Quo vadis, Koreo?

undefinedFot: pixabay.com

Program atomowy Korei Południowe stanowi od wielu lat wzorcowy przykład starannie zaplanowanej i przemyślanej polityki przemysłowej, którą bez wątpienia można nazwać: sukcesem. Wydarzenia polityczne ostatniego półrocza, mogą jednak w sposób istotny zaburzyć ten obraz, a nawet doprowadzić do całkowitego zaniechania rozwoju energetyki jądrowej Seulu.

dr Łukasz Tolak – Koreański program jądrowy ma długą, niemal 60 letnią historię. Został zainicjowany w końcu lat 50. XX wieku. Pierwszy reaktor komercyjny, wybudowany przy pomocy amerykańskiego Westinghousa, rozpoczął komercyjną produkcję energii elektrycznej w 1978 roku. Lata 80. stanowiły okres niezwykle intensywnego rozwoju przemysłu jądrowego owocując rozpoczęciem budowy ośmiu nowych reaktorów.

Własne projekty
Determinacja Seulu podyktowana była potrzebą zaspokojenia szybko rosnących potrzeb energetycznych kraju oraz chęcią uzyskania, jak największego stopnia bezpieczeństwa energetycznego. Podobnie jak Japonia, Korea stanowi przykład państwa pozbawionego właściwie własnych zasobów surowców energetycznych. Jednocześnie, starannie zaplanowana i przemyślana polityka przemysłowa, umożliwiła stopniowe uniezależnianie się od amerykańskiej technologii jądrowej, a także budowę własnych kompetencji oraz potencjału przemysłowego. W 2007 roku rząd koreański zdecydował o nieprzedłużaniu umowy licencyjnej z Westinghausem i oparciu reaktorów nowej generacji na własnych projektach, rozwijanych we współpracy z amerykańskim partnerem. Obecnie budowane reaktory APR-1400 (Advanced Pressurised Reactor-1400), których progresję rozpoczęto na początku lat 90. XX wieku, są tego owocem. Ich ulepszona wersja (projektowane właśnie reaktory APR+), mają zostać oparte wyłącznie na technologii koreańskiej.
Sukces programu jądrowego zapewnił atomowi istotne miejsce w koreańskim miksie energetycznym (elektrycznym). Obecnie, Korea Hydro & Nuclear Power Co Ltd – KHNP (narodowy operator elektrowni jądrowych i wodnych), zarządza flotą 24 reaktorów o łącznej mocy ponad 22 GWe – co stanowi około 22 proc. mocy produkcyjnych całej koreańskiej elektroenergetyki. W 2015 roku udział atomu w produkcji energii elektrycznej sięgnął 30 proc. (165TWh) i jest, obok węgla, najważniejszym źródłem energii elektrycznej. Tak silna pozycja wynikała z wysokiej niezawodności i dostępności reaktorów koreańskich – współczynnik wykorzystania mocy należy do najwyższych na świecie.

Ogromny sukces
Postępy Koreańczyków zaowocowały w ostatniej dekadzie, znaczącym sukcesem eksportowym. W 2009 roku Korea Electric Power Co (Kepco) uzyskała kontrakt o wartości 20,4 mld $, na budowę 4 reaktorów APR1400 elektrowni jądrowej w Barakah, w ZEA. Inwestycję rozpoczęto w 2012 roku. Ostatni reaktor ma być gotowy w 2020. Barakah-1 jest ukończony w ponad 96 proc., a jego podłączenie do sieci planowane jest w 2018 roku. Projekt zaczął być realizowany zgodnie z harmonogramem i w ramach przewidzianego budżetu. Jest to obecnie jedyna na świecie inwestycja jądrowa, nie odnotowująca znaczących opóźnień, jak również dramatycznego wzrostu kosztów. Stanowi jednocześnie potwierdzenie wielkiego sukcesu koreańskiego programu jądrowego – szczególnie widocznego na tle bankructwa Westnghausa czy niezbędnej interwencji Paryża, w przypadku kłopotów AREVY.

