Logika historii

Często słyszy się niesprawiedliwy oraz absurdalny pogląd, iż zajmowanie się filozofią w ogóle nie pomaga w analizie realnych sytuacji oraz że nie sprzyja zrozumieniu praktycznej sfery życia. Tymczasem jest dokładnie przeciwnie: filozofia pomaga dostrzec głębsze, a także bardziej uniwersalne wymiary rzeczywistości i pozwala zobaczyć to, czego nie widać gołym okiem, co się nie pojawia na powierzchni zdarzeń: a więc sens.

Roman Mańka: Weźmy choćby napad Rosji na Ukrainę oraz generalnie charakterystykę natury państw imperialnych. Niemiecki filozof, najczęściej zupełnie źle rozumiany, Friedrich Wilhelm Nietzsche, dla zdefiniowania bytu (a mówiąc ściślej: bycia) użył dwóch kategorii: pierwsza to wola-mocy, zaś druga to wieczny-powrót. Jest to, przy zastosowaniu pewnego uproszczenia, kontynuacja tego samego schematu, który kształtował całą historię filozofii, aż do czasów Heideggera: u Platona była to opozycja form (idei) do rzeczy, a właściwie ich cieni (mit Jaskini); u Arystotelesa: substancja i właściwości, lub materia i akt; u Kartezjusza podmiot i przedmiot, zaś u Nietzschego: wola mocy oraz wieczny powrót.

Jak zauważa Heidegger, metafizyka zawsze zawierała w sobie funkcję dualizmu, jak również redukcję wielości do tożsamości, osiąganej na bardziej ogólnym poziomie. Przenosiła zrozumienie w inny pozafizyczny wymiar, dlatego właśnie zawierała przedrostek meta.

Każdy byt pragnie być
Wszystkie wymienione wyżej kategorie: idee-rzeczy, substancja-właściwości, podmiot-przedmiot, to nic innego, jak zasady bytu (zniekształconego przez zapomnienie bycia). Tym samym są nitzscheańskie wola mocy i wieczny powrót. Z tym, że jak przyznaje Heidegger, u Nietzschego metafizyka osiągnęła swą najwyższą figurę: po pierwsze dlatego, że zrozumiałe oddaje przywilej poznania wrażliwemu, czyli logika, matematyka, nauka oddaje palmę pierwszeństwa sztuce oraz technice (nauka konserwuje, sztuka i technika rekonfiguruje/odzyskuje rzeczy); po drugie u Nietzschego, wbrew pozorom, nie ma dualizmu ani opozycji, a tak naprawdę jest ciągłość, jedność, tożsamość.
Pomiędzy wolą-mocy nie ma dualizmu ani opozycji; tak samo pomiędzy wiecznym-powrotem. Wola mocy łączy platońskie idee i rzeczy, arystotelesowką substancję i właściwości, kartezjański podmiot i przedmiot, freudowską jaźń i jej rozwarstwienie.
U Nietzschego wola mocy to jedno. Ona łączy w jednej figurze opozycję podmiotu i przedmiotu, substancji oraz właściwości, likwiduje dualizm, a zapewnia tożsamości, jedność. Jest uniwersalną zasadą bytu. Wola dąży do mocy, pragnie mocy. A więc podmiot pragnie niczego innego niż samego siebie, dąży do osiągnięcia samego siebie w optymalnej wersji, która zawsze ucieka, bo stwarza nowe skale rozwoju.
Każdy byt pragnie mocy, optymalizacji samego siebie, dąży do rozwoju, do doskonałości. Nie ma opozycji pomiędzy podmiotem a przedmiotem, pomiędzy wolą a mocą, gdyż podmiot chce być jednocześnie przedmiotem, zaś wola – mocą.

To ontologiczna reguła bytu, każdego bytu.

Teologiczną zasadą jest zaś wieczny powrót. Każdy byt oczekuje swego przetrwania. Jak wykazywali socjologowie, Gerhard Lenski czy Niklas Luhmann (ale także biolog Karol Darwin), działanie ludzi determinuje chęć przetrwania, która powoduje ewolucję.

Jest to nic innego, jak nitzscheańska wola mocy oraz wieczny powrót.

