36. spośród 44 miejsc. Tak samo jak w przypadku oceny poziomu służby zdrowia tak i teraz Polska zostaje w ogonie Europy… Czy sposób finansowania szpitali w sieci zatrzyma niebezpieczną machinę zadłużenia placówek? Wszystko wskazuje na to, że nie, ponieważ szpitale nadal będą otrzymywać zbyt małe w stosunku do bieżących wydatków środki.
Nowy sposób finansowania
Według nowych przepisów, podstawą finansowania szpitali, które znajdą się w sieci, będzie wynagrodzenie ryczałtowe. Podstawą wysokości jego wyliczania ma być liczba i struktura sprawozdawanych świadczeń z poprzedniego okresu. Czas obowiązywania finansowania ma wynosić 4 lata, a kwota wypłacana placówkom ma uwzględniać ceny usług medycznych, które będą obowiązywały od 1 października br., czyli od dnia wejścia sieci.
Najwięcej na wprowadzonej reformie stracą prywatne jednoprofilowe szpitale, które nie są w stanie spełnić kryteriów reformy. W efekcie czego, może się okazać, iż w niektórych regionach Polski, dostępność do niektórych świadczeń, głównie realizowanych przez prywatne jednostki – może się pogorszyć.
Wycena świadczeń medycznych jest problemem spędzającym sen z powiek zarządcom placówek publicznych, ponieważ NFZ za jedne płaci zbyt mało, a inne z nich przeszacowuje. W szpitalnej rzeczywistości, oznacza to że m.in. świadczenia z zakresu pediatrii czy onkologii, zawsze przynoszą szpitalom stratę. Dyrektorzy zamiast skupiać się na rozwoju placówek, muszą przeliczać budżet i liczyć większe refundacje z oddziałów bardziej rentownych np. takich jak kardiologia – dzięki którym uda się wyrównać starty i zbilansować budżet. Reforma sieci szpitali w tym zakresie powinna przynieść ulgę placówkom publicznym, ponieważ wspomniane już prywatne jednostki specjalizujące się w wykonywaniu świadczeń mało skomplikowanych, ale wysoko opłacanych przez NFZ np. operacji zaćmy mogą nie wejść do sieci. Jednak czy to rozwiązanie okaże się równie korzystne dla pacjentów jak dla samych publicznych jednostek dowiemy się w krótce. Jak na razie nic na to nie wskazuje, chociażby ze względu na przestarzałość wyposażenia placówek publicznych w porównaniu do tych komercyjnych.
Warto zaznaczyć, że na funkcjonowanie całej sieci szpitali zostanie przeznaczanych 91 proc. środków, obecnie przyznawane jest na leczenie szpitalne – to ok. 26,8 mld złotych. Pozostałe 9 proc., trafi na konkursy świadczeń, do placówek, które znajdą się poza siecią.
Niepewny los pacjentów
Resort zdrowia przekonuje, iż pacjenci szpitali, które nie zostaną zakwalifikowane do sieci nie stracą swoich miejsc na lisach oczekujących. W przypadku takiej sytuacji chory ma zostać przepisany do kolejki w innej placówce, z zachowaniem terminu. Wiadomo już, że do sieci nie zakwalifikowało się 319 szpitali, z których większość wykonywała świadczenia deficytowe np. z zakresu okulistyk czy ortopedii, na które czas oczekiwania jest najdłuższy. Reforma sztywno określa zakres usług, jakie mogą wykonywać objęte siecią szpitalnie, ale niestety nie odpowiada na potrzeby zdrowotne społeczności regionalnych, pomijając jakość usług oferowanych przez niektóre placówki oraz sytuację epidemiologiczno-demograficzną.
Dobra zmiana?
Reforma polskiego systemy opieki zdrowotnej jest bezapelacyjnie potrzebna. Jednak aby wszystkie zmiany okazały się sukcesem a nie przysłowiowy „gwoździem do trumny” potrzeby jest przemyślany plan działania i brak pośpiechu. Nie do końca dopracowane zmiany Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła, niestety pomimo szczytnego celu jak na razie wydają się wywołać więcej szkód niż pożytku dla polskiej służby zdrowia, co niestety przełoży się na samych pacjentów.
Autorka jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz dziennikarką amerykańskiej grupy Wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w analizach rynku medialnego, zagadnienia wpływu mediów na politykę, w swoich publikacjach porusza sprawy społeczno-polityczno-ekonomiczne.