Inna strona rzeczywistości…

Jak można wytłumaczyć fakt, że mimo już ponad stu tysięcy ofiar w Polsce oraz milionów na całym świecie, ludzie w dalszym ciągu bagatelizują pandemię koronawirusa, umniejszając jej zagrożenie, a także kwestionując sens środków zapobiegawczych: takich jak szczepienia czy lockdowny.

Roman Mańka: Myślę, iż odpowiedź kryje się w mechanizmie, który kiedyś Günter Anders, mąż Hannah Arendt, opisał jako niezgodność prometejską.

Żyjemy w świecie o ogromnej i wciąż narastającej złożoności technicznej i przemysłowej. Na ten wymiar nakłada się rzeczywistość znaczeń, sensów, czyli obszar kulturowy i medialny. 

Niewidzialny wymiar złożonych struktur
Wydarzenia rozgrywają się bardzo szybko (wręcz w mgnieniu oka) i posiadają ogromny zasięg. Wiele faktów, jak również zjawisk ma charakter strukturalny, w ramach którego o przebiegu procesów, w większym stopniu decydują relacje pomiędzy elementami, w złożonej strukturze fenomenów, niż same elementy składowe.

Tymczasem ludzie posiadają ograniczoną zdolność doświadczenia moralnego. Nie potrafią moralnie doświadczać faktów abstrakcyjnych, o większym stopniu uniwersalności. Coś, co wykracza poza jednostkowe, konkretne przypadki i sytuacje nie wchodzi w osąd moralnego doświadczenia, nie trafia do naszej recepcji i świadomości; wydaje się czymś odległym, dalekim, a może nawet nieistniejącym.

Często dochodzi do paradoksu. Potrafimy płakać nad trumną jednego konkretnego człowieka, żałujemy jednostkowych, konkretnych osób, nawet, gdy nie są członkami naszej rodziny, ani też naszymi bliskimi, a w żaden sposób nie porusza nas śmierć dziesiątek tysięcy, setek, czy milionów osób. Cierpimy moralnie z powodu śmierci jednej czy kilku osób, nie przeraża nas zaś śmierć wielu istnień ludzkich.

To jest właśnie niezgodność prometejska. Tragedia masowa, bardziej złożona, o której dowiadujemy się za pośrednictwem nośników kultury – elektronicznych mediów – wydaje nam się bardziej odległa i mniej bolesna. Dopiero, gdy dramat (czasami nawet dużo mniejszy) dzieje się lokalnie, blisko nas, w obrębie naszej fizycznej przestrzeni, naszego społecznego środowiska, zaczynamy doświadczać go moralnie.

Ograniczenia doświadczenia moralnego
Umiejętność abstrahowania, myślenia abstrakcyjnego, jak również zdolność do abstrakcyjnego doświadczenia moralnego, do bardziej uniwersalnej, abstrakcyjnej empatii, świadczy o klasie i jakości człowieka.

Ludzie zazwyczaj uważają, że realne jest tylko to, co jednostkowe, indywidualne, konkretne, zaś to co abstrakcyjne i uniwersalne to nicość. Wybitny amerykański filozof, jeden z prekursorów oraz twórców filozofii pragmatyzmu, Charles Sanders Peirce, uważał inaczej, odwrotnie: to co jednostkowe, konkretne to nicość, a to co uniwersalne jest realne.

Nigdy nie zrozumiemy rzeczywistości, jeśli nie nauczymy się wychodzić poza tu i teraz.

Niezgodność prometejska była jedną z przyczyn, w rezultacie której holokaust był możliwy, a ludzie bagatelizowali jego rozmiary (do dziś są tacy, którzy bagatelizują). Kierujący machiną zagłady Żydów, Adolf Eichmann, nie rozumiał na czym polega jego wina, gdy zarzucono mu masową zagładę osób pochodzenia żydowskiego i ludobójstwo, twierdził iż on doskonalił jedynie techniczną i organizacyjną działalność mechanizmu (fenomen ten świetnie opisała Hannah Arend, relacjonując proces Eichmanna w Jerozolimie); gdy tymczasem zarzucono mu mord jednego konkretnego człowieka, zaczął krzyczeć, wrzeszczeć i rzucać się na podłogę.

Nie potrafił moralnie doświadczyć masowej zagłady milionów ludzi, a doświadczył śmierć jednego, konkretnego człowieka.

Kluczowa jest nasza bierność
Z niezgodnością prometejską, zjawiskiem opisanym przez Günter Anders, blisko wiąże się inny mechanizm, zdefiniowany przez jego żonę, Hannah Arendt; to mechanizm niebywale szkodliwy dla życia obywatelskiego oraz więzi społecznej: banalne zło.

Banalne zło polega na bierności, a jego źródłem jest konformizm. Zabiegamy o małe, błahe sprawy: chęć utrzymania zatrudnienia, awans w pracy, jakąś niewielką korzyść, poczucie bezpieczeństwa. Na banalne zło składają się zawsze prozaiczne motywy. Jednak bez banalnego zła nie byłoby zła wielkiego. Banalne zło umożliwia powstanie zła wielkiego.

Kluczowa jest nasza bierność, nasz oportunizm.

W rezultacie banalnego zła mogło dojść do utworzenia społeczeństw i systemów totalitarnych, wyniszczających ideologii: nazizmu, faszyzmu, komunizmu, zaś niezgodność prometejską dała przyzwolenie na miliony ofiar.

