Rozedrgany Sahel trzęsie niczym wulkan

Na początku listopada 2017 roku, aktywne operacje rozpoczęły połączone siły grupy państw Sahelu – G5 Sahel Joint Force, których naczelnym zadaniem ma być wsparcie wysiłków na rzecz stabilizacji regionu oraz zwalczaniu terroryzmu islamskiego. Nowa inicjatywa pięciu krajów regionu (Mali, Mauretanii, Burkina Faso, Nigru i Czadu), ma docelowo liczyć około 5000 żołnierzy, przeznaczonych do uszczelnienia, jak również kontroli granic wspomnianych krajów, ze szczególnym uwzględnieniem terytorium Mali. 

dr Łukasz Tolak – G5 Sahel Joint Force, mają uzupełniać dotychczasowe inicjatywy mające na celu stabilizację w regionie. Dotychczasowe wysiłki, pomimo lokalnych sukcesów, nie przyniosły spodziewanych rezultatów, a od ponad dwóch lat niepokojąco rośnie aktywność islamskich organizacji terrorystycznych. Dotyczy to zarówno Al-Kaidy, jak i islamistów związanych z tzw. Państwem Islamskim. Obszar Sahelu ma szczególny status dla bezpieczeństwa Afryki oraz potencjalnie krytyczne znaczenie dla Europy.

Strategiczne interesy Paryża

Proces destabilizacji tej części Afryki Zachodniej rozpoczął się na początku obecnej dekady, w latach 2011/2012, i był związany z wydarzeniami, które miały miejsce na północy kontynentu – w Libii. Arabska Wiosna, doprowadziła do upadku reżimu Kadafiego (de facto także rozpadu Libii  i odpływu dużej ilości najemników tuareskich na południowy zachód). Z exodusem związana była także wyjątkowa proliferacja broni pochodzącej z wojskowych magazynów libijskich. Spowodowało to na początku 2012 roku, zachwianie równowagi sił w północnym Mali oraz utratę kontroli nad większością tego obszaru przez rząd w Bamako, na rzecz tuareskiego Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA), który w momencie największego triumfu, wiosną 2012 roku, ogłosił niepodległość. Dodatkowo 21 marca 2012 roku doszło w Mali do nieudanego zamachu stanu, który na miesiąc wytworzył polityczną próżnię. Oznaczało to zmniejszenie do zera szansy na samodzielne opanowanie sytuacji, przez rząd malijski. Pojawiło się także nowe zagrożenie, w postaci bojowników islamskich, którzy początkowo współpracowali z Tuaregami, w walkach z siłami rządowymi. Islamiści do lipca 2012 roku przejęli kontrolę nad północnym Mali, marginalizując MNLA, jak również zmuszając Tuaregów do odwrotu. Celem nadrzędnym grup islamistycznych, była budowa Państwa Islamskiego w Maili i wprowadzenie prawa religijnego – co też zrobili na kontrolowanych przez siebie obszarach. Jednocześnie, zwiększyli, pod koniec 2012 roku, nacisk na południową część kraju, wykorzystując sytuację wewnętrzną. Wydarzenia w północnym Mali, a także działania radykalnych grup islamskich, spowodowały reakcję międzynarodową i przyspieszyły bezpośrednią akcję Francji, żywotnie zainteresowaną stabilizacją w regionie. Postępy islamistów zwiększały ryzyko destabilizacji krajów ościennych i stanowiły zagrożenie dla strategicznych interesów Paryża. Rozpoczęta w styczniu 2013 roku (w oparciu o rezolucję Rady Bezpieczeństwa nr 2085 z grudnia 2012) francuska operacja Serval, doprowadziła w ciągu kilku tygodni, do rozbicia bojówek islamistycznych oraz odzyskania formalnej kontroli nad północnym Mali, przez rząd w Bamako.  Pełnej stabilizacji nie udało się jednak osiągnąć. 

