Rewolucja w konserwatywnym świecie prawa

Fot: pixabay.com

Dokąd zmierza świat prawa? To pytanie wydaje się nie mieć odpowiedzi. Obecny stan jest nie do zaakceptowania. Potrzebujemy rewolucji.

 

Łukasz Ziaja – Sztuczna inteligencja, której znaczenia jeszcze kilka lat temu nie rozumieliśmy, coraz odważniej wchodzi w kolejne aspekty naszego codziennego życia. Świetnie to obrazuje podróżowanie pojazdami silnikowymi, które nie potrzebują ingerencji człowieka. Zjawisko to ilustrują także roboty sprzątające nasze domy czy pracujące na liniach produkcyjnych. Sztuczna inteligencja wejdzie niebawem do branży prawniczej, mimo iż mogłoby się wydawać, że nie ma dla niej miejsca w tym segmencie rynku. Zanim jednak to się stanie, stopniowo będzie wygasał bezpośredni kontakt prawnika z człowiekiem – na korzyść kontaktu pośredniego z wykorzystaniem nowoczesnych technologii do realizowania procesu komunikacji. W międzyczasie powinna wzrosnąć rola państwa w kształtowaniu świadomości prawnej wśród społeczeństwa oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji.

 

Beton zaczyna się kruszyć

Wydawałoby się, że środowisko prawnicze, znane z konserwatywnego podejścia do kontaktu z klientem, nie otworzy się na cyfrowe podejście do wykonywania zawodu i będzie trwało przy swoim, uważając że świadczenie pomocy prawnej bez fizycznego kontaktu z klientem jest niemożliwe. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Coraz częściej spotkania w eleganckiej siedzibie kancelarii, zlokalizowanej w pobliżu budynku sądu, są wypierane przez distance communication.

Nieocenioną zaletą internetowych porad prawnych jest, co do zasady, szybki czas otrzymania porady oraz fakt, że można z niej skorzystać znajdując się w domowym zaciszu. Czy taka forma kontaktu z prawnikiem jest równie pomocna, co bezpośrednie spotkanie? Odpowiedz na to pytanie jest uzależniona od profesjonalizmu prawnika oraz rzeczowości klienta. Bezpośrednia rozmowa z klientem ma tę zaletę, że podczas spotkania można uszczegółowić wiele istotnych kwestii, które na początku spotkania nie są oczywiste, dlatego zlecając poradę prawną przez Internet, niezwykle istotne jest, aby klient w sposób rzeczowy przedstawił stan sprawy oraz które informacje są dla niego istotne. Jakość porady prawnej nie zależy tylko od formy jej udzielenia, ale przede wszystkim od osoby udzielającej takiej porady – jej doświadczenia, merytorycznej wiedzy, czy też znajomości przepisów.

 

Kasa „misiu” kasa…

O adwokatach i radcach prawnych, dla których jednym z podstawowych zadań jest udzielanie pomocy prawnej, krążą legendy, jakoby witali się z klientem słowami: „Dzień dobry, zanim porozmawiamy poproszę o dane do faktury”. Nazywanie prawników „krwiopijcami” ma swoje podłoża w okoliczności, iż w Polsce usługi prawne są stosunkowo drogie, w stosunku do mediany płac. Mimo iż kilka lat temu nastąpiło częściowe otwarcie się korporacji prawniczych na nowych adeptów sztuki prawniczej, co spowodowało wzrost liczby adwokatów oraz radców prawnych, ceny usług nie zmniejszyły się w sposób znaczący.

W efekcie, społeczeństwo polskie poszukuje odpowiedzi na zawiłe zagadnienia prawne w Internecie, czytając fora oraz publikacje prawnicze, a po pomoc do prawnika udaje się w sytuacjach podbramkowych, gdy zazwyczaj jest już na nią za późno. Głównym problemem bezpłatnych porad prawnych jest niemożność oceny ich trafności, która jest spowodowała niskim poziomem wiedzy z zakresu prawa wśród społeczeństwa. Wielu osobom wydaje się, że aby rozwikłać zagadnienie prawne, wystarczy zapoznać się z określoną ustawą traktującą o danej gałęzi prawa bądź przeczytać artykuł „prawny”. Życzyłbym sobie, aby tak było. Niestety, tak nie jest.

