Media są wielką chorobą polskiej demokracji

undefinedFot: brain/pixabay.com

Albert Einstein: „Pół prawdy to całe kłamstwo”

W zakulisowych rozmowach politycznych od lat obecny jest pogląd: kto ma telewizję, ten ma władzę. Z tego oto względu od lat elity polityczne, niezależnie od prezentowanych przez siebie poglądów, dążą do zapewnienia sobie wpływu na media publiczne. Na telewizję prywatną również, chociaż formalnie nie mają na nią żadnego wpływu. Dlaczego tak się dzieje?

Patrycja Dziadosz – Politycy wierzą, że wpływ na media, w szczególności na telewizję, zagwarantuje im osiągnięcie sukcesu wyborczego i wzbudzi aprobatę, wśród obywateli, dla głoszonych przez nich idei czy prezentowanych projektów. Lata zebranych doświadczeń (od 1952 roku – początek TVP w Polsce), w jednoznaczny sposób ukazują, że wpływ polityczny na telewizję publiczną nie przekłada się na sukces wyborczy rządzącego ugrupowania. Politycy zdają się jednak nie przykładać do tego jakiejkolwiek wagi i nadal stosują liczne naciski na telewizję, w związku z czym cały czas mamy problem z jej politycznym uwikłaniem…

Transpolityczna pokusa
Istniejący w Polsce od 26 lat system demokratyczny nie wpłynął na niezależność mediów. Wraz ze zmianą władzy, następuje zmiana kierownictwa telewizji publicznej, i stopniowa wymiana dziennikarskiej kadry. Aktualnie mamy kolejną próbę upolitycznienia telewizji – przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość. Taki stan rzeczy niestety nie służy ani telewizji, ani jej odbiorcom.
Niejednokrotnie, gdy ma miejsce dyskusja o mediach publicznych wszyscy, politycy – niezależnie od ugrupowania do którego należą – przekonują o swojej chęci zapewnienie niezależności mediom: w szczególności tym publicznym. Takie obietnice najczęściej pojawiają się w okresie przedwyborczym i są postulatami partii opozycyjnych. Jednak wraz ze zwycięstwem w wyborach, pokusa wpływu na media okazuje się zbyt silna, a po składanych przedwyborczych obietnicach, nie zostaje ani ślad…

Media publiczne kłamią
Okoliczność, że media publiczne zamiast być wierne misji publicznej, zgodnej z zapisem art. 21 ust.1 Ustawy o radiofonii i telewizji, realizują politykę informacyjną rządu – jest dla większości z nas widoczne na pierwszy rzut oka. Tak było za czasów rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Platformy Obywatelskiej, identycznie jest teraz w okresie sprawowania władzy przez PiS, i prawdopodobnie nie zmieni się to w przyszłości, dopóki funkcjonowało będzie zjawisko mediów publicznych. Tymczasem, abonament RTV jest obowiązkowym podatkiem w Polsce. Czy zatem misją mediów publicznych nie powinna być służba społeczeństwu oraz troska o interesy odbiorców?
Przez wzgląd na misję jaką powinny pełnić media publiczne, wyznacznikiem w ich działaniu powinno być kierowanie się najwyższą jakością, bezstronnością, i transparentnością. Jak to wygląda w rzeczywistości, wszyscy możemy zobaczyć włączając aktualne wydanie serwisu informacyjnego, czy tez sięgnąć do archiwalnych materiałów, z czasów funkcjonowania poprzednich rządów.