Rzeczy w myśli
Heidegger pisze, iż w odniesieniu do historii, w bardziej uprawniony sposób możemy właściwie mówić o metafizyce historii, bądź filozofii historii.
Jak popatrzymy na dzisiejsze działania Rosji, powrót imperialnych tendencji w tym kraju, to dostrzeżemy właśnie te zasady bytu: wolę mocy i wieczny powrót. Zresztą objawiają się one w historii od dawna, wystarczy popatrzeć na dzieje Cesarstwa Rzymskiego, państwa Franków, III Rzeszy, Stanów Zjednoczonych, czy Unii Europejskiej.
Wszystkie te formy państwa były napędzone przez dwie zasady bytu/bycia, zdefiniowane przez Nietzschego: wolę mocy oraz wieczny powrót.
Inną formułą filozoficzną, która pomaga zrozumieć nam rzeczywistość oraz historię, jest reguła dialektyczna przedstawiona przez Georga Wilhelma Friedricha Hegla w „Logice” oraz „Fenomenologii ducha”.
Mamy do czynienia z trzema fazami rozwoju (ludzkiego) ducha: 1) duch subiektywny, czyli czysta myśl, albo myśl sama w sobie, następnie, to również część ducha subiektywnego: połączenie myśli z rzeczą, podmiotu z przedmiotem (myśl wychodzi poza siebie) i powrót połączonej myśli (idei); 2) duch obiektywny, przejawiający się w postaci materialnych wytworów myśli człowieka: państwo, prawo; 3) duch absolutny, sztuka, kultura, religia, filozofia, w których myśl wytwarza bardziej wyrafinowaną i subtelną myśl.

Trój-rytm historii
Jednak do obecnej sytuacji bardziej adekwatne zastosowanie ma inna zasad dialektyczna Hegla, dotycząca koniecznego rozwoju historii. W opinii Hegla, rozwojem historycznym kierują konieczne siły i przebiega on w dialektycznym trój-rytmie: najpierw jest teza, następnie antyteza, a na końcu powstaje synteza, stanowiąca połączenie tezy oraz antytezy.
Hegel nie definiował tego dialektycznego mechanizmu tylko i wyłącznie w sposób racjonalny, pozbawiony odwołań empirycznych, co się często mu zarzuca. Choć jego filozofia ma charakter racjonalny, a mówiąc jeszcze bardziej ściśle idealistyczny, to jednak opierał się on na ogólnej obserwacji historii, wyciągał globalne, uniwersalne wnioski z obserwowanych, aktualnych jemu, wydarzeń i starał się nadać im porządek, uformować w przekonującą logikę.
Gdy w roku 1807 pisał „Fenomenologię ducha” w Europie, następowały, tak jak obecnie, bardzo silne napięcia oraz procesy. Geopolityka pędziła z prędkością światła. Hegel obserwował, jak szybko, historia przeszła od tezy, do antytezy, żeby następnie osiągnąć etap syntezy.
Tezą był absolutyzm, którego zaczątki zaczął budować Henryk IV, którego forma została później jeszcze bardziej wzmocniona przez premierów Francji, kardynałów Armanda Jeana Richelieu oraz Julesa Mazarina, a który ostatecznie doprowadził do skrajności, Ludwig XIV, „Król słońce”, wyrażając to emblematycznie w słynnym stwierdzeniu: „Państwo to ja”.
Antytezą absolutyzmu był żywioł Rewolucji Francuskiej, mającej miejsce w latach 1789-1795, która upomniała się o większą wolność, sprawiedliwość, równość, demokrację oraz prawa obywatelskie, i która zaowocowała bardziej zdywersyfikowanymi strukturami władzy.
Antytezą do absolutyzmu była również „Chwalebna Rewolucja” w Anglii (1689), „Dwa traktaty o rządzie” Johna Locke’a, działalność Monteskiusza, wyłożona w „O duchu praw” (1748).
Następnie nastąpiła synteza, a więc klęska Napoleona Bonaparte pod Waterloo (1815), wcześniej Kongres Wiedeński (1814) i wreszcie monarchia konstytucyjna, albo, co powstało jeszcze wcześniej, w Austrii, Prusach, i w jakiejś mierze również w Rosji, absolutyzm oświecony.
Ten trój-bieg czy trój-rytm w opinii Hegla może dotyczyć bardzo różnych okresów historycznych. W Anglii np. teza: Jakub I, Karol I, Karol II, Jakub II; antyteza: Oliwier Cromwell; synteza: Wilhelm III Orański.

