Fot: pixabay.com
Co jakiś czas w polskiej debacie publicznej powraca temat zakazu lub ograniczenia handlu w niedzielę. Za każdym razem temat ten wywołuje sporo kontrowersji, ponieważ dzieli wszystkich zainteresowanych na dwie grupy: zwolenników lub przeciwników.
Patrycja Dziadosz – Obywatelski projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę autorstwa różnych ugrupowań, trafił do Sejmu we wrześniu ubiegłego roku, pod patronatem NSSZ „Solidarność”. Po ponad roku oczekiwania – 26 października bieżącego roku – Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przyjęła projekt ustawy ograniczającej handel w niedziele, wraz z poprawkami naniesionymi podczas prac podkomisji ds. rynku pracy.
Spór Solidarność vs PiS
Brzmienie ustawy zaproponowanej przez Solidarność obejmowało zakaz handlu we wszystkie niedziele, z wyłączeniem ostatnich niedziel stycznia, czerwca, lipca , sierpnia, oraz dwóch kolejnych przypadających przed świętami Bożego Narodzenia i ostatniej niedzieli przed świętami Wielkanocnymi. Po poprawkach wprowadzonych przez Sejmową Komisję Polityki Społecznej i Rodzinnej, wspólnie z PiS, handel ma być dozwolony w drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Zmiany w projekcie obejmują również rozszerzenie liczby punktów, w których sprzedaż w niedziele będzie dopuszczalna. Zgodnie z tą propozycją zakupy w niedzielę będzie można robić m.in. na dworcach kolejowych i portach lotniczych, na poczcie, w aptekach, w kawiarniach, na stacji paliw płynnych, których przeważająca działalność polega na sprzedaży paliw czy też w lecznicach dla zwierząt. Bez zmian zostanie również zasada, mówiąca o tym, iż sklep będzie mógł być otwarty, jeśli za ladą stanie sam właściciel.
Solidarność jako pomysłodawca projektu ostro krytykuje wprowadzone zmiany, zarzucając nowo powstałej formie ustawy nie precyzyjność. Rząd odpiera te zarzuty, sygnalizując iż zgodnie z opinią przygotowaną przez biuro analiz sejmowych to projekt zgłoszony przez Solidarność wzbudza poważne wątpliwości konstytucyjne, bowiem proponowane postanowienia projektu mogą naruszać zakaz dyskryminacji zawarty w art. 32 ust. 2 Konstytucji RP.
Zróżnicowana Europa
Pomysł ograniczenia handlu w ostatni dzień tygodnia jest znany także wielu krajom europejskim. Jednak tylko w 9 spośród 28 państw Unii Europejskiej obowiązują znaczące ograniczenia dotyczące handlu w niedziele i święta. W pozostałych 19 przez cały tydzień zakupy można robić niemal bez limitów. Całkowity zakaz handlu w niedziele dotyczy w szczególności krajów niemieckojęzycznych, w których zjawisko to ma na tyle ugruntowaną pozycję, że posiada w słowniku swój odrębny termin „Sonntagsruhe” czyli „niedzielną ciszę”. Podobne ograniczenia obowiązują w Belgii, Grecji, Holandii, Luksemburgu, na Węgrzech i we Francji. Z kolei niedzielne zakupy praktycznie bez ograniczeń można robić w Bułgarii, Chorwacji, Cyprze, Czechach, Danii, Estonii, Finlandii, Hiszpanii, Irlandii, Litwie, Łotwie, Malcie, Polsce, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Szwecji, Włoszech i Wielkiej Brytanii.
Co na to Polacy?
Preferencje Polaków w sprawie zakazu handlu w niedziele zbadał Kantar TNS, pytając które z proponowanych obecnie rozwiązań dotyczących zakazu handlu w niedziele jest ich zdaniem najlepsze. 76 proc. ankietowanych, poparło propozycję zagwarantowania co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników, jednak bez konieczności wprowadzania zakazu handlu w ten dzień tygodnia – dając tym samym temu rozwiązaniu największe poparcie społeczne. Z kolei zakaz handlu we wszystkie niedziele poparło zaledwie 36 proc. badanych.
Jak widać Polacy wcale nie chcą rezygnować z możliwości robienia zakupów w niedziele w dużych centrach handlowych, ponieważ w większości przypadków nie traktują ich tylko jako miejsca robienia zakupów, ale przede wszystkim jako miejsce spędzania wolnego czasu i spotkań. Jak wiadomo ludzie nie lubią zmian, a wprowadzenie zakazu będzie oznaczało koniczność zmodyfikowania nawyków konsumenckich, co przekłada się na ich niechęć do proponowanych rozwiązań. Przeciwnicy wprowadzenia zakazy handlu w niedzielę postulują, ze z racji natłoku obowiązków i pracy to właśnie weekendy są tym momentem, kiedy mogą zrobić większe zakupy.
PiS odpiera te argumenty wyjaśniając, że propozycja ograniczenia handlu w niedzielę pojawiła się po to by również pracownicy mogli spędzać niedziele wspólnie z rodziną. Zamiany mają również zapoczątkować przebudowę negatywnego modelu zachowania Polaków, pokazując im, że niedzielę można spędzać inaczej niż w centrum handlowym.
Straty dla budżetu
Ograniczenia związane z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę, bez wątpienia spowodują straty dla i tak już mocno nadszarpniętego budżetu państwa. Jak wynika z Raportu przygotowanego przez PwC, szacunkowe bezpośrednie straty Skarbu Państwa związane z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę to co najmniej 1,8 mld złotych. Konsekwencją wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę będzie spadek obrotów w sektorze handlu detalicznego, o co najmniej 9,6 mld złotych, a także spadek zatrudnienia o minimum 36 tysięcy osób. Dla porównania obroty, jakie wygenerował handel detaliczny w Polsce wyniosły w 2015 r. 690 mld zł. W ubiegłym roku zatrudnionych w tym sektorze było ponad 1,2 mln osób.
Należy podkreślić, że ograniczenie handlu w niedziele, negatywnie wpłynie również na branże ściśle związane z handlem takie jak logistyka, spedycja czy kurierska. Zamknięcie centrów logistycznych w niedzielę, może bowiem spowodować paraliż międzynarodowego łańcucha dostaw.
Złoty środek?
Kompromisowym rozwiązaniem proponowanym przez organizacje przedsiębiorców i ekspertów, pozwalającym osiągnąć ten sam cel, co wprowadzenie zakazu handlu w dwie niedziele w miesiącu bez potrzeby zamykania sklepów i wprowadzania skompilowanych regulacji prawnych, które negatywnie odbiją się nie tylko na budżecie państwa ale również na konsumentach było by wprowadzenie popieranego również przez ¾ polskiego społeczeństwa, rozwiązania polegającego na zagwarantowaniu pracownikom handlu co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Takie rozwiązanie byłoby korzystne nie tylko z punktu widzenia klientów, ale także dużej grupy pracowników, którą stanowią studenci, emeryci czy tez renciści, którzy niejednokrotnie, jako pracownicy sektora handlowego dorabiają do swoich skromnych budżetów.
Rząd zapowiada, że jeśli prace pójdą zgodnie z planem, to nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku. Miejmy nadzieję, że rządzący jeszcze raz, kompleksowo spojrzą na postulowane przez siebie propozycję i wypracują optymalne, jak najmniej niekorzystne dla wszystkich stron, rozwiązanie.
Autorka jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz dziennikarką amerykańskiej grupy Wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w analizach rynku medialnego, zagadnienia wpływu mediów na politykę, w swoich publikacjach porusza sprawy społeczno-polityczno-ekonomiczne.