Fot: pixabay.com
W ciągu ostatniego roku dość często pojawiało się w prasie hasło, iż w Ameryce Łacińskiej kończy się era populizmu. Jeśli weźmie się pod uwagę, iż latynoamerykański populizm był do tej pory głównie utożsamiany z lewicowymi rządami, to bardzo trudno się z takim hasłem nie zgodzić. Jednocześnie gdy przyjrzymy się prawicowym rządom, m.in. w Brazylii czy w Argentynie, zobaczymy, iż tam także władza chwieje się w posadach.
Malwina Haggard – Obecni lewicowi prezydenci Wenezueli, Boliwii, czy Ekwadoru borykają się z kryzysem gospodarczym w swoim kraju, a ich poparcie z roku na rok słabnie. Po śmierci Chaveza, państwo które w trakcie jego prezydentury prosperowało dzięki pieniądzom ze sprzedaży ropy naftowej, bankrutuje. W krajach sąsiadujących wcale nie jest lepiej. Reżimy „boliwariańskie” w Wenezueli, Boliwii czy Hondurasie, do tej pory używały demokratycznych technik, takich jak referendum czy plebiscyty, by zmieniać prawo w zależności od swoich potrzeb. Ale miały za sobą poparcie większości społeczeństwa. Obecnie, gdy do władzy doszli reprezentanci prawej strony sceny politycznej, ci dotychczasowi lewicowi prezydenci zostali usunięci (czasem siłą, jak w przypadku prezydenta Hondurasu Manuela Zelaya) ze swoich stanowisk na mocy ustanowionych poprawek konstytucyjnych.
Kryzys władzy w Brazylii i Argentynie
Ale nie tylko lewicowa władza zmaga się z niezadowoleniem społeczeństwa, kryzys polityczny dotknął także stosunkowo stabilną Brazylię, Meksyk czy Argentynę. W Brazylii, prezydent Dilma Rouseff, została, decyzja Senatu, odwołana ze swojej funkcji na drodze impeachmentu w związku z oskarżeniami o ukrywanie złego stanu finansów publicznych, podejmowaniu decyzji budżetowych i zawieranie umów kredytowych bez konsultacji z Kongresem. Jej miejsce zajął wiceprezydent Michel Temer – do niedawna sojusznik Rouseff, obecnie jej zagorzały wróg. Prezydent Temer także oskarżany jest o korupcje, zwłaszcza w obrębie działań, które podejmował w firmie naftowej Petrobas. Podobne oskarżenia usłyszało 318 senatorów (większość parlamentarna), którzy głosowali za usunięciem Rouseff ze stanowiska.
W listopadzie 2015 roku, Argentyńczycy wybrali nowego prezydenta – konserwatystę Mauricio Macri, tym samym kończąc prawie 12 letnie rządy peronistów. Ale teraz on także ma problemy – od początku swojej kadencji podniósł kilkakrotnie ceny za gaz, prąd i wodę przez co naraził się na sprzeciw społeczeństwa. W Meksyku spada poparcie dla rządzących, głównie z powodu wzrostów cen żywności czy benzyny (to ostatnie jako efekt reformy energetycznej mającej otworzyć meksykański rynek na zagranicznych inwestorów).
Nie wiadomo jednak jak długo takie zmiany polityczne będą miały miejsce. Mimo, iż w Brazylii prezydent Temer ma zagwarantowane prawo do rządzenia do 2018 roku, nie ma pewności czy zostanie wybrany na kolejną kadencję, tym bardziej, iż jeden z najbardziej popularnych brazylijskich polityków (oraz były prezydent) Luiz Inacio da Silva może stanąć do walki o fotel prezydencki. Istnieje też prawdopodobieństwo, że obu polityków usłyszy zarzuty o korupcje i stanie przed sądem.