Kluczowy moment
Niektórzy uważają, że antytezą feudalizmu była rewolucja przemysłowa, by następnie przejść w jeszcze bardziej ekstremalną antytezę: kapitalizm, by z kolei później rozwinąć kolejną antytezę antytezy: socjalizm/komunizm; aż w końcu doprowadzić do syntezy: kapitalizm z ludzką twarzą, albo społeczna gospodarka rynkowa, itd.,
W kontekście obecnej sytuacji i tego co obserwujemy, dzisiejsza Rosja jest również syntezą poprzedzających ją okresów historycznych. Tezą była Rosja carska, Piotra Wielkiego, Carycy Katarzyny, Mikołaja, itd.; antytezą: Związek Radziecki oraz komunizm.
Syntezą jest imperialna, ekspansywna Rosja Putina, który połączył system carski z modelem komunistycznym.
Co będzie później? Odpowiedź na to pytanie właśnie teraz się wykuwa. I jest to z pewnością moment dla historii ludzkości kluczowy.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.

Głębsze filary Wspólnoty

Unia Europejska, żeby projekt integracyjny mógł się domknąć, potrzebuje dwóch rzeczy: 1) wspólnej, jednolitej europejskiej profesjonalnej armii złożonej z rekrutów państw sygnatariuszy i liczącej ok 2 mln żołnierzy (nie musi to pozostawać w sprzeczności z NATO, ale wzmacniać stronę europejską w stosunku do amerykańskiej); 2) prezydenta Unii Europejskiej wybieranego w powszechnych wyborach przez społeczeństwo całej Unii Europejskiej, wspartego silnymi instytucjami wykonawczymi.

Roman Mańka: Można dodać również trzeci element, media o zasięgu kontynentalnym, kształtujące coś, co obecnie nie występuje, albo jeżeli już, to występuje w znikomym stopniu: europejską opinię publiczną.

Struktury symetryczne
Obydwa czynniki, w sposób oczywisty wzmocnią bezpieczeństwo Europy. Lata 90. XX wieku oraz pierwsze dwie dekady nowego tysiąclecia, ujawniły napięcia pomiędzy stroną amerykańską oraz europejską w ramach NATO, pojawiły się konflikty interesów. Kiedyś może dojść do sytuacji, że NATO stanie się niefunkcjonalne. Wspólna armia europejska, budowana ponad poszczególnymi narodami, ale w oparciu o nie, i ponad państwami narodowymi, daje dużo większe gwarancje jednolitości oraz bezpieczeństwa, a także niezależności od Amerykanów.

Ze względu na nasze położenie, historię, predyspozycje, jak również walory mentalne, wzmacnia także pozycję Polski.

W Unii Europejskiej powinny istnieć struktury symetryczne, tymczasem pomiędzy organizacją polityczno-gospodarczą UE, a czynnikami odpowiadającymi za jej bezpieczeństwo, występuje asymetria.
Implementowanie funkcji prezydenta, UE stworzy przejrzysty, skuteczny ośrodek władzy. Ale przede wszystkim da Europejczykom poczucie wpływu, jeden z najważniejszych parametrów demokracji. To bardzo wzmocni element tożsamości i uczestnictwa. Będziemy mogli powiedzieć: nasz prezydent.

Przyszłość musi przeważyć nad przeszłością
Zarówno armia europejska, jaki i prezydent, oprócz powierzchownego efektu związanego z zarządzaniem czy bezpieczeństwem, dają dużo więcej: pogłębiają integrację europejską (o potrzebie takie pisał niemiecki filozof i socjolog, Jurgen Habermas), konsolidują Wspólnotę, zwiększają poczucie dumy, zacieśniają integrację.

Przeszkodą w sięgnięciu po te dwa elementy jest historia. Europa, gdy zaczynała się integrować miała swoją historię (rzeczywistość państw narodowych), w przeciwieństwie np. do Stanów Zjednoczonych, które gdy powstawały, nie miały historii. Dlatego tam integracja i powołanie wspólnego państwa, były dużo łatwiejsze.

