Czy świat przetrwa po likwidacji klasy średniej?

Pandemia i związane z nią lockdowny wyniszczają na całym świecie drobnych i średnich przedsiębiorców. W siłę rosną za to międzynarodowe korporacje, przejmując rynek upadających firm. Czy ludzie mogą się tylko przyglądać postępującej degrengoladzie klasy średniej?

Jerzy Mosoń: Majątek dziesięciu najbogatszych ludzi świata powiększył się w czasie pandemii koronawirusa o 540 mld dol. – twierdzi Organizacja humanitarna Oxfam. Rosną fortuny spekulantów, bankierów i właścicieli firm technologicznych. Z kolegi ciągle ogłaszane lockdowny doprowadziły do zachwiania równowagi między biznesami uzależnionymi od mobilności i kontaktów międzyludzkich a tymi, gdzie wystarczy kontakt on-line.

Nierówne straty
W większości państw, gdzie rządy ogłaszały lockdowny związane z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawarirusa największe straty notowały na początku firmy podróżnicze, hotelarze, następnie produkcyjne i handlowe. Najłatwiej było przejść przez kryzys związany z lockdownami tym przedsiębiorcom, którzy nie są uzależnieni od pracy stacjonarnej, ale też w ich biznesie częste podróże nie są koniecznością. Ale straty finansowe nie były równomierne także wśród tych, którzy ucierpieli najbardziej. Niewielkie firmy rodzinne mogły się bronić, pod warunkiem, że rzeczywiście pracownikami w tych biznesach byli członkowie rodzin, a księgowi na tyle sprawni, by skorzystać z oferowanych przez rządy subwencji.

Kazus hotelowy
Powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś dysponuje średniej wielkości pensjonatem i nagle stracił źródło dochodów, nie mając zbyt wysokich kosztów operacyjnych to prawdopodobnie po uderzeniu kryzysu będzie w stanie wrócić do dawnego stylu życia, licząc od nowego pełnego sezonu. Tak stało się w przypadku pensjonatów, które szybko latem odzyskały oddech, po zakończeniu pierwszego lockdownu W zdecydowanie gorszej sytuacji są średni gracze oferujący ponad 100 miejsc hotelowych – za mali by przetrwać kryzys i posiadający za bardzo rozbudowaną infrastrukturę oraz kadrę by móc ograniczać koszty. Oni i tym razem stali się oni łakomym kąskiem dla międzynarodych graczy. Skutki niewydolności MŚP wobec zamknięcia gospodarki będzie można jednak policzyć dopiero kilka miesięcy od ustania kryzysu, ponieważ przejęcia wciąż trwają, podobnie jak pojawiają się nowe fale epidemii

Wielcy nie przegrywają
Wydawać by się mogło, że w następstwie ograniczenia ruchu spowodowanego zamknięciem gospodarki upadać będą linie lotnicze. I rzeczywiście Od początku 2020 roku upadło ponad 40 linii lotniczych na świecie. Ale uwaga: w całym 2019 r. taki los spotkał 46 przewoźników, a w 2018 – 56 linii lotniczych – informuje Cirium – ekspercka firma zajmująca się analizą danych nt. podróży lotniczych. Co więcej, pomijając upadek włoskiego przewoźnika Alitalia mającego problemy także przed pandemią nie upadły żadne inne znaczące linie. Zresztą Włosi i tak uratowali te linie przemianowując je w spółkę ITA (Italia Transporto Aero). Sytuacja linii lotniczych pokazuje to, że nawet wobec największych problemów gospodarczych ważne gałęzie gospodarki z punktu widzenia polityków mogą otrzymać skuteczną ochronę. Jeśli ktoś ma wątpliwości może odświeżyć sobie historię dużych banków dotkniętych kryzysem finansowym z lat 2008-2013. I wówczas najwięksi gracze mogli liczyć na wsparcie.

Spekulanci jak zwykle na fali
Rzeczywiście też znów się okazało, że największe firmy są w stanie poradzić sobie z kryzysem samodzielnie, a nawet na nim zyskać. I nie chodzi nawet o bezprośrednich beneficjentów pandemii tj. producenci szczepionek, które warunkowo dopuszczono do obrotu i rozmaitymi restrykcjami zagwarantowano ich miliardowy zbyt. Zyskała cała masa spółek z obszaru Big Data, w tym rzecz jasna najwięksi gracze tacy jak Microsoft stworzony przez miliardera Billa Gatesa. Trudno dziś wyobrazić sobie spotkania biznesowe, w zasadzie jakąkolwiek pracę bez produktów umożliwiających kontakty on-line. Furorę robią firmy kurierskie, bo zamknięta w domach ludność jakoś musiała robić zakupy, choćby wydając ostatnie pieniądze zarobione jeszcze przed kryzysem.

