Jak skomercjalizować wynalazek…?

Istnieją dwa modele zdobywania przewagi rynkowej, a co za tym idzie bogacenia się: bycie pierwszym, czyli innowacyjność oraz kopiowanie sprawdzonych wynalazków i sprzedawanie ich taniej niż prekursorzy….

Inwestycje w badania nie należą do tanich i łatwych. Po przejściu długiej drogi konstruktorskiej, prawnej zostaje ostatnia prosta, czyli komercjalizacja wynalazku.

W przypadku takich gospodarek, jak polska, to ogromne wyzwanie, tymczasem istnieją już sprawdzone rozwiązania, przystające do naszego modelu gospodarczego.

Jerzy Mosoń – W zasadzie tylko w cywilizacji Zachodu oraz w krajach Dalekiego Wschodu, takich jak Korea Południowa oraz Japonia, biznes ma szansę na realny zwrot z inwestycji zaangażowanych w badania naukowe. To tu szanuje się prawa patentowe i czyjś trud, przynajmniej w teorii. Reszta świata funkcjonuje na nieco innych zasadach, bądź obiera zupełnie inny kierunek. 

Czerwony Smok – bliźniaczo podobnie

W państwach takich jak Chiny, od lat zwycięża model oparty na kopiowaniu cudzych osiągnięć. Ma przez to dużo wspólnego z działaniami nieetycznymi. Najbardziej jaskrawym przejawem chińskiego kopiowania jest powstałe w Państwie Środka miasto Guangdong, łudząco podobne do malowniczego austriackiego Hallstatt, które co roku przyciąga tysiące turystów. Środki wydane na to przedsięwzięcie to 940 mln dolarów. Ponoć następny ma być Paryż-bis. Z kolei koszt skopiowania przez Azjatów rosyjskiego odrzutowca Su-27 jest już trudniejszy do oszacowania, ale z pewnością gdyby jego słynny „brat bliźniak”, czyli Shenyang J011B powstał jedynie wysiłkiem miejscowej myśli technicznej to byłby zapewne dużo droższy. A „wystarczyło”, że Chińczycy nie wywiązali się z kontraktu… No, ale im „wolno” – są duży i bogaci. Ich prawo międzynarodowe może nie obchodzić. Co innego państwa rozwijające się.

Na dorobku

Gospodarki na dorobku, takie jak polska są wciąż zbyt ubogie, by kupować najnowocześniejsze know-how i tworzyć w ten legalny sposób przewagi rynkowe, a przynależność do zachodniego systemu prawnego uniemożliwia im stosowanie modelu chińskiego. Zostają zatem badania własne, postrzegane jako najdroższe i czasochłonne. Wyjście z impasu jednak istnieje. I nie jest to bynajmniej model rosyjski, zgodnie z którym myśl technologiczna dostaje się w ręce oligarchów związanych z Kremlem bądź w przypadku wynalazków użytecznych militarnie bezpośrednio państwu. Zresztą podobnie było niegdyś w USA, stąd internet oraz wiele kosmicznych wynalazków służyło najpierw armii. 

Bezpieczny „Premier”

Gdyby wsłuchiwać się w plotki emerytowanych funkcjonariuszy można byłoby też zrozumieć, dlaczego tak długo od wynalezienia napęd wodorowy nie miał szans na wdrożenia. A i teraz prace nad nim posuwają się zadziwiająco wolno. Jeśli do produkcji seryjnej nie wejdzie najnowsze dziecko polskiej myśli inżynieryjnej, czyli samochód „Premier” będzie oznaczało, że państwa arabskie wciąż mają jeszcze czas by zarabiać petrodolary. Bo „Premier” to pierwszy wóz, którego napęd wodorowy jest bezpieczny, a to była ostatnio przeszkoda do pokonania. Ale wróćmy na Ziemię. 

Sfinansowanie know-how

Gdy polskim biznesmenom zostają badania własne, bo nie stać ich na zakup cudzego know-how, potrzebny jest albo kredyt albo dobry pomysł na wdrożenie. Rozwój zapewnić możne giełda, ale to dość daleka perspektywa, bo najpierw trzeba potwierdzić sukces lub dać choćby przekonującą inwestorów nadzieję – to w przypadku New Connect. Tymczasem zagrożenia związane z kredytowaniem badań i wdrożeniem wynalazku są obarczone na każdym etapie poważnymi ryzykami finansowymi, a nawet utratą wypracowanej do pewnego momentu wartości intelektualnej wskutek przejęcia kontroli przez podmiot zewnętrzny. Na pewno dużo na temat problemów z finansowaniem nauki miałaby do powiedzenia polska geniuszka Olga Malinkiewicz – naukowiec, która wymyśliła jak pozyskiwać więcej i tańszej energii słonecznej.

Błyskawiczne ładowanie komórek

Kilka lat temu spółka Malinkiewicz Saule Technologies stworzyła z perowskitów pierwszy na świecie zasilacz do smartfonów. To niebawem powinien być globalny hit. Warto przypomnieć, że firma ma wsparcie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój (POIR). Oznacza to nawet 25 mln zł dofinansowania. Konkluzja nasuwa się sama: warto postawić na naukę. Ale pomoc instytucjonalna to za mało przy tak wielkim projekcie. Przydałby się także rodzimy biznesmen. Tyle, że w pomysł Malinkiewicz nie zaangażował się żaden z polskich krezusów. Okazję wyczuł za to inwestor i wizjoner Hideo Sawada. To on będzie zatem głównym beneficjentem polskiej myśli technicznej w obszarze pozyskiwania energii słonecznej. Właśnie dlatego, „wielki” polski biznes to obecnie lody, marne telewizje krajowe i mleczarnie, a japoński to telewizory, elektrownie i samochody. System jednak już jest. Trzeba tylko zmienić mentalność przedsiębiorców. Prekursorzy mieli przecież znacznie trudnie.

