Jakie powinny być cele polskiej strategii dyplomatycznej na 2019 r.? To wyzwanie nie tylko dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale też resortów kształtujących gospodarkę.
Jerzy Mosoń – Największym problemem polskiej strategii dyplomatycznej od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. jest chęć realizacji wszystkich celów. Wskutek takiego podejścia, z horyzontu znikają priorytety, a realizowane są drobne cele, które klasa polityczna usilnie podbija medialnie, by społeczeństwo miało poczucie sukcesu i w konsekwencji dało jej kolejną szansę na rządzenie. Polska nie ma już jednak czasu na symbolikę – przed nami rysowana od lat przez ekonomistów perspektywa spowolnienia gospodarczego oraz coraz groźniejsza polityka Moskwy.
Wspólne priorytety
Wkraczając w 2019 r., Warszawa musi bezwzględnie uporządkować strategie polityczną, wskazać podstawowe celem, którym należy podporządkować wszystkie mniejsze. Przy czym, mowa nie o strategii partyjnej realizowanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, Koalicji Obywatelskiej. Chodzi o strategię wspólną dla każdego ugrupowania, stworzenie Karty Podstawowej Priorytetów Polityki Zagranicznej.
Symboliczny sukces
Obecnie podstawowym celem polskiej polityki zagranicznej na 2019 rok, powinno być zapewnienie bezpieczeństwa zewnętrznego oraz stabilizacja gospodarki. Oznacza to zepchnięcie na margines symboliki związanej z emocjami społecznymi oraz ambicjami poszczególnych grup, bez względu na to czy chodzi o wrażliwe kwestie aborcyjne, tzw. równouprawnienie czy domaganie się zwrotu od Rosji wraku Tu154M. Warto zatem, aby minister spraw zagranicznych, Jacek Czaputowicz, zamknął rok sukcesów bądź porażek, symbolicznych klamrą przegłosowania przez radnych Jersey City pozostania pomnika katyńskiego na dotychczasowym miejscu. To niewątpliwy sukces, zarówno polskiej dyplomacji, jak i miejscowej Polonii. I niech będzie ostatnim tego typu akcentem pochłaniającym tak dużo energii polskich dyplomatów.
Unikać autodestrukcji
Przychodzi bowiem czas na postawienie „kropki nad i” w kwestii bezpieczeństwa granic Polski, a takie jest w stanie zapewnić jedynie trwały sojusz gospodarczo-wojskowy z USA oraz podnoszenie zdolności bojowych własnej armii. To także czas wskazywania obywatelom niebezpieczeństw, których następstwem może być sprzyjanie pojawienia się spowolnienia gospodarczego albo nawet kryzysu. Mimo ugruntowania polskiej gospodarki w globalnym systemie naczyń połączonych, możliwe jest ograniczenie wpływu czynników zewnętrznych na wahania gospodarcze. Polska wciąż ma swoją walutę, cieszy się wysoką produkcją rolną i przemysłową. Oznacza to możliwość realnej obrony. Żadne działania rządu nie pomogą, jeśli zachowania obywateli staną się nieracjonalne, bo powodowane paniką. Potrzebna jest zatem edukacja, szczególnie w sferze ekonomii, tak by obywatel unikał zachowań stadnych, a często przez to autodestrukcyjnych.
Autor jest z-ca redaktora naczelnego magazynu Polish Market, ekspertem ds. polityki zagranicznej, dyplomacji, oraz geopolityki. Publikuje w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador” oraz czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, był stałym komentatorem „Gazety Finansowej” oraz magazynu „Home&Market, wcześniej pracował w „Rzeczypospolitej”. Jest także reżyserem i producentem filmów.