Czy starania ekologiczne są fikcją?

Załóżmy, że samochody będą na prąd, bo ma być bardziej ekologicznie. Ale skądś ten prąd trzeba wziąć. Niech już będzie to prąd z elektrowni wiatrowych – najbardziej ekologiczny. Tylko co zrobić z zużytymi akumulatorami samochodów? Skład, utylizacja są nie tylko kosztowne, ale też energochłonne. Na samym końcu takiego myślenia dojdziemy do absurdu…

Jerzy Mosoń – Podobnie jest niemal z każdym ekologicznym wyzwaniem. Na końcu i tak rachunek energetyczny albo inaczej: rachunek skażenia przyrody i jej ochrony będzie się zgadzał, ale 50/50. Wystarczy tylko liczyć uczciwie. Czy jest wyjście z tej sytuacji?

Zatruta woda

Nawet, jeśli ktoś woli słuchać tych naukowców, którzy twierdzą, że zmiany klimatyczne to proces naturalny, aniżeli tych, którzy winą za nie obarczają człowieka, to musi przyznać, że skażenie środowiska postępuje. Zatrucie środowiska stanowi obecnie niebezpieczeństwo anihilacji naszego gatunku podobne do ryzyka jakie wiązałoby się z wywołaniem globalnej wojny. Już poziom czystości większości wód gruntowych składa miasta do stosowania specjalistycznego oczyszczania. Okazuje się to jednak niewystarczające, więc ludzie masowo kupują filtry odwróconej osmozy.

Oczyszczanie powietrza

Podobnie jest z powietrzem: to, którym oddychamy w naszych mieszkaniach jest niewiele lepsze od tego przy drodze szybkiego ruchu. Kwitnie, zatem kolejna gałąź gospodarki: produkcja, co raz bardziej zaawansowanych oczyszczaczy powietrza z funkcją już nie tylko jonizowania, ale też ozonowania i nawilżania. Od tego tylko krok od konieczności zakładania specjalistycznych masek i kombinezonów. I nie ma w tym, ani krzty przesady, bowiem chemia zawarta w żywności oraz ta, którą farbuje się lub utrwala ubrania jest winowajcą licznych alergii. O sprawie pisała m.in. w jednym z grudniowych wydań Agencja Informacyjna: związki chemiczne i konserwanty to obecnie główni winowajcy alergii, która staje się powoli główną chorobą cywilizacyjną – można wnioskować.

Ludzkość buduje toksyczny świat

Aby zabezpieczyć się przed toksycznym działaniem związków ukrytych w ubraniach szytych ze sztucznych materiałów wystarczy czasem użycie zwykłej wazeliny – to wtedy, gdy we wskaźnikach kontaktowych alergia kształtuje się na poziomie 1+. Gdy jednak ten wskaźnik jest trzykrotnie wyższy nie ma nawet mowy o założeniu sztucznej odzieży, która z kolei dominuje na sklepowych półkach, a jej produkcja gwarantuje utrzymanie milionów rodzin. Podobnie jest z paczkowaną żywnością. Chemia z żywności i ubrań trafia albo do organizmu człowieka albo do środowiska naturalnego podnosząc sukcesywnie poziom skażenia. Gdyby jednak wyeiliminować w 100 proc. szkodliwe produkty to podobnie jak z eliminacją elektrowni węglowych czy produkcji samochodów napędzanych ropą – w systemie globalnym powstałaby ogromna dziura osób pozbawionych środków do życia. Protesty we Francji, która jeszcze niedawno miała ambicje zostać liderem w obszarze ochrony klimatu są tego koronnym dowodem.

Europa kontra reszta świata

I wreszcie starania państw Starego Kontynentu, przy jednoczesnej bierności USA, Chin, Rosji – największych emitentów i trucicieli nie mają większego sensu. Ich skutkiem może być jedynie wzrost towarów i usług w Europie, a następnie hermetyzacja gospodarki unijnej i trudne do przewidzenia konsekwencje tak wykreowanej izolacji.

W sytuacji tak szybko postępującej degradacji środowiska warto rozważyć wzmożenie działań edukacyjnych oraz inwestycje wspierające przemysł i rolnictwo ekologiczne. Niestety nie znajdziemy w tym zakresie wzorców w UE.

Odkopać norweski wzór

Znacznie lepiej radzą sobie z tymi wyzwaniami Norwegowie, a przynajmniej taka tendencja dominowała w tym kraju do końca lat 90. XX wieku. Warto odświeżyć stare norweskie prośrodowiskowe pomysły oparte na maksymalnym wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii, paczkowaniu żywności w 100 proc. biodegradowalne opakowania z ryżu, ale przede wszystkim programy edukacyjne, których realizację zaburzył niekontrolowany napływ ludności po 2004 r. tj. największego poszerzenia Wspólnoty oraz migracja, która nastąpiła po Arabskiej Wiośnie. Norwegia choć bowiem nie jest unijnym państwem prowadziła stosunkowo otwartą politykę względem migrantów i uchodźców, którzy podobnie jak w pozostałej części Starego Kontynentu nie rozumieją jeszcze wyzwań środowiskowych przed jakimi staje świat.

 

Autor jest z-ca redaktora naczelnego Polish Market, ekspertem ds. polityki zagranicznej, dyplomacji, oraz geopolityki. Publikuje w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador” oraz czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, był stałym komentatorem „Gazety Finansowej” oraz magazynu „Home&Market, wcześniej pracował w „Rzeczypospolitej”. Jest także reżyserem i producentem filmów.

Dodaj komentarz