Rewolucja w konserwatywnym świecie prawa

undefined
Fot: pixabay.com

Społeczeństwo nie jest zadowolone z jakości orzeczniczej sądów. Wynika to jednak w dużej mierze z faktu, iż nie potrafią w sposób prawidłowy zanalizować stanu faktycznego sprawy, a więc przewidzieć werdyktu, jaki zostanie wydany. W ten sposób, bez względu na to czy orzeczenie było prawidłowe, czują się pokrzywdzeni przez wymiaru sprawiedliwości, a czasami wręcz oszukani.

Łukasz Ziaja: Za ten stan rzeczy odpowiada niska świadomość prawna wśród społeczeństwa. Państwo powinno być aktywniejsze na tym polu. Czas na dobrą zmianę.

Beton zaczyna się kruszyć
Wydawałoby się, że środowisko prawnicze znane z konserwatywnego podejścia do kontaktu z klientem nie otworzy się na cyfrowe podejście do wykonywania zawodu i będzie trwało przy swoim, uważając że świadczenie pomocy prawnej bez fizycznego kontaktu z klientem jest niemożliwe. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Coraz częściej spotkania w eleganckiej siedzibie kancelarii, zlokalizowanej w pobliżu budynku sądu są wypierane przez relacje z wykorzystaniem nowoczesnych technologii do komunikacji.

Po pierwsze faktura
O adwokatach i radcach prawnych, których jednym z głównych zadań jest udzielanie pomocy prawnej obywatelom, krążą legendy, jakoby witali się z klientem słowami: „Dzień dobry, zanim porozmawiamy poproszę o dane do faktury”. Nazywanie prawników „krwiopijcami” ma swoje podłoża w tym, iż w Polsce usługi prawne są stosunkowo drogie w stosunku do mediany płac. Mimo iż kilka lat temu nastąpiło częściowe otwarcie się korporacji prawniczych na nowych adeptów sztuki prawniczej, co spowodowało wzrost liczby adwokatów i radców prawnych, ceny usług nie zmniejszyły się w sposób znaczący.
W efekcie powyższego, społeczeństwo poszukuje odpowiedzi na zawiłe zagadnienia prawne w Internecie, czytając fora oraz publikacje prawnicze, a po pomoc do prawnika udaje się w sytuacji podbramkowej, gdy zazwyczaj na pomoc jest już za późno. Głównym problemem bezpłatnych porad prawnych jest niemożność oceny ich trafności, która jest spowodowała niskim poziomem wiedzy z zakresu prawa wśród społeczeństwa. Wielu osobom wydaje się, że aby rozwikłać zagadnienie prawne, wystarczy zapoznać się z określoną ustawa traktującą o tej gałęzi prawa bądź przeczytać artykuł „prawny”. Życzyłbym sobie, aby tak było. Niestety, tak nie jest.
Poruszanie się po przepisach prawnych jest zadaniem czasochłonnym i żmudnym. Samo czytanie ustawy na nic się zda, jeżeli czytelnik nie rozumie zasad wykładni oraz interpretacji. Świetnie obrazuje to instytucja uchylenia mandatu karnego, jaka istnieje w prawie wykroczeń. Jak wskazuje przepis art. 101 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie, prawomocny mandat karny podlega niezwłocznemu uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie. Użycie w treści przepisu określenia „czyn zabroniony” przemawia za tym, że chodzi o zachowanie, które nie wypełnia znamion wykroczenia przewidzianego przepisami Kodeksu wykroczeń lub przepisach prawa pozakodeksowego. Mandat karny winien zatem zostać uchylony, jeżeli został nałożony za zachowanie prawnie obojętne albo za zachowanie, które należy traktować jako przestępstwo. Nie można natomiast uchylić mandatu karnego z uwagi na to, że osoba, która go przyjęła, twierdzi następnie, że nie ponosi winy za popełnienie wykroczenia. Osoby korzystające z instytucji uchylenia mandatu karnego, jak pokazuje orzecznictwo w tym zakresie, nie rozumieją treści przepisu, przez co w zdecydowanej większości przypadków Sądy odmawiają uchylenia mandatu. Świadomość prawna społeczeństwa jest na bardzo niskim poziomie, w efekcie czego osoba szukająca pomocy prawnej „u wujka google” zamiast wyjść z tarapatów prawnych, wpędza się w jeszcze większe kłopoty, jak chociażby poniesienie kosztów bezprzedmiotowego postępowania sądowego.