Geniusze marketingu

Roman Kluska – twórca Optimusa i były właściciel portalu Onet.pl pokazał, że dobry pomysł nie kosztuje dużo. Ale to były lata 90. Czas płynie nieubłaganie i tamte szanse nie wrócą. Dlatego symbolem polskiej metody na sukces w biznesie opartym na nowoczesnych technologiach bez angażowania ogromnych środków powoli stają się teraz tacy ludzie jak Piotr Surmacki, prezes notowanej na GPW/NewConnect spółki Fachowcy.pl Ventures S.A., zajmującej się obsługą firm w zakresie pozyskania zleceń z Internetu. Tak, inwestycja związana z infrastrukturą globalnej sieci kosztuje relatywnie niewiele, a możliwość pozyskania funduszy jest ogromna. No i sturt-up dość szybko można wprowadzić na giełdę New Connect, która zapewni środki na kolejne badania. Trzeba „tylko” opracować metodę marketingową, dzięki której inwestorzy pozwolą się uwieść pięknej wizji. Wniosek: naukowiec, konstruktor, wynalazca musi znaleźć partnera, który znakomicie rozumie reguły, które dziś rządzą marketingiem. Tacy ludzie są pochowani m.in. w tradycyjnych wydawnictwach – bo czym, skoro nie talentem czystej wody jest ktoś, kto jest jeszcze w stanie namówić klienta na reklamę w prasie papierowej?

Polskie piekło dla inwestorów

Wiaomo, że wspomniany Roman Kluska nie został polskim Billem Gatesem, ale to raczej wina polskiego skorumpowanego systemu władzy, a nie samego biznesmena, którego wciąż można nazywać człowiekiem sukcesu. A to, że obecnie zarabia na serach, a nie komputerach, wcale nie umniejsza jego dalekowzroczności. Zresztą podobnie jest w przypadku Piotra Surmackiego, który co prawda rok temu zaliczył, nazywając rzecz dość oględnie, gorsze dni, gdy inwestorzy postanowili masowo wyprzedać akcje jego spółki Fachowcy.pl, ale przy jego znajomości marketingu kryzys nie powinien trwać zbyt długo. Nawet, jeśli faktycznie stracił przytaczaną przez portal Money.pl sumę 150 mln zł. Prezes Fachowcy.pl, bowiem jak mało kto rozumie termin: komercjalizacja nowoczesnych technologii.

Zarabiać na Google

Kilka lat temu Piotr Surmacki stworzył urządzenie FreeHotSpot, które umożliwia remarketing lokalizacji fizycznych, za które otrzymał wyróżnienie od Polskiej Akademii Nauk (PAN) – to była innowacja roku 2013 rok! Następnie założył spółkę WAY2TRAFFIC Polska S.A., jedyną polską platformą podłączoną bezpośrednio do sieci Google DoubleClick Adexchange. Oczywiście chodzi o platformę zakupową. Jak wielu programistów byłoby w stanie napisać oprogramowanie łączące klientów i markety, tak aby prezentowana oferta zachęcała do zakupów w sposób optymalny? Zapewne wielu. Mało kto jest jednak w stanie przekuć to w biznes. Jemu się udało.

Kto zdaje egzamin

Na koniec warto wspomnieć o niedawnym laureacie Konkursu Mikroprzedsiębiorca Roku – zabawa/rywalizacja dedykowana jest właścicielom najmniejszych biznesów. Wygrała ją spółka KF Niccoloum, która opracowała innowacyjną technologię hamującą przenikanie do wnętrza skóry jonów niklu, wywołujących reakcję alergiczną u prawie 20% populacji ludzkiej na całym świecie. Kto w dzisiejszym zanieczyszczonym świecie nie cierpi na alergię? Ci, którzy przynoszą ulgę w cierpieniu milionom ludzi mogą zarobić majątek. Z tej perspektywy wybór jury konkursu będącego częścią programu Citi Microentrepreneurship Awards realizowanego przez Citi Foundation to strzał w dziesiątkę i kolejna wskazówka, gdzie szukać wsparcia dla rozwoju swojej myśli naukowej, technicznej lub nowatorskiego biznesu. Jeśli jednak ktoś nadal nie wie od czego zacząć, warto wejść na stronę Polskiego Funduszu Rozwoju (https://dobrypomysl.pfr.pl/project). Póki co państwo zdaje egzamin, biznes zagraniczny również, krajowy jeszcze się uczy.

 

 Autor jest ekspertem ds. polityki zagranicznej, dyplomacji, oraz geopolityki. Publikuje w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador” oraz czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, był stałym komentatorem „Gazety Finansowej” oraz magazynu „Home&Market, wcześniej pracował w „Rzeczypospolitej”. Jest także reżyserem i pro

Dodaj komentarz