Banalne zło to obojętność. – „Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny!” – mówił prof. Marian Turski, podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

To co obserwujemy przy okazji pandemii koronawirusa (ta nieczułość, bierność, obojętność, oportunizm, podatność na teorie spiskowe) jest tylko inną stroną rzeczywistości totalitarnej. Widzę i ubolewam, iż polskie społeczeństwo w coraz większym stopniu jest, niestety, gotowe na faszyzm. Istnieje związek pomiędzy zachowaniami w obliczu pandemii koronawirusa, a atmosferą umożliwiającą powstawanie społeczeństw totalitarnych.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.

Populistyczna kalkulacja

Przypomniała mi się sytuacja z listopada 2006 roku. W znanej mi doskonale Kopalni Węgla Kamiennego „HALEMBA” w Rudzie Śląskiej doszło do wybuchu metanu. Zginęło 23 górników. Najmłodszy miał 21 lat, najstarszy 59.

Jeszcze w tym samym dniu na Śląsk udał się ówczesny premier, Jarosław Kaczyński.

Roman Mańka: Pamiętam co wówczas powiedział, wysłuchałem jego słów w jednym z późnowieczornych programów informacyjnych. Z ust Kaczyńskiego padło mniej więcej takie zdanie: to ogromna tragedia, każda śmierć jest tragedią, nawet pojedynczego człowieka, a co dopiero 23 ludzi – powiedział premier.

Zestawienie liczb
W rezultacie koronawirusa umarło już w Polsce, w okresie 20 miesięcy, ponad 100 tys. osób. W ciągu jednej doby, nawet gdy wolumen liczby zakażeń kształtował się na niskim poziomie (mniej niż tysiąc zachorowań), umierało 40 osób; w momentach kulminacji traciliśmy (na dobę) prawie 700 osób.

Dlaczego, kiedy na Śląsku, w wyniku katastrofy w KWK „Halemba” w Rudzie Śląskiej zginęło 23. górników, zmobilizowano ogromne siły, przedsięwzięto środki zaradcze, wysłano ekipy ratownicze, które w maskach tlenowych i w pozycji leżącej, jak również – z uwagi na wysoką temperaturę – obłożone lodem, próbowały, kopiąc w pokładach węgla korytarze, dotrzeć do ofiar katastrofy (Górników); następnie uruchomiono śledztwa, powołano górniczą komisję śledczą w celu wyjaśnienia przyczyn tragedii; tymczasem dzisiaj, kiedy w rezultacie pandemii koronawirusa śmierć ponoszą tysiące osób, państwo jest bierne i właściwie nie podejmuje żadnych działań?

Dlaczego wówczas, w tamtej sytuacji, już prawie 15 lat temu (niedługo przypadnie rocznica) śmierć 23 górników (a według słów Jarosława Kaczyńskiego: „nawet jednego”) była dramatem, zaś dziś śmierć tysięcy ludzi nie jest dramatem?

Powód tej diametralnej różnicy w zachowaniu rządu (tego samego rządu) jest jeden: populizm. Tak postępuje populistyczny rząd.

Trudna empatia
Różnica tkwi w zjawisku, które opisał Günther Anders, mąż Hannah Arendt, a które w filozofii określa się jako: niezgodność prometejską. Chodzi o ograniczoną społeczną zdolność moralnego doświadczenia wydarzeń złożonych, skomplikowanych, wymagających umiejętności myślenia abstrakcyjnego.

Ludzie potrafią doświadczy empatii w wyniku śmierci jednej czy kilku osób, a jednocześnie są obojętni wobec tysięcy czy milionów ofiar.

Katastrofa tego rodzaju, jak wypadek w kopalni jest dość prosta w przebiegu i zrozumiała, wybuch metanu działa na wyobraźnię i ją pobudza; dodatkowo jest to okoliczność spektakularna, konsoliduje oraz mobilizuje opinię publiczną.

Wszystkie te cechy, a więc jednostkowość, konkretność, prostota, banalność, względnie niewielka liczba ofiar, brak potrzeby myślenia abstrakcyjnego, w celu moralnego zrozumienia wydarzenia – są czymś przeciwnym niż opisana przez Güenthera Andersa niezgodność prometejska, która jest charakterystyczna dla złożonego, skomplikowanego pod względem przemysłowym i technicznym globalnego świata.

Z tym wiąże się kalkulacja polityczna typowa dla populistów. Populiści reagują na wydarzenia takie, jak katastrofa w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej, bo po prostu im się to bardziej opłaca. Bo tego rodzaju sytuacje są konkretne, proste i ludzie je zrozumieją; dodatkowo przypisana jest do nich spektakularność, na którą nastawiają się politycy. Zaś niewielka relatywnie niewielka liczba ofiar sprawi, iż społeczeństwo doświadczy empatii, o którą – paradoksalnie – byłoby dużo trudniej, gdyby śmierć dotyczyła tysięcy czy milionów osób.

Łatwiej zaaprobować bierność
Pandemia jest procesem (nie wydarzeniem, a procesem; to jest różnica) długotrwałym, złożonym i rozproszonym, mało konkretnym, dlatego działania rządu nie będą nagradzane bonusami popularności; czy inaczej: brak działań rządu, nie spotka się z powszechną dezaprobatą.

Równie dobrze można przywołać inny przykład: katastrofy samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Zginęło w niej 96 osób. A rząd PiS, gdyby mógł, finansowałby ekspedycje kosmiczne z Macierewiczem na czele, prowadził najbardziej dziwne projekty naukowe oraz eksperymenty lotnicze, żeby tylko wyjaśnić to wydarzenie i udowodnić teorię zamachu.

W przypadku przeciwdziałania pandemii koronawirusa rząd PiS jest zadziwiająco bierny. Kalkulacja populistyczna nie wymaga od niego aktywności.

Tymczasem umierają tysiące ludzi. Ogromną część winy za to ponosi obecny populistyczny rząd PiS.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.