 

Ignorantia iuris nocet

Poruszanie się po przepisach prawnych stanowi zadanie czasochłonne oraz żmudne. Samo czytanie ustawy na nic się zda, jeżeli czytelnik nie rozumie zasad wykładni oraz interpretacji. Świetnie obrazuje to instytucja uchylenia mandatu karnego, która istnieje w prawie wykroczeń. Jak wskazuje przepis art. 101 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie, prawomocny mandat karny podlega niezwłocznemu uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący zabronionym jako wykroczenie. Użycie w treści przepisu określenia „czyn zabroniony” przemawia za interpretacją, iż chodzi o zachowanie niewypełniające znamion wykroczenia przewidzianego przepisami Kodeksu wykroczeń lub przepisach prawa pozakodeksowego. Mandat karny winien zatem zostać uchylony, jeśli został nałożony za zachowanie prawnie obojętne albo za zachowanie, które należy traktować jako przestępstwo. Nie można natomiast uchylić mandatu karnego z uwagi na okoliczność, że osoba, która go przyjęła, twierdzi następnie, iż nie ponosi winy za popełnienie wykroczenia. Osoby korzystające z instytucji uchylenia mandatu karnego, jak pokazuje orzecznictwo w tym zakresie, nie rozumieją treści przepisu, przez co w zdecydowanej większości przypadków Sądy odmawiają uchylenia mandatu.

 

Zły doradca

Świadomość prawna społeczeństwa jest na bardzo niskim poziomie, w efekcie czego osoba szukająca pomocy prawnej „u wujka google”, zamiast wyjść z tarapatów prawnych, wpędza się w jeszcze większe kłopoty, jak chociażby poniesienie kosztów bezprzedmiotowego postępowania sądowego.

Wzrost liczby osób świadczących usługi pomocy prawnej może świadczyć o tym, iż prawnicy zaczynają rozumieć, że tradycyjne porady prawne, świadczone w kancelariach i rozliczane według roboczogodziny, której średnia cena na rynku pozawarszawskim zaczyna się od 150,00 złotych, są przeznaczone dla osób co najmniej średniozamożnych, a przy tym dostrzegają, że pozostawienie klientów samych sobie w kłopotach prawnych jest etycznie naganne.

 

Aktywniejsza rola państwa

Jednym z głównych zadań państwa powinno być zwiększanie świadomości prawnej wśród społeczeństwa. Mimo iż jest coraz więcej serwisów internetowych, udzielających niskobudżetowych porad prawnych, wciąż wielu osób nie stać na skorzystanie z nich. Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzegając ten problem uruchomiło program Darmowej Pomocy Prawnej, świadczonej przez adwokatów oraz radców prawnych w wyznaczonych punktach. Blisko dwuletnie doświadczenie z tym programem pokazuje jednak, że nie jest on efektywny ze względu na podejście profesjonalnych pełnomocników do udzielania porad prawnych, w ramach tego programu, przez co jakość świadczonych usług pozostawia wiele do życzenia. Działalność tego rodzaju jest wykonywana w dużym stopniu przez aplikantów radcowskich oraz adwokackich, i w części przypadków sprowadza się jedynie do pozyskania klienta w celu komercyjnej obsługi, bowiem wynagrodzenie płatne profesjonalnym pełnomocnikom za udzielanie porad prawnych, w ramach Bezpłatnej Pomocy Prawnej, jest ich zdaniem zbyt niskie. Ze względu na dużą liczbę zainteresowanych skorzystaniem z darmowej porady prawnej, w rzeczywistości dostęp do profesjonalnego pełnomocnika świadczącego w punkcie pomoc prawną jest bardzo utrudniony, a termin spotkania odległy.

Mając tę okoliczność na względzie, zasadnym wydaje się założenie, iż niesienie pomocy prawnej obywatelom powinno zostać w większym stopniu przejęte przez państwo. W tym celu mogłaby powstać spółka celowa, której zadaniem będzie świadczenie bezpłatnych usług doradztwa prawnego na rzecz obywateli, niejako obok obecnie realizowanego programu Darmowej Pomocy Prawnej. Instytucja ta mogłaby świadczyć usługi doradztwa prawnego na etapie postępowania przedprocesowego, stając się dla obywatela miejscem pierwszego kontaktu, w którym uzyskałby niezbędną pomoc prawną.

