Międzymorze, a bezpieczeństwo regionu

Ambitny plan stworzenia tzw. Międzymorza jest wciąż bardziej na papierze i w sferze polityki, aniżeli konkretnych działań infrastrukturalnych. Tymczasem scalenie gospodarcze państw Europy Środkowo-Wschodniej poprzez projekty drogowe, centra logistyczne, czy sieć połączeń kolejowych i lotniczych, mogłoby przedefiniować całą politykę euroregionalną. Co zyskamy?

Jerzy Mosoń – Dotychczasowa polityka Europy od wieków orbituje wokół tandemu Paryż-Berlin + Londyn oraz euroazjatycka Rosja. Na skutek opisanego układu sił i rozkładania się akcentów politycznych agresja jednego z europejskich państw względem innych licząc od XVII wieku skazywała Europę Środkowo-Wschodnią na największe straty spośród wszystkich krajów Starego Kontynentu.

Czy jest salami?

Nie inaczej byłoby teraz, gdyby Rosja zdecydowała się kontynuować „strategię salami”, którą w największym skrócie można by opisać następująco: poligon ćwiczebny w Czeczenii (etap I.), następnie: Gruzja, Ukraina (etap II.), teraz być może Białoruś(etap III.), a następnie pierwsze państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego(etap IV.). Na samym końcu tego IV. etapu znalazłoby się uczynie tzw. gorącej granicy z terenów, gdzie Polska stykałaby się z Rosją.

Czas destabilizacji polskiej granicy byłby testem sojuszników – potężnych państw Europy Zachodniej i USA. Im dłużej trwałyby rosyjskie prowokacje pozostawiane bez zdecydowanej odpowiedzi Berlina, Paryża i Waszyngtonu, tym wyraźniejszy byłby sygnał dla Moskwy, że można zrobić kolejny krok. Czy można uniknąć takiego scenariusza?

 Szansa na niemieszanie się

Takie państwa jak Węgry i Słowacja, a być może nawet Finlandia otrzymałyby w sytuacji decyzyjnej „szansę” na względny spokój. Polityka premiera Wiktora Orbana względem Rosji od lat przekłada się na uzyskanie w przyszłości gwarancji bezpieczeństwa ze strony Moskwy. Słowacja ma nieco trudniejszą sytuację, ale posiadanie przez ten kraj europejskiej waluty powinno skutecznie zniechęcać Rosję by drażnienić Berlin.

Bałkany rozegrać najłatwiej

Z uwagi na pozostające w społeczeństwach państw byłej Jugosławii wojenne traumy podzielenie się sojusznicze poszczególnych krajów wydaje się oczywiste – tak więc Serbia być może Czarnogóra (25 proc. nieruchomości już należy do Rosjan), a z drugiej strony Chorwacja, Słowenia, Macedonia, przy neutralności Bośni i Hercegowiny. Ale to tylko pobieżna symulacja sytuacji najgorszej z możliwych, której rozwój Międzymorza może, jeśli nie zapobiec to znacznie ograniczyć powodzenie potecjalnej agresji. Skuteczne połączenia infrastrukturalne, a przez to rozwój regionów w tej części Europy, a przez to bogacenie się miejscowej ludności wywołałoby naturalną konsekwencje integracji również w sferze bezpieczeństwa.

Jak jest teraz?

Od lat bez większych przeszkód można dojechać z Warszawy do Budapesztu. Niemniej infrastruktura drogowa miejscowo wciąż pozostawia wiele do życzenia. Istniejące również połączenie kolejowe jest zbyt mało konkurencyjne względem sieci połączeń lotniczych. W najlepszej opcji bezprzesiadkowej, czas dojazdu to 10 g. i 20 minut. Warto przy tym pamiętać, że krytykując stan obecny wyzwaniem jest poszerzenie dróg, uczynienie ich bardziej odpornych na ciężar oraz szybkie prędkości. Do tego należy związać jak największą ilość przedsiębiorstw z regionu w kwestii wspólnych interesów.

 Międzymorskie loty

Jeśli zaś chodzi o wspomniane loty to w tej kwestii największe wyzwanie właśnie przed Polską, której ruch pasażerski cechuje ogromna dynamika, ale infrastruktura wymaga powiększenia. Najpierw rozbudowa portu lotniczego w Radomiu, by w przyszłości był komplementarny względem Centralnego Portu Lotniczego. I najważniejsze: realizacja Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz sprzężenie go z infrastrukturą państw Europy Środkowej. Dopiero wówczas będzie można mówić o możliwościach ułatwiających przewóz nie tylko pasażerów, towarów, ale także szybkiego transferu ciężkiego sprzętu wojskowego.

 

Autor jest ekspertem ds. polityki zagranicznej, dyplomacji, oraz geopolityki. Publikuje w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador” oraz czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, był stałym komentatorem „Gazety Finansowej” oraz magazynu „Home&Market, wcześniej pracował w „Rzeczypospolitej”. Jest także reżyserem i producentem filmów.

Dodaj komentarz