Już w momencie odzyskiwania niepodległości elity hinduskie – Premier Nehru i jego najbliżsi współpracownicy – traktowali badania jądrowe, jak przepustkę do wielkości. Strategiczny arsenał jądrowy Indii był i pozostaje dumą narodową, a także niezwykle cennym aktywem podkreślającym status Republiki jako azjatyckiego, a w perspektywie najbliższych 20-30 lat, także globalnego mocarstwa.
dr Łukasz Tolak – Skomplikowana sytuacja geopolityczna, w jakiej znajduje się New Delhi i ambitne cele stawiane przed siłami zbrojnymi, jak również arsenałem jądrowym, mogą jednak prowadzić do dramatycznego zaburzenia kruchej równowagi. Na subkontynencie indyjskim żyje obecnie ponad 1,7 mld ludzi – potencjale konsekwencje konfliktu mocarstw atomowych są trudne do wyobrażenia.
Strach przed wielkim sąsiadem
Indie pozostają bez wątpienia najsilniejszym państwem w Azji Południowej, a ich potencjał gospodarczy, dzięki trwającemu od początku lat 90. XX wieku, szybkiemu wzrostowi gospodarczemu, zdecydowanie dystansuje wszystkich sąsiadów. Oznacza to także możliwość rokrocznego zwiększania nakładów na zbrojenia konwencjonalne i ambitne plany atomowe. Najważniejszym, trwającym od 70 lat, problemem politycznym New Delhi, jest ciągle nierozwiązany konflikt z Pakistanem o przyszłość Kaszmiru. Pakistan kontroluje znaczną część historycznie muzułmańskiej prowincji, wspiera działania bojowników islamskich, i jest dysponentem znacznego, liczącego ponad 120 głowic, arsenału jądrowego, którego jedynym sensem istnienia jest obawa przed zniszczeniem przez hinduskiego sąsiada. Wydawać by się mogło, że powód budowy arsenału jądrowego New Delhi jest zatem oczywisty. Nic bardziej mylnego…
Hinduski wojskowy program atomowy, zainicjowany realnie gdzieś w początku lat 60. XX wieku, od początku swojego istnienia miał innego adresata. Był nim wielki sąsiad zza Himalajów, komunistyczne Chiny, które w 1962 roku upokorzyły Indie zadając im druzgocącą klęskę w wojnie granicznej. W tym też okresie chiński program jądrowy zakończył się sukcesem, dając chińskiemu „smokowi” miejsce wśród potęg jądrowych. W tym kontekście posiadanie arsenału jądrowego, stało się warunkiem sine qua non w stosunkach z Chinami. Indie mają ambicje zajęcia równorzędnej pozycji w relacjach z sąsiadem.
Ścieżka do wielkości
W realnym świecie, hinduskie elity traktowały arsenał jądrowy w kategoriach narzędzia politycznego, a nie instrumentu do prowadzenia wojny. Pierwszy test jądrowy przeprowadzony w 1974 roku potwierdzał jedynie ambicje Republiki. Po nim nastąpiła długa – ponad 20 letnia przerwa – wskazująca na niski priorytet arsenału jądrowego. Bez testów nie można było w wiarygodny sposób rozwijać zdolności, a co więcej, koszty polityczne (sankcje międzynarodowe) działały na New Delhi zniechęcająco. Do końca zimnej wojny nie było także realnych powodów, by rozbudowywać zdolności jądrowe – konflikt oraz stosunki z Chinami pozostawały w zamrożeniu, zaś wojna bengalska udowodniła supremację Indii nad Pakistanem (pchając ten ostatni do desperackich prób pozyskania własnej bomby). Dopiero zakończenie zimnej wojny, jak również drastyczna zmiana sytuacji geopolitycznej, doprowadziła do istotnych korekt w hinduskiej polityce jądrowej. W latach 90. XX wieku Indie zostały niejako „zmuszone” do przyjęcia statusu mocarstwa „de facto” jądrowego. Powody decyzji o przeprowadzeniu dodatkowych testów były trojakie. Pierwszym stał się niewątpliwie przyspieszony (od początku lat 90.) wzrost gospodarczy, który oznaczał wzrost potencjału Indii. Zwiększało to aspirację New Delhi, a arsenał jądrowy stanowił istotny atut na ścieżce do wielkości.