Swoją drogą, to bardzo ciekawe, że ideały europejskiego Oświecenia, łatwiej było zrealizować w Ameryce niż w Europie.

Jednak wyzwanie globalizacji, najważniejszego procesu, który kształtuje nasze życie, są tak ogromne, że przyszłość musi zdecydowanie przeważyć nad historią. Jeżeli nie zbudujemy wspólnej Europy, nie pogłębimy integracji w ramach Unii Europejskiej i nie stworzymy Narodu Europejskiego, będziemy jedynie tłem do rywalizacji dwóch obozów: Chino-Rosji z Ameryką.

We współczesnej rzeczywistości sens mają jedynie państwa kontynentalne. Globalne procesy wymagają globalnych narzędzi.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.

Czy świat przetrwa po likwidacji klasy średniej?

Pandemia i związane z nią lockdowny wyniszczają na całym świecie drobnych i średnich przedsiębiorców. W siłę rosną za to międzynarodowe korporacje, przejmując rynek upadających firm. Czy ludzie mogą się tylko przyglądać postępującej degrengoladzie klasy średniej?

Jerzy Mosoń: Majątek dziesięciu najbogatszych ludzi świata powiększył się w czasie pandemii koronawirusa o 540 mld dol. – twierdzi Organizacja humanitarna Oxfam. Rosną fortuny spekulantów, bankierów i właścicieli firm technologicznych. Z kolegi ciągle ogłaszane lockdowny doprowadziły do zachwiania równowagi między biznesami uzależnionymi od mobilności i kontaktów międzyludzkich a tymi, gdzie wystarczy kontakt on-line.

Nierówne straty
W większości państw, gdzie rządy ogłaszały lockdowny związane z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawarirusa największe straty notowały na początku firmy podróżnicze, hotelarze, następnie produkcyjne i handlowe. Najłatwiej było przejść przez kryzys związany z lockdownami tym przedsiębiorcom, którzy nie są uzależnieni od pracy stacjonarnej, ale też w ich biznesie częste podróże nie są koniecznością. Ale straty finansowe nie były równomierne także wśród tych, którzy ucierpieli najbardziej. Niewielkie firmy rodzinne mogły się bronić, pod warunkiem, że rzeczywiście pracownikami w tych biznesach byli członkowie rodzin, a księgowi na tyle sprawni, by skorzystać z oferowanych przez rządy subwencji.

Kazus hotelowy
Powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś dysponuje średniej wielkości pensjonatem i nagle stracił źródło dochodów, nie mając zbyt wysokich kosztów operacyjnych to prawdopodobnie po uderzeniu kryzysu będzie w stanie wrócić do dawnego stylu życia, licząc od nowego pełnego sezonu. Tak stało się w przypadku pensjonatów, które szybko latem odzyskały oddech, po zakończeniu pierwszego lockdownu W zdecydowanie gorszej sytuacji są średni gracze oferujący ponad 100 miejsc hotelowych – za mali by przetrwać kryzys i posiadający za bardzo rozbudowaną infrastrukturę oraz kadrę by móc ograniczać koszty. Oni i tym razem stali się oni łakomym kąskiem dla międzynarodych graczy. Skutki niewydolności MŚP wobec zamknięcia gospodarki będzie można jednak policzyć dopiero kilka miesięcy od ustania kryzysu, ponieważ przejęcia wciąż trwają, podobnie jak pojawiają się nowe fale epidemii

Wielcy nie przegrywają
Wydawać by się mogło, że w następstwie ograniczenia ruchu spowodowanego zamknięciem gospodarki upadać będą linie lotnicze. I rzeczywiście Od początku 2020 roku upadło ponad 40 linii lotniczych na świecie. Ale uwaga: w całym 2019 r. taki los spotkał 46 przewoźników, a w 2018 – 56 linii lotniczych – informuje Cirium – ekspercka firma zajmująca się analizą danych nt. podróży lotniczych. Co więcej, pomijając upadek włoskiego przewoźnika Alitalia mającego problemy także przed pandemią nie upadły żadne inne znaczące linie. Zresztą Włosi i tak uratowali te linie przemianowując je w spółkę ITA (Italia Transporto Aero). Sytuacja linii lotniczych pokazuje to, że nawet wobec największych problemów gospodarczych ważne gałęzie gospodarki z punktu widzenia polityków mogą otrzymać skuteczną ochronę. Jeśli ktoś ma wątpliwości może odświeżyć sobie historię dużych banków dotkniętych kryzysem finansowym z lat 2008-2013. I wówczas najwięksi gracze mogli liczyć na wsparcie.

