Monopol na rację?

„Ustawa o Sądzie Najwyższym jest sprzeczna z Konstytucją” – takie hasła od kilku dni wygłaszają politycy opozycji, prawnicy przeciwni reformie sądownictwa, część środowiska sędziowskiego (na czele z byłą I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf). Czy rzeczywiście tak jest? Kto dał im uprawnienia do stwierdzania niezgodności ustawy z Konstytucją? 

Łukasz Ziaja – W polskim porządku prawnym obowiązuje zasada domniemania konstytucyjności ustawy, która oznacza, że do momentu aż Trybunał Konstytucyjny nie rozstrzygnie, że dana ustawa jest sprzeczna z Konstytucją, uważa się że jest ona zgodna z ustawą zasadniczą. TK nie wydał (na ten moment) orzeczenia, zgodnie z którym ustawa o Sądzie Najwyższym jest sprzeczna z Konstytucją; nie została ona w żaden sposób uchylona, co oznacza ze jest aktem prawnym obowiązującym. Poglądy, że ustawa jest sprzeczna z ustawą zasadniczą są jedynie poglądami pewnych środowisk prawniczych, a nie porządkiem prawnym nadanym przez Legislaturę. W związku z tym ustawa o Sądzie Najwyższym obowiązuje, a co za tym idzie, wywołuje skutki prawne i należy ją respektować, bez względu na to, jak negatywnie by się jej nie oceniało. 

Monopol na rację

Zdaniem przeciwników reformy sądownictwa, bądź szerzej całej opozycji, ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z Konstytucją RP, a co za tym idzie nie wywołuje skutków prawnych w zakresie przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku, m. in. z tego powodu że – ich zdaniem – obniżenie wieku emerytalnego dla sędziów może swoimi skutkami obejmować wyłącznie tych, którzy dopiero wejdą na sędziowską drogę, a nie orzekających sędziów, bowiem „prawo nie może działać wstecz”.

Takie stanowisko prezentuje m.in. prof. Małgorzata Gersdorf, ale także coraz popularniejszych wśród kręgów opozycji, dr hab. Marcin Matczak, który  jest jednym z czołowych krytyków reformy sądownictwa, przeprowadzanej przez obecny rząd. W wywiadzie dla jednego z tygodników, Marcin Matczak oświadczył, ku mojemu dużemu zdziwieniu, że prof. Małgorzata Gersdorf jest urzędującym (nadal) I Prezesem Sądu Najwyższego, a także nawoływał, aby sędziowie SN (którzy z mocy ustawy przeszli w stan spoczynku) przychodzili nadal do pracy i nie podporządkowywali się ustawie. Zdaniem Marcina Matczaka, ustawa jest niezgodna z Konstytucją i sędziowie nie powinni się jej podporządkowywać. Marcin Matczak nie jest w swoim poglądzie odosobniony. Odważę się stwierdzić, że jest to zdanie wszystkich przeciwników reformy sądownictwa.

Przy każdej nadążającej się okazji przeciwnicy reformy sądownictwa próbują edukować swoich oponentów, wskazując, że cała reforma jest niezgodna z ustawą zasadniczą; w dyskusjach podpierają się pojedynczymi przepisami Konstytucji RP; bardzo często powołują się na ustawę zasadniczą, którą (jak twierdzą) „należy stosować bezpośrednio”. Szkoda tylko, że w całej tej dyskusji zapominają o jednej z naczelnych zasad polskiego porządku prawnego, a mianowicie zasady domniemania konstytucyjności ustawy. Zgodnie z tą zasadą, ustawę uważa się za zgodną z Konstytucją, do momentu aż Trybunał Konstytucyjny nie orzeknie inaczej. Należy zgodzić się z Prezes Trybunału Konstytucyjnego, Julią Przyłębską, iż każda ustawa, która weszła w życie obowiązuje i uważa się, że jest zgodna z Konstytucją (co wynika z domniemania konstytucyjności); jeżeli ktoś uważa, że ustawa jest niezgodna z ustawą zasadniczą, to składa wniosek do Trybunału Konstytucyjnego i wówczas TK wydaje orzeczenie stwierdzające zgodność ustawy z Konstytucją. Nie można nie przestrzegać ustawy (jakiejkolwiek) tylko dlatego, że uważa się, że jest ona niezgodna z Konstytucją. Taka sytuacja bowiem doprowadziłaby w niedługim czasie do anarchii.