Determinanty wewnętrzne i zewnętrzne
Z drugiej strony atmosfera euforii i optymizmu, jaka zapanowała w polityce międzynarodowej oznaczała chwilowe wzmożenie wysiłków na rzecz rozbrojenia nuklearnego, a także wzmocnienia reżimu zapobiegania proliferacji broni jądrowej na świecie. Indie odczuły presję międzynarodową wzywającą je do wejścia do traktatu NPT, ze statusem państwa nieatomowego. Decyzja taka oznaczałaby całkowitą rezygnację z wojskowego programu jądrowego oraz niweczyła dotychczasowe wysiłki. W kategoriach regionalnych, czynnikiem istotnym było wejście Indii w nową fazę konfliktu z Pakistanem i wybuch, co miało miejsce w 89 roku, zbrojnej rebelii w Kaszmirze, wspieranej przez Islamabad. Jednocześnie informacje napływające z Pakistanu wskazywały jednoznacznie na szybki postęp prac nad pierwszą muzułmańską bombą jądrową. Decyzja o przeprowadzeniu serii końcowych testów (5 prób podziemnych), w maju 1998 roku, była zatem logiczną konsekwencją sekwencji zdarzeń które pojawiły się w środowisku międzynarodowym, jak również na wewnętrznej scenie politycznej.
Nuklearne odstraszanie i odwet
Na przełomie XX i XXI arsenał jądrowy Indii pozostawał na niskim poziomie, zarówno ilościowym, jak i jakościowym. Co najważniejsze, nie stanowił w żadnym wypadku instrumentu gotowego do natychmiastowego użycia. Pieczę nad krytycznymi elementami (głowicami, materiałami rozszczepialnymi), sprawował premier oraz mocno z nim związane środowisko naukowe, skupione nad programem jądrowym. Środki przenoszenia ograniczone były do prostych bomb lotniczych i jednego systemu rakiet balistycznych krótkiego zasięgu (od 2003 roku). Głowice jądrowe pozostawały poza kontrolą wojska, którego zaangażowanie sprowadzało się jedynie do przygotowania miejsca testów. Stan ten był zgodny z dotychczasową polityką elit hinduskich, traktujących broń jądrową, jako instrumentu polityki międzynarodowej, a nie gotowego arsenału. Po testach jądrowych nastąpiła jednak poważna zmiana. Reakcją na testy było potępienie ze strony społeczności międzynarodowej i seria pakistańskich prób jądrowych – dwa tygodnie po testach hinduskich. Testy te udowodniły że Pakistan także stał się de facto mocarstwem jądrowym. Reakcja zewnętrzna spowodowała potrzebę korekty dotychczasowej polityki atomowej. W latach 1999 i 2003 opracowano , a także ujawniono dwa kluczowe dokumenty mające określić rolę arsenału jądrowego. Do dziś są one podstawą naszej wiedzy nt. sposobu wykorzystania oraz roli jaką hinduskie elity polityczne przypisały broni jądrowej w systemie bezpieczeństwa narodowego. Zakładają one uzyskanie przez Indie minimalnego poziomu nuklearnego odstraszania, jak również zdolności do uderzenia odwetowego, mającego spowodować nieakceptowalne straty po stronie agresora.