Spekulanci jak zwykle na fali
Rzeczywiście też znów się okazało, że największe firmy są w stanie poradzić sobie z kryzysem samodzielnie, a nawet na nim zyskać. I nie chodzi nawet o bezprośrednich beneficjentów pandemii tj. producenci szczepionek, które warunkowo dopuszczono do obrotu i rozmaitymi restrykcjami zagwarantowano ich miliardowy zbyt. Zyskała cała masa spółek z obszaru Big Data, w tym rzecz jasna najwięksi gracze tacy jak Microsoft stworzony przez miliardera Billa Gatesa. Trudno dziś wyobrazić sobie spotkania biznesowe, w zasadzie jakąkolwiek pracę bez produktów umożliwiających kontakty on-line. Furorę robią firmy kurierskie, bo zamknięta w domach ludność jakoś musiała robić zakupy, choćby wydając ostatnie pieniądze zarobione jeszcze przed kryzysem.

Co nas czeka?
Nikt już nie ma wątpliwości, że im dłużej będzie trwał kryzys zdrowotny i czym większe będą obostrzenia to tym szybciej będzie rozpędzać się inflacja. I choć dziś większość ekonomistów przeraża się tegorocznymi wynikami jej poziomu tj. 6 proc. w Polsce to za kilka miesięcy być może trzeba będzie zmierzyć się z jeszcze większymi wzrostami cen. Problem pogłębi się wraz ze wzrostem bezrobocia, ale prawdziwym dramatem może okazać się wzrost zadłużenia wobec tych, którzy jakimś cudem przewidzieli wybuch pandemii i pomnożyli swoje majątki. Narastające nierówności przemodelują gospodarkę i pogłębią panujące podziały na bogatych i biednych. Momentem przełomowym będzie taki wzrost cen nieruchomości i samochodów, że leasing konsumencki aut i najem nieruchomości stanie się nie tylko bardziej opłacalny od ich zakupu na razy, ale okaże się jedyną możliwością ich posiadania dla ponad 50 proc. populacji.

 Uderzenie w klasę średnią
Dla społeczeństw, gdzie klasa średnia poprzez swą własność i wysoką dochodowość odgrywa znaczącą rolę będzie to duży cios, ale prawdziwe problemy przeżyją te państwa, gdzie liczne klasa średnia wciąż jest bardziej postulatem niż normą tj. Polska. Za zahamowaniem rozwoju klasy średniej pójdą niechybnie ograniczenia wolnościowe, ponieważ prawdziwa władza polityczna to władza pieniądza. Skoro już dziś ludzie zgadzają się na wprowadzenie paszportów covidowych by pójść do kina, pojechać na wycieczkę bądź skorzystać z restauracji to tym bardziej zgodzą się na to by od ich posiadania zależała też praca. Ani się zorientują a oddadzą w ten sposób demokrację liberalną, o którą tak zagorzale walczyli z komunizmem i nazizmem.

Klasa średnia w klasycznym rozumieniu nie przestanie istnieć zupełnie, ale czy w Polsce Ludowej zanikła w 100 proc.? Świat jednak będzie już tylko pozornie demokratyczny.

 

Autor jest szefem Zespołu ds. Geopolityki i Polityki Zagranicznej Fundacji FIBRE. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, a także z-ca redaktora naczelnego czasopisma Polish Market. Kierował Działem Prawnym tygodnika „Gazeta Finansowa”. Na swoim koncie ma wiele publikacji w „Rzeczpospolitej” (w której pracował), w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador”, w miesięczniku „Home&Market” oraz w czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”.Jest także reżyserem i producentem filmów.