Europejskie boje o atom – casus fiński

fot. pixabay.com

Spośród krajów atomowych posiadających obecnie rozwinięty przemysł jądrowy, Finlandia jest przypadkiem wyjątkowym. Skupia w sobie jak w soczewce nadzieje i zagrożenia związane z przyszłością energetyki jądrowej na starym kontynencie. To właśnie w Finlandia miała być pierwszym krajem, w którym konsorcjum Areva-Siemens zamierzało uruchomić do 2009 roku, nowy europejski reaktor ciśnieniowy (EPR). Wraz z jego ukończeniem w Europie miała rozpocząć się era reaktorów III generacji. Na papierze nowe konstrukcje wyglądają wyjątkowo obiecująco. Pojedynczy reaktor EPR, w porównaniu z konstrukcjami dotychczas używanymi w Europie ma ogromną przewagę. Posiada większą moc i gwarantowany wyższy współczynnik wykorzystania zainstalowanej mocy, co oznacza lepszy efekt finansowy. W nowej konstrukcji poprawiono oczywiście systemy bezpieczeństwa, wprowadzając nowe, zarówno bierne jak i czynne zabezpieczenia. Reaktor, zgodnie z ideą twórców ma mieć konstrukcję modułową, co powinno zmniejszyć docelowo koszty i poprawić elastyczność konstrukcji (ułatwiającą przystosowanie inwestycji do każdej indywidualnej lokalizacji). W zamyśle inżynierów, już na etapie projektu, uwzględniono proces demontażu instalacji (po zakończeniu cyklu życiowego elektrowni) i rekultywacji terenu, co ma pozwolić na ograniczenie kosztów likwidacji reaktora i pełną dekontaminację obszaru elektrowni. Sam okres gwarantowanej pracy reaktora został znacząco wydłużony i zgodnie z dostępnymi informacjami ma wynosić 60 lat z możliwością przedłużenia o następne lat 20. Oznacza to, przy niskich kosztach operacyjnych (tanie paliwo), potencjalne zwiększenie atrakcyjności ekonomicznej projektu.
Wszystko dobrze wyglądało w teorii. Jak wiadomo życie chadza jednak własnymi ścieżkami. Projekt jest wprawdzie na ukończeniu, ale praktyka surowo zweryfikowała teorię, a spór który na tym tle powstał – między konsorcjum budującym i przyszłym operatorem -znalazł się w międzynarodowym arbitrażu…
Zgodnie z najnowszymi informacjami ujawnionymi przez fińskiego operatora TVO, roszczenia tegoż, w stosunku do konsorcjum wykonawczego Areva-Siemens, wniesione do ICC (International Chamber of Commerce), zostały podniesione do kwoty 2,8 mld $. Z drugiej strony, wspomniane wyżej konsorcjum żąda od TVO kwoty jeszcze wyższej – 3,7 mld $. Są to roszczenia za stracone zyski, opóźnione płatności i kary umowne skalkulowane za okres do 2014 roku. Powyższy spór dotyczy kontraktu, podpisanego w grudniu 2003 roku, na budowę reaktora Olkiluoto 3, który miał być ukończony pod koniec 2009 roku. Niestety, jak widać, inwestycja nie została ukończona do dnia dzisiejszego, a koszty wzrosły z planowanych 3,2 mld Euro do ponad 8,5 mld Euro. Zgodnie z informacjami udostępnianymi przez strony reaktor ma rozpocząć komercyjną produkcję energii nie wcześniej niż w 2018 roku! Oznacza to opóźnienie o niemal dekadę!!! Projekt doznał znaczących opóźnień ze względu na poważne trudności ze skompletowaniem części jądrowej. Problemy dotyczyły właściwie wszystkich jej elementów – w ostatnim okresie główne opóźnienie spowodowane było problemami technicznymi z systemem kontroli i instrumentarium pomiarowym. Konsorcjum budujące, nie było w stanie „dogadać się” z fińskim nadzorem jądrowym (STUK), który zaakceptował przedstawione rozwiązania z zakresu bezpieczeństwa dopiero w kwietniu 2014 roku. Nie był to jednak jedyny problem związany z budową. Inwestycja fińska, podobnie jak jej francuski odpowiednik Flamanville i podobne reaktory w Chinach, cierpi wyraźnie na problemu „wieku dziecięcego”. Wyśrubowane normy bezpieczeństwa (podnoszone w czasie realizacji inwestycji), nowe technologie, mające podnieść efektywność ekonomiczną projektu, spowodowały ogromną ilość problemów technicznych i dramatyczne opóźnienia. We wszystkich obecnie budowanych reaktorach gen III/III+ widać wyraźny problem z właściwym opanowaniem technologii. Stanowi to także sygnał spadku zdolności przemysłowych – związanych z długim okresem regresu w przemyśle jądrowym (drastyczne zmniejszenie ilości realizowanych inwestycji po katastrofie czarnobylskiej) i skróceniem listy potencjalnych podwykonawców. Wszystko to (jak w Finlandii) powoduje, że ocena kosztów i czasu trwania budowy nowych bloków jądrowych, jest dziś wyjątkowo trudna do prognozowania. Pomimo klęski projektu, przyszły operator TVO jest zdeterminowany ukończyć budowę reaktora, a Finowie szykują się już do realizacji następnego projektu jądrowego (elektrownia Hanhikivi 1). Tym razem technologia ma pochodzić ze wschodu…

Łukasz Tolak

Dodaj komentarz