Podnoszenie zdolności nuklearnych
Jednocześnie Indie wykluczyły (z niewielkimi wyjątkami) możliwość wykonania wyprzedzającego uderzenia jądrowego i ataku na kraje nie posiadające broni masowego rażenia. Na przełomie wieków kształt oraz poziom gotowości arsenału jądrowego Indii był w pełni adekwatny do zagrożeń, jakie istniały ze strony Pakistanu. W żadnym jednak wypadku, nie odpowiadał na wyzwania, które stawiał przed hinduskimi planistami arsenał chiński. Proces, który obserwujemy od ponad 15 lat, jest zatem logiczną konsekwencją faktu uznania Chin za głównego rywala i kluczowe zagrożenie w XXI wieku. We wspomnianym okresie Indie powoli zwiększają ilość głowic jądrowych (obecnie 120-130), skupiając się na rozwoju środków przenoszenia, a także podniesienia gwarancji przetrwania części arsenału jądrowego, w przypadku ataku przeciwnika. Obecnie w arsenale New Delhi znajdują się rakiety balistyczne o zasięgu do 3200 km, zdolne porazić dużą część Chin. Do 2020 roku wprowadzone zostaną pociski balistyczne, o zasięgu ponad 5000 km (Agni-V) – co oznaczać będzie zdolność porażenia całości chińskiego terytorium. Na ostatniej prostej znajduje się także projekt wprowadzenia do służby atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi. Pojawienie się morskiego elementu triady strategicznej, podnosi znacząco zdolność przetrwania indyjskiej broni jądrowej, oznacza jednak także podniesienie poziomu gotowości bojowej całego arsenału. Jeżeli odstraszanie nuklearne ma być wiarygodne, przynajmniej część arsenału (najlepiej ta najbardziej odporna na atak) musi być gotowa do natychmiastowego użycia.
Modernizacja sił konwencjonalnych
Poza zbrojeniami jądrowymi, w ostatnich 20 latach, Indie poczyniły znaczące postępy w modernizacji swoich zdolności konwencjonalnych, usiłując zniwelować dystans do szybko unowocześnianej armii chińskiej. Wszystkie te działania, obliczone na równoważenie potencjału większego sąsiada, mają jednak istotny wpływ na poziom zagrożenia jądrowego, na subkontynencie. Arsenał jądrowy, który w odniesieniu do Chin będzie w stanie zapewnić jedynie minimalny poziom wiarygodnego odstraszania, zupełnie inaczej będzie postrzegany w Islamabadzie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku konwencjonalnych sił zbrojnych, które już dziś mają znaczącą przewagę nad armią pakistańską, zmuszając Islamabad do zwiększonego wysiłku, a zwłaszcza poszukiwania sposobów na równoważenie potencjału Indii. To wszystko przy znacznie skromniejszych możliwościach oraz niestabilnej sytuacji wewnętrznej.
Groźna jądrowej katastrofy
Paradoksalnie, defensywny w swym założeniu program budowy arsenału jądrowego Indii, w sposób istotny zdaje się zaburzać kruchą równowagę w Azji Południowej. Zmuszając Islamabad do zwiększania znaczenia broni jądrowej, w planach ewentualnego konfliktu z Indiami i przeniesienia części arsenału z poziomu broni strategicznej na poziom taktyczny. Jednocześnie nieuchronny (wcześniej czy później) wydaje się podniesienie stopnia gotowości arsenałów jądrowych stron, co jest związane z wprowadzeniem nowych systemów uzbrojenia. Oznaczać to będzie, w przypadku wystąpienia kryzysu czy konfliktu granicznego, ryzyko obniżenia tzw. progu jądrowego między Pakistanem i Indiami. Okoliczność ta utrudni w zasadniczy sposób zarządzanie kryzysem oraz może skutkować, mającą katastrofalne konsekwencje, eskalacją.
Newralgiczny subkontynent indyjski jest jednym miejscem w skali globalnej, gdzie w mniej lub bardziej gorącym konflikcie politycznym pozostają dwa mocarstwa jądrowe. Dlatego region ten należy szczególnie pilnie obserwować, licząc na optymistyczną perspektywę, że stronom uda się wypracować rozwiązanie polityczne, które wydaje się najpewniejszym sposobem uniknięcia jądrowej katastrofy.
Autor jest przewodniczącym zarządu Fundacji FIBRE, politologiem i prawnikiem, specjalizuje się w geopolityce i problematyce międzynarodowej: zwłaszcza w sprawach związanych z funkcjonowaniem Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, oraz Bliskiego Wschodu, jak również Azji; znakomicie też orientuje się w sytuacji Francji i Wielkiej Brytanii. Posiada również rozległą wiedzę i specjalizuje się w zakresie tematów takich jak: terroryzm, energia atomowa, broń jądrowa, jak również polityka paliwowa oraz gazowa.
Jest wykładowcą renomowanej prywatnej uczelni Collegium Civitas w Warszawie. Posiada tytuł naukowy doktora nauk politycznych.