Rosyjska karta, mołdawski teatrzyk

undefined
Fot: pixabay.com

Po zdobyciu pełni realnej władzy mołdawski oligarcha Vladimir Plahotniuc dąży do zbudowania w kraju dwubiegunowego układu politycznego: prozachodni rząd i większość parlamentarna kontra prorosyjski prezydent i popierająca go najpopularniejsza partia socjalistów. Realna opozycja ma być zepchnięta na trwałe na margines, a główną osią pozornego sporu politycznego będą w najbliższych miesiącach stosunki Mołdawii z Rosją.

Ksawery Czerniewicz – Plahotniuc doprowadził do sytuacji, w której Zachód nie ma wyjścia i musi go popierać – mimo oczywistych nadużyć i wątpliwej trwałości proeuropejskich poglądów politycznego obozu oligarchy. Kluczowe były wybory prezydenckie w listopadzie ub.r. Plahotniuc od dłuższego czasu ma pełną kontrolę nad rządem, parlamentem, sądami i większością mediów. Mógł więc sobie pozwolić na objęcie stanowiska prezydenta przez ideologicznego przeciwnika. Dzięki dyskretnemu wsparciu aktywów Plahotniuca, idący do wyborów z prorosyjskim lewicowym programem Igor Dodon pokonał prozachodnią, związaną z centroprawicową opozycją Maię Sandu. Antyzachodnie i prorosyjskie pierwsze kroki nowego prezydenta umożliwiły władzy ustawienie się na przeciwstawnej pozycji. Przy czym w tym pozornym sporze większość kart ma w ręku Plahotniuc. Prezydencka władza w Mołdawii ma znaczenie raczej symboliczne. Konstytucja nie daje głowie państwa większych uprawnień. To, co wzmacnia pozycję Dodona, to wysokie notowania socjalistów (na tle niskiej popularności partii Plahotniuca) oraz fakt, że może się określać jako depozytariusz mandatu społeczeństwa (i odwoływać się bezpośrednio do wyborców, np. drogą referendów) – bo jako pierwszy od 1997 r. prezydent Mołdawii został wybrany w głosowaniu powszechnym i bezpośrednim. Bardzo ważne było też uzyskanie przez Dodona, podczas pierwszej wizyty w Moskwie, otwartego poparcia Władimira Putina. Czytaj dalej „Rosyjska karta, mołdawski teatrzyk”

Wielka gra w Azji Centralnej

undefinedFot: Globe/pixabay.com

Zagrożenie islamskim terroryzmem, rywalizacja Rosji z Chinami, rywalizacja o ropę i gaz, wreszcie kryzys ekonomiczny, generujący społeczne napięcia. Wydarzenia minionego roku i to, czego można się spodziewać w obecnym, powodują, że niebawem znów może być głośno o nieco zapomnianej ostatnio Azji Centralnej. Kruszy się powoli porządek ustanowiony w pierwszych latach po upadku Związku Sowieckiego i ogłoszeniu niepodległości przez leżące tu republiki.

Ksawery Czerniewicz – Obszar między Morzem Kaspijskim a Chinami, między Rosją, a Iranem i Afganistanem, w XIX wieku stał się polem rywalizacji dwóch największych imperiów świata: lądowego z morskim. To wtedy na Wyspach Brytyjskich powstał termin „The Great Game” – odnoszący się do Azji Centralnej. Dziś nikt już nie mówi o starciu wpływów rosyjskich z brytyjskimi, ale po upadku ZSRR w Azji Centralnej, znów krzyżują się interesy największych tego świata. Rosja próbuje odzyskać choć część tego, czym dysponowała tutaj do 1991 roku. Głównym rywalem stały się Chiny – szukające coraz mocniej, już nie tylko surowców naturalnych (z gazem na czele) i ziemi, ale też wpływów politycznych oraz bezpieczeństwa. W tle wciąż pozostaje Zachód, choć w ostatnich latach Stany Zjednoczone wyraźnie się cofnęły, a Unia Europejska nie ma siły przebicia. Nie można też zapominać o Iranie, Pakistanie, i Indiach. Czytaj dalej „Wielka gra w Azji Centralnej”

Rosyjskie projekty rdzewieją

undefinedFot: person/pixabay.com

Początek roku 2017 w globalnej polityce energetycznej zapowiada się szalenie interesująco. Zmiana na szczytach władzy w Stanach Zjednoczonych będzie oznaczała przedefiniowanie dotychczas prowadzonej polityki i podejścia do wydobycia węglowodorów niekonwencjonalnych. Wszystkie decyzje podjęte za oceanem są szczegółowo analizowane i obserwowane przez Kreml, który stara się reagować na każdy ruch Amerykanów.

Inez Szuszwalak – Prawdą jest, że to właśnie początek 2017 roku będzie oznaczał nowy podział świata, pomiędzy dwa konkurujące ze sobą mocarstwa. I to właśnie ta niepewność dalszych kroków nowego włodarza 50 Stanów, wpędza Gazprom w coraz większe zadłużenie. Czytaj dalej „Rosyjskie projekty rdzewieją”