Niepewna przyszłość
Przyszłość jest jednak niepewna. W czerwcu 2017 roku, nowy prezydent Republiki Korei, Moon Jae-in, ogłosił zamknięcie prac nad budową nowych reaktorów jądrowych i nieprzedłużanie okresu eksploatacji już istniejących, po osiągnięciu planowanego wcześniej 40 letniego okresu eksploatacji. Jednocześnie Prezydent Moon Jae-in zapowiedział, odwołanie się do konsultacji społecznych, w sprawie kontynuowania budowy już rozpoczętych reaktorów: Shin Kori 5 i 6. Decyzją zarządu Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP), inwestycje te zostały czasowo wstrzymane do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Ostatecznie, 20 października 2017 roku, po kilku miesiącach debaty, trybunał składający się z 471 losowo wybranych obywateli Korei, podjął w głosowaniu decyzję o kontynuowaniu budowy obu reaktorów (59,5 proc. głosów za budową). Większość członków trybunału (53,2 proc.), opowiedziała się jednak za zmniejszeniem zależności od energetyki jądrowej. 35,5 proc. Głosowała za utrzymaniem obecnego poziomu, a zaledwie 9,7 proc., za dalszym zwiększaniem udziału atomu w produkcji energii elektrycznej. Wspomniany wyrok, nie oznacza zatem rezygnacji rządu z docelowego odejścia od energetyki jądrowej.
Paradoksalnie, zapowiedź wygaszania programu atomowego spowodowała protesty środowiska naukowego, w tym ekologów oraz specjalistów od zmian klimatu. W lipcu 27 z nich przesłało list otwarty do prezydenta, wzywając do ponownego rozważenia konsekwencji decyzji o wygaszaniu programu jądrowego. W piśmie wskazano na niebezpieczeństwo utraty taniego i ekologicznego źródła energii, które trzeba traktować jako jeden z istotnych instrumentów w walce z globalnym ociepleniem. Dyskusja trwa: na obecnym etapie przyszłość energetyki jądrowej w Korei pozostaje niepewna.

Globalne reperkusje
W wymiarze międzynarodowym, plany Seulu będą stanowiły kolejny cios w światowy przemysł jądrowy, który od ponad dekady, boryka się z ogromnymi problemami, związanymi ze wzrostem kosztów i coraz gorszą prasą. Sytuacja ta doprowadziła do głębokiego kryzysu branży w „starych” państwach atomowych, szczególnie we Francji, USA, a także Japonii. Rozbudowywany, kosztem miliardów dolarów, koreański potencjał przemysłowy oraz naukowy, stanowił – obok chińskiego programu jądrowego – gwarancje utrzymania ciągłości zdolności przemysłowych i niezbędnej innowacji. Koreański kompleks naukowo-badawczy odgrywa istotną rolę w projektach związanych z rozwojem, m.in. reaktorów wysokotemperaturowych, jak również tzw. reaktorów IV generacji. Badania te, ze względu na kryzys branży i tracone powoli zdolności przemysłowe, są obecnie bardzo opóźnione i wymagają skoordynowanych wysiłków międzynarodowych. Dlatego decyzje nowej ekipy w Seulu, mogą mieć poważne konsekwencje dla przyszłości całej branży.

Polski kontekst
Z perspektywy Warszawy pamiętać należy o silnej pozycji Koreańczyków, w ewentualnym wyścigu po kontrakt na pierwszą polską elektrownie jądrową. Korea rozpatrywana jest obok Francji i USA, jako źródło know-how. Dlatego rozwój wypadków w Seulu powinien być zatem pilnie obserwowany przez polskich decydentów.

 

Autor jest przewodniczącym zarządu Fundacji FIBRE, politologiem i prawnikiem, specjalizuje się w geopolityce i problematyce międzynarodowej: zwłaszcza w sprawach związanych z funkcjonowaniem Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, oraz Bliskiego Wschodu, jak również Azji; znakomicie też orientuje się w sytuacji Francji i Wielkiej Brytanii. Posiada również rozległą wiedzę i specjalizuje się w zakresie tematów takich jak: terroryzm, energia atomowa, broń jądrowa, jak również polityka paliwowa oraz gazowa.
Jest wykładowcą renomowanej prywatnej uczelni Collegium Civitas w Warszawie. Posiada tytuł naukowy doktora nauk politycznych.

Dodaj komentarz