Media komercyjne również kłamią
Jednak na marginesie należy zauważyć, że media komercyjne również sprzeniewierzyły się aksjologii dziennikarskiej, nie zachowując reguł neutralności, obiektywizmu, i uczciwości przekazu, a także równego traktowania aktorów debaty publicznej (wystarczy włączyć TVN24, Super Stację, Telewizję Republikę, albo poczytać Gazetę Wyborczą, Newsweek, Gazetę Polską, czy wSieci i wPolityce, aby przekonać się jak wygląda propaganda). Niestety w Polsce tylko nieliczne ośrodki opiniotwórcze zachowują bezstronność i mówią prawdę. Debata publiczna jest „zaczadzona” nieobiektywizmem oraz tendencyjnością. A na mediach prywatnych także ciąży misja publiczna, odpowiedzialność moralna, a także standardy dziennikarskie, analogicznie jak działalność sklepów i restauracji jest regulowana przez normy fitosanitarne. To, że ktoś prowadzi prywatne przedsiębiorstwo nie oznacza, że może robić co chce. Poza tym, media komercyjne w dużej mierze były i są finansowane przez pieniądze pochodzące z reklam spółek skarbu państwa. Sprawa jest więc złożona.

O co chodzi? O pieniądze!
Główną przeszkodą uniemożliwiającą mediom publicznych wykonywanie ich misji jest sposób finansowania. Kontrowersje wzbudza zwłaszcza kwestia abonamentu oraz możliwości dofinansowywania nadawców publicznych z innych źródeł, zwłaszcza z reklamy. Czy jednak pozbawienie mediów publicznych reklam – jak to ma miejsce w brytyjskiej BBC czy szwedzkiej STV – jest możliwe? Przy obecnie panującej kulturze politycznej (a raczej jej braku), z całą stanowczością możemy odpowiedzieć: że nie. Spowodowałoby to bowiem jeszcze większe uzależnienie mediów od polityków, które już dzisiaj i tak jest bardzo duże, na co dowodem jest sposób finansowania mediów komercyjnych i wynikające z tego konsekwencje. W roku 2012, za czasów rządów koalicji PO-PSL, do portalu „Na temat”, założonego przez znanego dziennikarza Tomasza Lisa, pieniądze ze spółek skarbu państwa powędrowały zanim to medium zaczęło realnie działać (źródło: program Fakty po faktach TVN-24); z drugiej strony, ośrodki opiniotwórcze takie jak Telewizja Republika, Gazeta Polska, wSieci, czy wPolityce uzależniły się od spółek prywatnych (a teraz również państwowych) powiązanych z PiS oraz, od SKOK-ów.
Brak stabilnego finansowania mediów publicznych w Polsce spowodował szereg przykrych konsekwencji dla nadawców publicznych, którzy m.in. przestali się wywiązywać z misyjnych zadań, jakie do nich należą – co w praktyce obniżyło jakość oferty przez nich oferowanej.

Strażnicy demokracji
Brak niezależności mediów, zarówno publicznych jak i prywatnych, idzie w parze z problemem obiektywizmu oraz bezstronności dziennikarzy. Coraz częściej w mediach możemy spotkać się z materiałami informacyjnymi, w którym nie są przestrzegane zasady oddzielenia informacji od komentarza i opinii.
Warto w tym miejscu zacytować art. 10 ust. 1 Prawa Prasowego, który wskazuje, iż „zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu”. Czy jednak po obserwacji oferowanych przekazów medialnych przez media publiczne, ale także media komercyjne, wydźwięku tego paragrafu, w ramach funkcjonowania ośrodków opinii publicznej w Polsce, nie nalży zmienić z „służby społeczeństwu i państwu” na „służbę różnego rodzaju czynnikom politycznym – rządzącym obecnie albo w przeszłości, albo też znajdującym się w opozycji”?
Dużym problemem jest również fakt, iż dziennikarze stacji telewizyjnych, zarówno tych publicznych jak i komercyjnych, nie wykazują chęci uwolnienia się od politycznych nacisków, i nie przejawiają chęci walki o obronę niezależności oraz niezawisłości mediów.

Czas działa na naszą niekorzyść
Uniezależnienie wszystkich mediów od wpływów politycznych (i biznesowych), powinno być priorytetem każdego ugrupowania politycznego. Nie mając wolnych i niezależnych od jakichkolwiek grup interesów bądź struktur klientelistycznych mediów, w których pracują rzetelni dziennikarze, nie możemy mówić, że jesteśmy krajem prawdziwie demokratycznym. Czy jednak uwolnienie mediów od wpływu politycznego nastąpi? Na to pytanie odpowie czas…

Dodaj komentarz