Aktywniejsza rola państwa
Jednym z głównych zadań państwa powinno być zwiększanie świadomości prawnej wśród społeczeństwa. Mimo iż jest coraz więcej serwisów internetowych udzielających niskobudżetowych porad prawnych, wciąż wielu osób nie stać na skorzystanie z nich. Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzegając ten problem uruchomiło program Darmowej Pomocy Prawnej świadczonej przez adwokatów oraz radców prawnych w wyznaczonych punktach. Blisko dwuletnie doświadczenie z tym programem pokazuje jednak, że nie jest on efektywny ze względu na podejście profesjonalnych pełnomocników do udzielania porad prawnych w ramach tego programu, przez co jakość świadczonych usług pozostawia wiele do życzenia: działalność ta jest wykonywana w dużym stopniu przez aplikantów radcowskich oraz adwokackich i w części przypadków sprowadza się jedynie do pozyskania klienta do komercyjnej obsługi, bowiem wynagrodzenie płatne profesjonalnym pełnomocnikom za udzielanie porad prawnych w ramach Bezpłatnej Pomocy Prawnej jest ich zdaniem zbyt niskie. Ze względu na dużą liczbę zainteresowanych skorzystaniem z darmowej porady prawnej, w rzeczywistości dostęp do profesjonalnego pełnomocnika świadczącego w punkcie pomoc prawną jest bardzo utrudniony, a termin spotkania odległy.
Mając tę okoliczność na względzie, zasadnym wydaje się, iż niesienie pomocy prawnej obywatelom powinno zostać w większym stopniu przejęte przez państwo. W tym celu mogłaby powstać spółka celowa, której zadaniem będzie świadczenie bezpłatnych usług doradztwa prawnego na rzecz obywateli, niejako obok obecnie realizowanego programu Darmowej Pomocy Prawnej. Instytucja mogłaby świadczyć usługi doradztwa prawnego na etapie postępowania przedprocesowego, stając się dla obywatela miejscem pierwszego kontaktu, w którym uzyskałby niezbędną pomoc prawną.
Ze względu na rozwój ery informacji oraz powszechny dostęp do Internetu, a także w celu skrócenie czasu udzielenia porady prawnej oraz zmniejszenia niezbędnych na działalność spółki środków finansowych, zasadnym wydaje się świadczenie usług doradztwa prawnego poprzez dedykowaną platformę, do której obywatele będą się logowali indywidualnym numerem identyfikacyjnym, która byłaby wyposażona w moduły umożliwiające prowadzenie korespondencji z opiekunem sprawy.
Pomysł wydaje się być może zbyt radykalny, jednak właśnie taki jest potrzebny. Wieloletnie zaniedbania w tej materii nie są możliwe do naprawienia przez półśrodki. Nasuwa się pytanie: kto finansowałby tę działalność? Z racji charakteru działalności konieczne byłoby pokrycie tego projektu w pełni ze środków publicznych. Sfinansowanie działalności na obszarze całego kraju byłoby bardzo kosztowne, dlatego można byłoby się zastanowić nad uruchomienie programu pilotażowego dla mieszkańców jednej gminy, a następnie przełożenia go na cały kraj.

W kolejce po sprawiedliwość
Sądy działają zbyt wolno. Ten populistyczny slogan ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Mamy zbyt mało sędziów w stosunku do ilości spraw, jakie są ich przydzielane, za co w dużej mierze odpowiada właśnie brak świadomości prawnej wśród społeczeństwa. W efekcie na termin rozprawy, np. w postępowaniu z zakresu prawa cywilnego, czeka się 2-3 miesiące.
Obok tego, społeczeństwo nie jest zadowolone z jakości orzeczniczej sądów, co wynika w dużej mierze z faktu, iż obywatele nie potrafią w sposób prawidłowy zanalizować stanu faktycznego sprawy, a więc przewidzieć werdyktu, jaki zostanie wydany. Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być wprowadzenie instytucji przedsądu, na etapie którego dedykowany system analizowałby materiał dowodowy sprawy oraz przewidywał, jaki wyrok zostałby wydany przez sędziego, gdyby sprawa nie zakończyła się na etapie przedsądu, wskazując na okoliczności, które za takim orzeczeniem przemawiają. Stworzenie systemu wykorzystującego sztuczną inteligencję jest możliwe. Zbudowali go inżynierowie z University College London, University of Sheffield i University of Pennsylvania. Skuteczność systemu w fazie testów, które polegały na przewidzeniu wydanych już wyroków Sądu w sprawach w zakresu praw człowieka, wynosiła 79 proc. Błędy były spowodowane tym, iż w sprawach o bardzo zbliżonym stanie faktycznym Sąd wydawał odmienne orzeczenia.
Takie postępowanie sądowe kończyłoby się ugodą zawieraną już przed właściwym Sądem, który dokonywałby jedynie sprawdzenia treści ugody z wymogami formalnymi. Taki model postępowania bez wątpienia zmniejszyłby liczbę spraw, które merytorycznie byłyby rozpoznawane przez Sąd i w ten sposób usprawniono by wymiar sprawiedliwości.
Aby odmienić rzeczywistość, której nie sposób zaakceptować, potrzebujemy rewolucji, a więc i rewolucyjnych narzędzi. Czy rządzący zdecydują się jednak na ich wprowadzenie? To pytanie jest otwarte.

 

Autor jest prawnikiem, komentatorem polityczno-ekonomicznym grupy wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w publikacjach oraz doradztwie z zakresu prawa, w szczególności z zakresu prawa wykroczeń, w tym prawa ruchu drogowego oraz procedury administracyjnej w tym zakresie.

Dodaj komentarz