Zwiększenie zasięgu zagrożenia

Wysiłki międzynarodowe ukierunkowane zostały na zwalczanie terroryzmu i grup przestępczych oraz docelowo, pomoc we wzmocnieniu struktur bezpieczeństwa krajów regionu. Służyć temu ma Misja Stabilizacyjna Multinational Integrated Stabilization Mission in Mali (MINUSMA), powołana w kwietniu 2013 roku, w oparci o rezolucję Rady Bezpieczeństwa 2100. Francja prowadzi rozległe działania antyterrorystyczne, w ramach rozpoczętej w 2014 roku Operacji Barkhane, stanowiącej kontynuacje Operacji Serval. Jest to największa francuska akcja wojskowa prowadzona zagranicą (kontyngent liczy około 4000 żołnierzy). Świadczy to dobitnie o wadze, jaką rząd w Paryżu przywiązuje do stabilności regionu, będącego w większości dawną kolonią francuską. Swoje operacje, na terenie Sahelu, prowadzą także Unia Europejska i Stany Zjednoczone (USA). Pierwsza w ramach misji treningowej EU Training Mission in Mali (EUTM) oraz EU Capacity-Building Mission (EUCAP), realizowanej również na obszarze sąsiedniego Nigru. Zaś Stany Zjednoczone realizują od 2007 misję treningową dla miejscowych sił bezpieczeństwa i finansują ich modernizację. W ostatnim okresie, na obszarze Afryki Zachodniej, znajduje się także około 1000 amerykańskich żołnierzy. W walkach z islamistami wykorzystywane są również drony, bazujące w Nigrze oraz Burkina Faso. Razem z oddziałami miejscowymi, jak również siłami francuskimi, prowadzone są bezpośrednie operacje bojowe przeciwko Boko Haram, w regionie basenu jeziora Czad. Głównym obszarem działania Boko Haram pozostaje Nigeria, ale działania organizacji destabilizują także Niger oraz obszar kotliny Czadu.  

Po okresie względnego uspokojenia, sytuacja pozostaje napięta. W 2014 roku islamiści skupiali się na odzyskaniu zdolności do prowadzenia operacji oraz reorganizacji logistyki, stopniowo zwiększając ilość, a także wyrafinowanie operacji. Rok 2015 przyniósł znaczące zwiększenie zasięgu zagrożenia. Bojownicy pojawili się w południowym Mali, na pograniczu Nigru i Burkina Faso. W latach 2015-2017, nastąpił szybki wzrost liczby ataków terrorystycznych. Rozszerzył się także obszar ich oddziaływania. Obok Mali, ataki odnotowano w niemal całym Nigrze, Birkina Faso i na pograniczu Mauretanii. Jak wskazują dostępne informacje, wraz z klęską Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku, uwaga sunnickiego ekstremizmu, skupia się coraz bardziej na obszarze Afryki Północnej oraz krajów subsaharyjskich. Z oczywistych powodów Sahel, a w tym Afryka Zachodnia, wydają się szczególnie atrakcyjnym celem kontynuacji dżihadu. 

Pesymistyczne perspektywy

Sytuację dodatkowo komplikują zbrojne grupy przestępcze, zajmujące się przemytem, handlem bronią i ludźmi, oraz przerzutem na północ nielegalnych imigrantów. O skali przemocy świadczą liczby. Misja MINUSMA jest obecnie najbardziej niebezpieczną misją ONZ. Straty wśród personelu przekroczyły, od momentu rozpoczęcia misji, 80 osób. Tylko w październiku 2017 roku, w walkach z ekstremistami, USA straciło 4 żołnierzy, Niger 13 żandarmów, a Siły Pokojowe 3 stróżów bezpieczeństwa. Region pozostaje daleki od stabilności, a perspektywy nie wydają się zbyt optymistyczne. 