 

Cyborg w todze

Ze względu na rozwój ery informacji oraz powszechny dostęp do Internetu, a także w celu skrócenie czasu udzielenia porady prawnej, jak również zmniejszenia niezbędnych na działalność spółki środków finansowych, zasadnym wydaje się świadczenie usług doradztwa prawnego poprzez dedykowaną platformę, do której obywatele będą się logowali indywidualnym numerem identyfikacyjnym wygenerowanym; platforma byłaby wyposażona w moduły umożliwiające prowadzenie korespondencji z opiekunem sprawy. Docelowo jednak świadczenie usług przed ludzi mogłoby zostać wyparte przez program komputerowy, który po przeanalizowaniu sprawy udzieliłby odpowiedzi. Wykorzystanie sztucznej inteligencji jest coraz popularniejsze w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska kancelaria prawna Baker & Hostetler, wykorzystuje w tym celu program ROSS, stworzony przez IBM, który potrafi czytać język mówiony oraz pisany, samodzielnie formułuje i zadaje pytania, a także przygotowuje odpowiedzi na nie. Ponadto potrafi przeanalizować treść załączonych dokumentów oraz orzeczeń sądowych i samodzielnie konstruuje odpowiedzi na pytania – podając jedną lub kilka możliwych rozwiązań. To inteligentne rozwiązanie jeszcze nie dotarło do Polski.

Pomysł wydaje się być może zbyt radykalny, jednak właśnie taki jest potrzebny. Wieloletnie zaniedbania w tej materii, nie są możliwe do naprawienia przez półśrodki. Nasuwa się pytanie: kto finansowałby tę działalność? Z racji charakteru działalności konieczne byłoby pokrycie tego projektu w pełni ze środków publicznych. Sfinansowanie działalności na obszarze całego kraju byłoby bardzo kosztowne, dlatego można się zastanowić nad uruchomieniem programu pilotażowego dla mieszkańców jednej gminy, a następnie przełożenia go na cały kraj.

 

W kolejce po sprawiedliwość

Sądy działają zbyt wolno. Ten populistyczny slogan ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Mamy zbyt mało sędziów, w stosunku do ilości spraw, jakie są im przydzielane, za co w dużej mierze odpowiada właśnie brak świadomości prawnej wśród społeczeństwa. W efekcie na termin rozprawy, np. w postepowaniu z zakresu prawa cywilnego, czeka się 2-3 miesiące. Rozwiązaniem tego problemu mogłaby być sztuczna inteligencja połączona z instytucją przedsądu. Inżynierowie z University College London, University of Sheffield i University of Pennsylvania stworzyli system, którego celem było poprawne przewidzenie wyroku sądu w sprawach z zakresu praw człowieka. W trakcie testów analizował 584 sprawy, które w przeszłości rozpatrywał Europejski Trybunał Praw Człowieka. System miał za zadanie wskazać czy Sąd orzekł, że doszło bądź nie doszło do naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. System popełnił kilka błędów, jednak wynikały one z tego, iż w dwóch podobnych sprawach zapadały odmienne wyroku. Skuteczność systemu wyniosła 79 proc.

Społeczeństwo nie jest zadowolone z jakości orzeczniczej sądów. Wynika to jednak w dużej mierze z faktu, iż nie potrafią w sposób prawidłowy zanalizować stanu faktycznego sprawy, a więc przewidzieć werdyktu, jaki zostanie wydany. Jestem pewien, że wprowadzenie instytucji przedsądu, podczas którego system analizowałby sprawę przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, i informował przyszłe strony procesu, jaki orzeczenie zostałoby wydane przez sędziego oraz tłumaczył, zmniejszyłoby liczbę spraw, które ostatecznie trafią przed sąd, a także pełniło rolę edukacyjną. Aby odmienić rzeczywistość potrzebujemy rewolucji, a więc i rewolucyjnych narzędzi. Sztuczna inteligencja niewątpliwie jest takim instrumentem.

 

Autor jest prawnikiem, komentatorem polityczno-ekonomicznym grupy wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w publikacjach oraz doradztwie z zakresu prawa, w szczególności z zakresu prawa wykroczeń, w tym prawa ruchu drogowego oraz procedury administracyjnej w tym zakresie.