Dysproporcje na kontynencie latynoamerykańskim
Ten dotychczasowy rozkwit populizmu na kontynencie bierze się z ogromnych dysproporcji klasowych w społeczeństwach latynoamerykańskich. Populiści obiecywali, iż zapomniane, zaniedbane i ubogie masy otrzymają w końcu to, co do tej pory należne było tylko elitom – opiekę medyczną, wykształcenie, emerytury, renty. By zrealizować swoje obietnice wyborcze, stworzyli nowe programy społeczne, zaczęli kontrolować niektóre elementy gospodarki (w państwach bogatych w złoża naturalne upaństwowiono do tej pory prywatne spółki wydobywające np. ropę naftową), ale też zaciągnęli kredyty zagraniczne. Po początkowym rozkwicie gospodarczym nadchodziło załamanie, rosły długi i inflacja. Dodatkowo na początku XXI wieku miał miejsce globalny spadek cen dóbr. Część z krajów latynoamerykańskich wzbogaciła się produkując dobra eksportowane na rosnący rynek chiński. Gdy gospodarka chińska spowolniła po kilku latach, przyszło załamanie cen tych dóbr, a co za tym idzie – spadek zysków z eksportu. Nie było więc pieniędzy na dalsze pokrywanie obietnic wyborczych.
Odcienie populizmu
Jest wiele odcieni populizmu. Populizm nie musi oznaczać rozdawania pieniędzy biednym. Populizm może także rozkwitać z ograniczonymi wydatkami socjalnymi. Przykładem może być prezydent Argentyny Carlos Menem który podczas swojej, trwającej dekadę, prezydentury otworzył gospodarkę kraju na zagraniczne inwestycje, a jednocześnie zasiedlił Sąd Najwyższy lojalnymi sobie członkami i zapewnił zmianę konstytucji umożliwiającą mu reelekcję w kolejnej kadencji. Podobnie zrobił rządzący w latach 90tych prezydent Peru, Alberto Fujimori – rozwiązał Kongres, przekształcił i podporządkował sobie demokratyczne do tej pory instytucje w kraju, a jednocześnie wprowadził szereg dość liberalnych reform. Przy okazji zorganizował tzw. Szwadrony Śmierci, których celem była eliminacja przeciwników politycznych. To właśnie z powodu łamania praw człowieka odsiaduje obecnie wieloletni wyrok w więzieniu.
To, co każdy populizm ma wspólnego, to osłabienie liberalnych demokratycznych instytucji władzy. Populiści organizują władzę w ramach swojego zamkniętego kręgu zwolenników przy jednoczesnej retoryce otwarcia się na obywateli i ich potrzeby. Wolą opierać swoją władzę na tymczasowych decyzjach i dekretach, a nie na ustanowionej legislacji. Jednocześnie sami chcą stanowić prawo i dociekać sprawiedliwości, krytykując wszystko i wszystkich, którzy są w jakikolwiek sposób powiązani z poprzednimi elitami politycznymi. Tego typu aktywność jednak bardzo często prowadzi do przemocy i wykraczania poza swoje kompetencje, tak jak miało to miejsce właściwie w całej Ameryce Łacińskiej w drugiej połowie XX i na początku XXI wieku.
Wygląda na to, iż faktycznie populizm w Ameryce Łacińskiej przeżywa obecnie kryzys. Jednak dochodzi do głosu (i władzy) w krajach, które do tej pory uważane były za dalekie od populistycznych – wystarczy tylko wspomnieć o prezydencie Donaldzie Trumpie w USA, o skutecznej kampanii Nigela Farage’a w Wielkiej Brytanii, która doprowadziła do Brexitu czy o dużym poparciu Marie Le Pen we Francji, nie wspominając już o rządach Prawa i Sprawiedliwości w Polsce.
Autorka jest ekspertem Fundacji FIBRE ds. analiz bezpieczeństwa i zagrożeń terrorystycznych. Specjalizuje się również w problematyce latynoamerykańskiej oraz subsaharyjskiej. Pracuje jako konsultant w międzynarodowej agencji badawczej.