Przyczyn kryzysu upatrywać należy w całym szeregu czynników, których usunięcie wydaje się dziś niezwykle trudne. Zasadniczym jest słabość krajów regionu, które nie są w stanie przeciwstawić się, dobrze zorganizowanemu i cechującemu się dużą elastycznością, przeciwnikowi. Wydarzenia 2012 roku wykazały jednoznacznie, że siły zbrojne takich państw, jak Mali czy Niger, są źle przygotowane do prowadzenia operacji antyterrorystycznych. Stabilność polityczna jest bardzo krucha, szerzy się korupcja. W Mali ostatni zamach stanu miał miejsce w 2012 roku, a Niger przeszedł podobny kryzys w 2010. Problemem jest także słaba legitymizacja władz centralnych, co widać szczególnie mocno we wciąż napiętych relacjach między rządem w Bamako i Tuaregami w północnym Mali. Obszar ten, od lat jest nawiedzany przez ekstremalne susze, które prowadzą do klęsk humanitarnych oraz głodu. W połączeniu z kryzysem politycznym, a także konfliktami zbrojnymi, prowadzi to do dezorganizacji miejscowego rolnictwa, jak również okresowego pogorszenia sytuacji gospodarczej. Oznacza to brak perspektyw dla młodego pokolenia, co sprzyja często radykalizacji.

Demograficzny żywioł

Na obecną sytuację warto spojrzeć w szerszej perspektywie. Sahel jako całość, w tym także Afryka Zachodnia, są obszarem boomu demograficznego. W Mali, Nigrze, i Burkina Faso żyje około 65 mln ludzi. Do 2050 roku populacja tych krajów przekroczy 150 milionów. W największym państwie czarnej Afryki, Nigerii, liczącej obecnie 206 milionów mieszkańców, populacja w ciągu najbliższych trzydziestu lat ulegnie podwojeniu i przekroczy prawdopodobnie 410 milionów. Jak przewiduje Bank Światowy w perspektywie roku 2050, ze względu na zmiany klimatu, liczba mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej dotkniętej problemem migracji wewnętrznej, może sięgnąć nawet 85 milionów. Duża część tych procesów dotknie analizowanych terenów. Już dziś wyzwania związane z procesami ocieplania klimatu przerastają możliwości miejscowych rządów – pomoc międzynarodowa jest niezbędna. Wraz ze wzrostem populacji oraz problemami klimatycznymi (obszar subsaharyjski ma być jednym z najmocniej dotkniętych zmianami), skala kłopotów będzie się tylko zwiększać. Jeżeli kraje Afryki Zachodniej mają podjąć próbę dostosowania się do zmian, niezbędna jest długofalowa polityka, współpraca międzynarodowa i stabilizacja, której obecnie brakuje. Problem terroryzmu islamskiego oraz słabości wewnętrznej, wpływa obecnie na perspektywy regiony, co może, w okresie najbliższych dekad, zaowocować dramatycznym wzrostem ilości uchodźców politycznych, jak również emigrantów ekonomicznych, którzy będą próbowali uciekać przed perspektywą ubóstwa, głodu, i śmierci. Biorąc pod uwagę historię regionu, związki polityczne i dotychczasową historię emigracji, kierunek wydaje się tylko jeden… 

Autor jest przewodniczącym zarządu Fundacji FIBRE, politologiem i prawnikiem, specjalizuje się w geopolityce i problematyce międzynarodowej: zwłaszcza w sprawach związanych z funkcjonowaniem Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, oraz Bliskiego Wschodu, jak również Azji; znakomicie też orientuje się w sytuacji Francji i Wielkiej Brytanii. Posiada również rozległą wiedzę i specjalizuje się w zakresie tematów takich jak: terroryzm, energia atomowa, broń jądrowa, jak również polityka paliwowa oraz gazowa.
Jest wykładowcą renomowanej prywatnej uczelni Collegium Civitas w Warszawie. Posiada tytuł naukowy doktora nauk politycznych. 

Dodaj komentarz