Co nas czeka?
Nikt już nie ma wątpliwości, że im dłużej będzie trwał kryzys zdrowotny i czym większe będą obostrzenia to tym szybciej będzie rozpędzać się inflacja. I choć dziś większość ekonomistów przeraża się tegorocznymi wynikami jej poziomu tj. 6 proc. w Polsce to za kilka miesięcy być może trzeba będzie zmierzyć się z jeszcze większymi wzrostami cen. Problem pogłębi się wraz ze wzrostem bezrobocia, ale prawdziwym dramatem może okazać się wzrost zadłużenia wobec tych, którzy jakimś cudem przewidzieli wybuch pandemii i pomnożyli swoje majątki. Narastające nierówności przemodelują gospodarkę i pogłębią panujące podziały na bogatych i biednych. Momentem przełomowym będzie taki wzrost cen nieruchomości i samochodów, że leasing konsumencki aut i najem nieruchomości stanie się nie tylko bardziej opłacalny od ich zakupu na razy, ale okaże się jedyną możliwością ich posiadania dla ponad 50 proc. populacji.

 Uderzenie w klasę średnią
Dla społeczeństw, gdzie klasa średnia poprzez swą własność i wysoką dochodowość odgrywa znaczącą rolę będzie to duży cios, ale prawdziwe problemy przeżyją te państwa, gdzie liczne klasa średnia wciąż jest bardziej postulatem niż normą tj. Polska. Za zahamowaniem rozwoju klasy średniej pójdą niechybnie ograniczenia wolnościowe, ponieważ prawdziwa władza polityczna to władza pieniądza. Skoro już dziś ludzie zgadzają się na wprowadzenie paszportów covidowych by pójść do kina, pojechać na wycieczkę bądź skorzystać z restauracji to tym bardziej zgodzą się na to by od ich posiadania zależała też praca. Ani się zorientują a oddadzą w ten sposób demokrację liberalną, o którą tak zagorzale walczyli z komunizmem i nazizmem.

Klasa średnia w klasycznym rozumieniu nie przestanie istnieć zupełnie, ale czy w Polsce Ludowej zanikła w 100 proc.? Świat jednak będzie już tylko pozornie demokratyczny.

 

Autor jest szefem Zespołu ds. Geopolityki i Polityki Zagranicznej Fundacji FIBRE. W przeszłości pełnił funkcję redaktora naczelnego magazynu „Gentleman”, a także z-ca redaktora naczelnego czasopisma Polish Market. Kierował Działem Prawnym tygodnika „Gazeta Finansowa”. Na swoim koncie ma wiele publikacji w „Rzeczpospolitej” (w której pracował), w Kwartalniku Geopolitycznym „Ambassador”, w miesięczniku „Home&Market” oraz w czasopismach prawniczych, m.in. w prestiżowym branżowym miesięczniku „Radca prawny”.Jest także reżyserem i producentem filmów.

Wielkie pęknięcie!!!

Fot: pixabay.com

Konflikt o to co jest w życiu ważne

Podział stał się w polskiej polityce słowem kluczem, przez niektórych wręcz fetyszyzowanym, u innych determinującym alarmistyczne głosy wyrażające troskę o spójność struktury społecznej oraz kulturę debaty publicznej. Czy rzeczywiście mamy czego się obwiać? Skąd wziął się podział i jakie są jego główne przesłanki? Z jakich warstw się składa?

Roman Mańka – Podział, który aktualnie obserwujemy nie jest niczym nowym, co pojawiło się kilka lat temu w tyglu rywalizacji Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, zresztą sprowadzenie go do takich ram stanowi daleko idące i zaciemniające obraz uproszczenie; tego rodzaju podział istniał w Polsce prawie zawsze, gdyż wynika z natury człowieka oraz towarzyszących mu uwarunkowań kulturowych, w rozumieniu kultury, tak jak postrzegał ją Bronisław Malinowski i inni przedstawiciele nurtu funkcjonalno-antropologicznego, czyli szeroko rozumianej. Czytaj dalej „Wielkie pęknięcie!!!”