Ropa tanieje nieprzerwanie od czerwca 2014 r., kiedy to osiągnęła wysoką cenę 115.43 USD. W ciągu zaledwie półtora roku nastąpił niemal czterokrotny spadek. Wszystko wskazuje na to, że nadchodzące miesiące, a prawdopodobnie również i lata, przyniosą utrzymanie niskich stawek, co przyniesie różnorakie skutki dla poszczególnych krajów i sektorów gospodarczych.
Ceny ropy, wraz z początkiem nowego roku, spadły. Są obecnie najniższe od 12 lat – wynoszą mniej niż 35 dolarów za baryłkę. Cena na nowojorskiej giełdzie spadła do 30.44 USD, a w Europie aż do 32.53 USD (dane z 02-02-2016) – czyli poziomu odnotowanego ostatnio w 2003 roku (obie ceny dla benchmarku West Texas Intermediate – WTI). Europejski benchmark Brent North Sea odnotował spadek do 34.24 USD – to najniższa stawka od 2004 roku.
Nadmiar surowca
Przyczyny niskich cen nie są do końca jasne i jednoznaczne. Na pewno podstawowym czynnikiem jest spadek popytu na surowiec. Spadek popytu na pewno dostrzegalny jest w Europie, która poprzez modernizację produkcji energii i ciepła, sieci przesyłowych, oraz politykę klimatyczną zmniejszyła zapotrzebowanie na ropę na rzecz innych niekonwencjonalnych źródeł. Jednakże w tym samym czasie inne kraje świata, jak np. Chiny, zwiększyły zapotrzebowanie na surowiec.
Dlatego dużo ważniejszym czynnikiem jest znacząca zmiana struktury rynku producentów. W ciągu ostatnich sześciu lat, Stany Zjednoczone podwoiły wydobycie ropy i zajęły bezapelacyjnie pierwsze miejsce na rynku wydobycia. Ponieważ USA notują wysoką nadprodukcję (w stosunku do i tak ogromnych zapotrzebowania rodzimego rynku), były zmuszone do znalezienia nowych rynków zbytu. Uruchomiło to konkurencję w rejonach świata dotychczas niemalże zmonopolizowanych przez państwa OPEC oraz kraje takie jak Nigeria, Wenezuela, Brazylia czyli przez kraje – producentów. Z drugiej strony, USA przestały importować ropę – co do tej pory było ważnym czynnikiem stabilizującym dopływ gotówki w wymienionych wyżej krajach . Kolejnym czynnikiem był rozwój technologii łupkowej, która wyparła częściowo naftę z użycia, chociaż obecnie znów zaczyna się to zmieniać, ponieważ ropa jest bardziej atrakcyjna cenowo. Na świecie produkowany jest zatem obecnie nadmiar surowca – zbiorniki w Stanach Zjednoczonych i dużej części państw OPEC, na czele z Arabią Saudyjską, są pełne, a tankowce po częstokroć miesiącami czekają w portach na odpłynięcie do odbiorcy.
Konieczna dywersyfikacja
Niskie ceny będą się utrzymywać dopóki nie zmieni się trwale struktura gospodarek światowych – ten proces jest zawsze długotrwały. Obecnie znajdujemy się w specyficznej sytuacji – część krajów po zrezygnowaniu z ropy na rzecz nowocześniejszych źródeł nadal wykorzystuje ją zastępczo ze względu na opłacalność. Dlatego jej produkcja w żadnym kraju nie spada – jest utrzymana niejako w stanie gotowości. Incydenty takie, jak zajmowanie libijskich złóż przez bojowników ISIS i odcinanie ich od rynku, nie wpływa w żadnym stopniu na ceny, co mieliśmy okazję obserwować w ostatnich miesiącach. Powrót do „tradycyjnych” cen utrzymujących się w okolicach 100 dolarów, do którego byli przyzwyczajeni wszyscy (łącznie z użytkownikami samochodów osobowych w Polsce) może być możliwy albo przy dużym konflikcie światowym, który podzieli dostawców politycznie i wzmoże zapotrzebowanie na ropę, albo przy wspomnianym wyżej dopasowaniu produkcji do potrzeb światowych.
Postawiona wyżej teza może być szybko jednakże sfalsyfikowana. Ostatnie lata przyniosły niespodziewane zmiany polityczne i ekonomiczne – pochodną tego są ceny ropy naftowej. Żaden z analityków rynku nie przewidział tak drastycznych spadków. Dlatego, chociaż wskaźniki ekonomicznej i, szerzej, podstawowe zasady ekonomii wskazują na utrzymanie się obecnej tendencji, to przewidywania te mogą okazać się nietrafione. Z punktu widzenia Polski, zarówno dla firm jak i indywidulanych konsumentów, niskie ceny są korzystne – należy jednak wykorzystać ten czas na inwestycje w zdywersyfikowanie dostaw nośników energii, ale i samej produkcji energii i ciepła. Lata koniunktury, które mogą przynieść Polsce niskie stawki ropy oraz polityka unijna budowy jednolitego rynku energii, za którą idą duże pieniądze na połączenia przesyłowe powinny zostać maksymalnie wykorzystane.
Kamil Moskwik