Globalny problem

Skala problemu zanieczyszczenia środowiska odpadami plastikowymi jest ogromna. Świat ma wielki plastikowy problem, bowiem każdego roku do mórz i oceanów trafia ok. 8 mln ton tworzyw sztucznych.Już w  2014 roku stosunek masowy ilości plastików w morzach do ryb, wynosił 1:5. Organizacja Narodów Zjednoczonych apeluje, że jeśli tempo to zostanie utrzymane, to do 2050 roku, w oceanach może „pływać” więcej plastikowych odpadów niż ryb.

 

Patrycja Dziadosz:Jeśli produkcja oraz zapotrzebowanie na tworzywa sztuczne nadal będzie rosnąć w tak zatrważającym tempie, to zgodnie z szacunkami naukowców do 2050 roku, osiągniemy poziom ponad 1 mld ton tworzyw sztucznych. To jest ogromne zagrożenie dla środowiska! Przyszedł więc czas na podcięcie zdecydowanych działań, jak również zmiany zachowań, by nie dopuścić do sytuacji, w której w oceanach będzie mniej ryb niż plastiku. 

Unia Europejska mówi dość

Konsekwencje alarmującego wzrostu ilości szkodliwych odpadów, pochodzących z tworzyw sztucznych zalegających w morzach i ocenach, Unia Europejska dostrzegła już w grudniu ubiegłego roku. Zorganizowano wówczas spotkanie, podczas którego negocjatorzy unijni oraz przedstawiciele krajów członkowskich wspólnoty, porozumieli się podpisując dokument wprowadzający przepisy, które mają pozwolić na walkę ze śmieciami. 27 marca bieżącego roku, na mocy tych postanowień Parlament Europejski przyjął dyrektywę wprowadzającą zakaz sprzedaży jednorazowych plastikowych sztućców, a także wymóg oddzielnej zbiórki plastikowych butelek w sklepach do 2021 roku.

Czym był podyktowany wybór?

W ocenie Komisji Europejskiej ponad 80 proc. odpadów znajdujących się w oceanach przypada na przedmioty codziennego użytku, pochodzące z handlu żywnością, które są generowane przez przemysł napojów i punkty gastronomiczne typu fast food. Produkty objęte nowymi przepisami stanowią  aż 70 proc. wszystkich odpadów morskich, a dzięki nowym przepisom mogą one zostać zastąpione  „zdrowszymi” dla środowiska alternatywami, tak by konsumenci nadal mogli korzystać ze swoich ulubionych produktów. Podczas zeszłorocznych negocjacji parlamentarzystów oraz 28 przedstawicieli państw członkowskich UE uzgodniono listę 10 jednorazowych produktów z tworzyw sztucznych z łatwo dostępnymi alternatywami, które zostaną wycofane. Wśród nich znalazły się m.in.: patyczki higieniczne, plastikowe sztućce, talerze, słomki, mieszadła do napojów czy też pojemniki na żywność wykonane ze spienionego polistyrenu. 

Dlaczego słomki zyskały największa popularność medialną?

Biorąc pod uwagę ilość uwagi medialnej jaka jest poświęcana w ostatnim czasie plastikowym słomkom, dla większości z nas może być zaskakujące, gdy usłyszymy, że to nie one są wiodącym rodzajem odpadów pochodzących z tworzyw sztucznych. Dane te dotyczą bowiem całej rzeszy opakowań żywności oraz pojemników, które stanowią około 31 proc. wszystkich zanieczyszczeń z tworzyw sztucznych. Największą liczbę stanowią plastikowe butelki oraz nakrętki – 15,5 proc, kolejne są plastikowe torby z wynikiem 11,2 proc., a dopiero na końcu plastikowe słomki oraz sztućce, które stanowią 8,1 proc. odpadów. Głównym powodem „nagonki” na plastikowe słomki jest ich negatywny wpływ na oceany oraz zwierzęta morskie. Plastik w oceanie jest bowiem ogromnym problemem, świadczyć może o tym m.in. szokujące wydarzenie z zeszłego roku, które obiegło cały świat, a niestety nie jest odosobnionym następstwem „plastikowego problemu”. Dotyczy ono wykrycia aż 8 kilogramów śmieci, które zalegały w żołądku wieloryba umierającego przez pięć dni u wybrzeży Tajlandii. Dlaczego więc na pierwszy rzut oka niepozorne słomki, zyskały tak duże zainteresowanie rządzących oraz opinii publicznej?  Problemem nie jest ich rozmiar – są  bowiem małe i niepozorne, do tego stopnia, że ludzie często zapominają, że są plastikowe i nie poddają ich recyklingowi. I w tym tkwi sedno „słomkowego problemu”. Zdarza się również, że produkty te są pomimo poddania recyklingowi nie trafiają do mechanicznego sortownika, ponieważ są  zbyt małe i lekkie. W ten sposób zostają zakwalifikowane do śmieci niezdatnych do przetworzenia. Szacuje się, że przeciętny człowiek wykorzystuje 1,6 słomki dziennie. Oznacza to, że jeśli 25 000 osób przestanie używać słomek, wyeliminujemy ich aż 5 000 000 i zapobiegniemy ich przedostawaniu się do oceanów, a co za tym idzie powstrzymamy ich szkodliwy wpływ na ekosystem. Takie ograniczenia mają zatem sens.

Opakowania PET, etykiety, branża tytoniowa również pod lupą

Unijni legislatorzy uznali, że nacisk powinien zostać również położony na ograniczenie zużycia butelek plastikowych. Zgodnie z przyjętymi uregulowaniami od 2025 roku kraje członkowskie UE będą miały obowiązek recyklingu co najmniej 25 proc. butelek plastikowych (PET). Z roku na rok liczba ta ma się systematycznie zwiększać i tak np. w 2030 roku recyklingowi ma być poddanych minimum 30 proc. wszystkich butelek plastikowych. To nie koniec zmian, bowiem w zmniejszeniu liczby plastikowych śmieci mają pomóc też odpowiednie wymagania dotyczące projektowania i etykietowania.UE wytoczyło walkę również walkę pladze chusteczek nawilżających. To na ich opakowaniach, producenci będą musieli umieścić oznaczenia, które poinformują konsumentów o obecności plastiku w produkcie i szkodliwości dla środowiska, jeśli zostanie on wyrzucony gdzie indziej niż do kosza. Na celownik wzięto również producentów filtrów tytoniowych, które zawierają plastik. Zgodnie z uchwalonymi zmianami będą oni musieli pokrywać koszty publicznych systemów zbierania niedopałków, a także odpowiedniej infrastruktury. Chodzi np. o pojemniki na odpady w popularnych miejscach dla palaczy. Filtry do produktów tytoniowych zawierające plastik są bowiem drugim najbardziej zaśmiecającym jednorazowym produktem z tworzyw sztucznych w UE.

 Czy to wystarczy?

Bez wątpienia Unia Europejska zasługuje na pochwałę, z racji tego, że jest pierwszym regionem, obszarem kontynentalnym, który wprowadził nowe przepisy ograniczające „emisję” jednorazowych tworzyw sztucznych i zmniejszające zanieczyszczenia spowodowane tymi materiałami w środowisku. Globalny problem zaśmiecania środowiska jest bowiem niezwykle poważny i należy go jak najszybciej rozwiązać.

 

Autorka jest dziennikarką Gazety Krakowskiej, absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz publicystką amerykańskiej grupy (korporacji) Wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w analizach rynku medialnego, zagadnienia wpływu mediów na politykę, w swoich publikacjach porusza sprawy społeczno-polityczno-ekonomiczne.

Dodaj komentarz