Polski naród na drodze do wyginięcia?


Liczby zgonów i narodzin w 2020 r. w Polsce są alarmujące. Czy pandemia koronawirusa wyniszczająca polskie społeczeństwo utrwali polski kurs do wyginięcia? Czas na zdecydowane działania.

Jerzy Mosoń: Według danych z Rejestru Stanu Cywilnego, w 2020 r. w Polsce zmarło niemal 480 tys. osób. W tym samym okresie na świat przyszło ok. 360 tys. dzieci. Liczba zgonów jest o blisko 70 tys. większa niż w 2019 r., a liczba narodzin mniejsza o ok. 15 tys. Dane dotyczące emigracji także mogą budzić niepokój – więcej niż co dziesiąty Polak, który urodził się w Ojczyźnie żyje obecnie na emigracji. Czy negatywne procesy możemy jeszcze powstrzymać?

Żyjemy krócej niż inni
Złe wskaźniki demograficzne Polski nie są nowością. Już w latach 90. wielu ekspertów głowiło się nad tym, jak poprawić dzietność Polaków. Kłopot w tym, że oprócz niskiego poziomu narodzin palącym problemem była również stosunkowo krótka średnia długość życia Polaków względem średniej europejskiej. Pomimo wzrostu zamożności Polaków, a co za tym idzie poprawie poziomu służby zdrowia do dziś nie osiągnęliśmy w tym obszarze średniej unijnej. Według danych Eurostatu do 2019 r., polscy mężczyźni żyją prawie cztery i pół roku krócej niż wynosi pod tym względem średnia unijna. W przypadku kobiet to niecałe dwa lata krócej.

Odchodzi starsze pokolenie
Raczej nie ma szans na to by statystyki dotyczące długości życia uległy szybkiej poprawie. Podczas trwającej już niemal rok pandemii koronawirusa, w jej bezpośrednim następstwie zmarło w Polsce ponad 37 tys. osób. Prawdopodobnie przeważająca część z nich to seniorzy. Prawdopodobnie – bo po pierwszych paru miesiącach publikowania szczegółowych statystyk dotyczących ofiar patogenu Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało z podawania wieku i płci zmarłych. Zważywszy jednak na informacje z początkowego okresu trwania pandemii, nawet 90 proc. wszystkich zgonów może dotyczyć osób powyżej 65 roku życia. Co więcej, wnioskując z danych publikowanych przez analityków Coronavirus – Monitor Instytutu Roberta Kocha, w ramach bloga: Corona-Zahlen: Karte zeigt aktuelle Fälle in Deutschland und der Welt (morgenpost.de), Polska jest w czołówce państw, które procentowo straciły dotychczas najwięcej obywateli.

Zgony towarzyszące
Niestety, trudno obecnie oszacować także liczbę zgonów będących następstwem wstrzymania leczenia ciężko chorych z powodu obawy przed możliwością zarażenia się koronawirusem. Należy się jednak spodziewać, że w najbliższych latach takie pośrednie skutki pandemii będą widoczne także i w tych statystykach. To jednak nie koniec złych prognoz. Kryzys demograficzny może bowiem pogłębić się również wskutek ubożenia społeczeństwa, którego część za sprawą wprowadzanych od kilkunastu miesięcy lockdownów zdaje się już teraz być na granicy egzystencji. Dowodem na to jak poważna jest sytuacją są pojawiające się co raz częściej manifestacje oraz lokalne bunty przedsiębiorców. Warto w tym miejscu podkreślić, że naturalną konsekwencją ubożenia społeczeństwa jest między innymi słabsza dostępność do służby zdrowia, a co za tym idzie wzrost śmiertelności.

Znów wzrost samobójstw?
Choć od kryzysu finansowego z lat 2008-2013, minęło już trochę czasu, to statystycy mają zapewne w pamięci jedną z wielu jego upiornych konsekwencji, tj. znaczny wzrost liczby samobójstw. Według danych zebranych przez naukowców z uniwersytetów w Oxfordzie, Bristolu oraz w Hongkongu, a następnie opublikowanych przez periodyk „British Medical Journal”, tylko w 2009 r. odnotowano o ponad 5 tysięcy więcej samobójstw w Europie i w Ameryce niż w latach poprzednich. I choć bez wątpienia kryzys finansowy był dla wielu ludzi wielkim przeżyciem: odbierał fortuny i doprowadzał do bezdomności tysiące osób to trudno go porównywać z obecnym, kiedy to oprócz problemów natury gospodarczej, od wielu miesięcy ludność poddawana jest izolacji i żyje w nieustannym strachu o siebie i bliskich. Uwaga! Pomimo to, w Polsce nie powstał jeszcze żaden społeczny program wsparcia psychologicznego dla osób dotkniętych przez pandemię. A to już ostatni dzwonek by reagować.

Konsumpcjonizm pokonał rodzinę
Polskie problemy z przyrostem naturalnym miały się skończyć wraz ze wzrostem dobrobytu spowodowanym zmianą systemu polityczno-gospodarczego w 1989 r. Przejście z gospodarki planowej na rynkową nie poprawiło jednak sytuacji demograficznej Polski. Kolejne nadzieje na wzrost liczby mieszkańców Polski budziła akcesja unijna z 2004 r. Zamiast jednak zwiększać zasoby ludności Polska oddała najbardziej przedsiębiorczych rodaków bogatszym krajom Europy Zachodniej, i znów było nas mniej, zamiast więcej. Ci, którzy zostali od lat targani są z jednej strony lękiem o przetrwanie spowodowanym niskim poziomem pewności pracy, a z drugiej strony – pokusą konsumpcjonizmu. Jeden i drugi czynnik jest niezwykle skuteczny w zniechęcaniu do posiadania dzieci. Jak widać, nie pomogło nawet „500+”, które z planowanego programu prorodzinnego stało się szybko tylko programem wyrównywania szans.

Hej, hej Polonio!
Prawdopodobnie nie spełni się również kolejne oczekiwanie: powrót do kraju Polonii rozsianej po całym świecie. Na repatriantów z Kazachstanu i innych byłych państw ZSRR raczej szybko nie znajdą się środki, a dziesięciomilionowa diaspora Polaków w USA zdążyła się już wtopić w amerykańskie społeczeństwo. Być może część rodaków wróci z Wysp, gdy okaże się, że po brexicie nie mają tam czego szukać.

Ale nawet, gdyby wróciła cała polska emigracja to bez rewolucji w polityce prorodzinnej wyludnienie kraju będzie tylko kwestią czasu. Rewolucji w rozumieniu stworzenia systemu zachęt do zakładania rodzin i trwania w nich. Rewolucji wyrażonej poprzez tworzenie stabilnego prawa chroniącego pracownika przed nieuczciwym pracodawcą. Rewolucji także w służbie zdrowia, która zmienia się zbyt wolno wobec wyzwań, z jakimi mamy do czynienia i będziemy mieć w kolejnych dekadach.

 

Autor jest szefem Zespołu ds. Geopolityki i Polityki Zagranicznej Fundacji FIBRE. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, a także z-ca redaktora naczelnego czasopisma Polish Market. Kierował Działem Prawnym tygodnika „Gazeta Finansowa”. Na swoim koncie ma wiele publikacji w „Rzeczpospolitej” (w której pracował), w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador”, w miesięczniku „Home&Market” oraz w czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”.Jest także reżyserem i producentem filmów.