Środowisko prawnicze jest podzielone

Środowisko prawnicze, w sprawie konstytucyjności ustawy o Sądzie Najwyższym jest podzielone na dwie grupy: tych, którzy uważają, że obniżenie wieku emerytalnego sędziów jest zgodne z ustawą zasadniczą oraz tych, którzy mają odmienne zdanie w tej sprawie. Do pierwszej z tych grup należy m.in. dr hab. Przemysław Czarnek (konstytucjonalista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego), Wiesław Johann (emerytowany sędzia Trybunału Konstytucyjnego, którego sam Kamil Durczok, niechętny Zjednoczonej Prawicy, nazywa świetnym prawnikiem) oraz sędzia Barbara Piwnik (minister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera); do drugiej grupy należą m.in. prof. Małgorzata Gersdorf (była I Prezes SN, której bezpośrednio dotyczy obniżenie wieku emerytalnego), dr hab. Marcin Matczak (specjalista w zakresie teorii prawa z Uniwersytetu Warszawskiego) oraz np. prof. Adam Strzembosz (były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, a następnie I Prezes SN).

To nie jest więc tak, że reformę sądownictwa krytykują wybitni prawnicy, a bronią jej osoby niedouczone, które o konstytucji (w tym jej duchu), ustawie o Sądzie Najwyższym i innych aktach prawnych wiedzą tyle, co przeczytają w Internecie. No nie, nie jest tak. Do obu tych grup zaliczają się świetni prawnicy, jednak – parafrazując polskie powiedzenie – gdzie dwóch prawników, tam dwie opinie; na szczęcie więc opinie (nawet opinie prawne) nie są prawem obowiązującym, a od stwierdzania sprzeczności ustawy z Konstytucją jest Trybunał Konstytucyjny, co podkreślono powyżej.

W Sądzie Najwyższym zaczyna się kotłować

Wszyscy krytycy reformy sądownictwa (na czele z niektórymi sędziami Sądu Najwyższego, w tym rzecznikiem SN) jak jeden wskazywali, że ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z Konstytucją, a sędziowie SN są nieusuwalni i będą nadal wykonać obowiązki sędziego. Takie stanowisko było dla mnie do przewidzenia – skoro szefowa (ówczesna I Prezes SN) wskazywała w swoich wypowiedzeniach na niezgodność ustawy z Konstytucją, to pozostali sędziowie (którzy byli z nią mniej lub bardziej związani i mieli ku temu sposobność) głosili stanowisko tożsame ze stanowiskiem I Prezes SN. 6 lipca doszło jednak do swoistego przełomu. Wraz z przejściem Małgorzaty Gersdorf w stan spoczynku doszło do pewnego podziału w środowisku sędziów Sądu Najwyższego. Dochodzę do takiego wniosku po oświadczeniu rzecznika prasowego SN sędziego Michała Laskowskiego, który w piątek (6 lipca) oświadczył, iż zgodnie z postanowieniem Prezydenta RP 14 sędziów Sądu Najwyższego przeszło w stan spoczynku. W oświadczeniu nie wskazywał już, że ustawa jest niezgodna z Konstytucją, że sędziowie dalej uważają się za sędziów w stanie czynnym i będą przychodzić do pracy; potwierdził za to przejście 14 sędziów SN w stan spoczynku, co nastąpiło na mocy ustawy uznanej przez przeciwników reformy sądownictwa za niezgodną z Konstytucją i nie wywołująca skutków prawnych. Czy wobec oświadczenia rzecznika SN nie jest czasem tak, że 14 sędziów podporządkowało się zapisom ustawy i przeszło w stan spoczynku uznając ustawę za zgodną z Konstytucją, a część sędziów (w tym sędzia Małgorzata Gersdorf) prezentuje zdanie odmienne? Cóż więc to jest, jeżeli nie podział w samym Sądzie Najwyższym?

Jeżeli prawdą jest, jak mniemam, że dochodzi do coraz większego podziału w Sądzie Najwyższym i coraz więcej sędziów uważa, że ustawie należy się podporządkować (zamiast ją bojkotować na podstawie… własnych poglądów), cokolwiek by się o niej nie sądziło, to oznacza że głównym orędownikiem w walce z reformą sądownictwa jest sama prof. Małgorzata Gersdorf, o której nie sposób jednoznacznie powiedzieć, że jest obiektywna, neutralna, gdyż ta reforma (w zakresie obniżenia wieku emerytalnego) jej bezpośrednio dotyczy.

Sędziowie Sądu Najwyższe muszą być apolityczni i obiektywni (neutralni), nie mam co do tego żadnych wątpliwości. W sądownictwie nie powinno być miejsca dla sędziów, którzy głoszą w mediach własne poglądy lub niezinstytucjonalizowane opinie, i biorą udział w politycznych manifestacjach. Z przykrością muszę stwierdzić, że wraz z rozpoczęciem reformy sądownictwa, wielu prawników – sędziów oraz adwokatów nie zachowywało się powściągliwie oraz nie potrafiło tonować emocji.

Autor jest prawnikiem, komentatorem polityczno-ekonomicznym grupy wydawniczej IDG Poland S.A. Specjalizuje się w publikacjach oraz doradztwie z zakresu prawa, w szczególności z zakresu prawa wykroczeń, w tym prawa ruchu drogowego oraz procedury administracyjnej w tym zakresie. 

Dodaj komentarz