Cena kunktatorstwa

Przez wiele lat starano się postawić przed Sądem III Rzeczpospolitej przywódców PRL: gen. Wojciecha Jaruzelskiego oraz gen. Czesława Kiszczaka, za wprowadzenie stanu wojennego. Zarzucano im, iż popełnili zbrodnię przeciwko Narodowi Polskiemu. W największym stopniu ukarania winnych domagali się politycy PiS.

Roman Mańka: Nie umniejszając ciężaru totalitarnego czynu władz komunistycznych, w wyniku wprowadzenia stanu wojennego śmierć poniosło ok. 40 osób, a bezpośrednio 9. Górników w Kopalni „Wujek”, w rezultacie błędnej, biernej polityki wobec pandemii koronawirusa umiera – dziennie –  500 osób, a na przestrzeni dwóch lat jej trwania, Polska straciła ok. 100 tys. ludzi, przy bardzo niekorzystnych tendencjach demograficznych., które od lat trwają w naszym kraju.

Zdrada własnego elektoratu
Obecny rząd PiS, w sposób cyniczny, utylitarny (z partykularnej perspektywy) zachowuje się kunktatorsko, pasywnie, zachowawczo, oportunistycznie, nie podejmując żadnych zdecydowanych działań, bo tak wynika z sondaży, bo taka jest polityczna kalkulacja. Ceną politycznego oportunizmu jest śmierć tysięcy Polaków. I powierzchowna obserwacja mogłaby wskazywać, iż PiS działa w interesie własnego elektoratu, zgodnie z jego poglądami. Jednak, gdy spojrzymy na to głębiej, to okazuje się, iż są to pozory, gdyż właśnie wyborcy PiS płacą za to najwyższą cenę.

W filozofii prawa, brak działania jest działaniem, zaś bierność czynników władzy (rządzących) w obliczu katastrofy jest niedopuszczalna. Nie sięgając po nadzwyczajne instrumenty, zdecydowane środki, doprowadzając do tłoku w galeriach handlowych, ścisku na weselach oraz innych imprezach kukturalno-rozrywkowych, pozwalając osobom niezaszczepionym swobodnie poruszać się w miejscach o dużej aktywności społecznej, obecna władza (PiS) świadomie prowadzi do ludobójstwa. Nazwijmy rzeczy po imieniu: to jest ludobójstwo!

Zabójcza bierność
Jeżeli chcieliśmy karać przywódców PRL: Jaruzelskiego, Kiszczaka, Siwickiego za wprowadzenie stanu wojennego (40 ofiar), jaka powinna być kara dla liderów PiS: Kaczyńskiego, Morawieckiego, Niedzielskiego, Kamińskiego, Czarnka (pół tysiąca ofiar dziennie)?

Jaka powinna być kara dla przywódców PiS, za celowe sprowadzenie katastrofy i ludobójstwo?

Do ludobójstwa można doprowadzić również w sposób bierny, poprzez brak działania, choć to jest problem trochę bardziej skomplikowany, gdyż w istocie mamy do czynienia z działaniem świadomym, kalkulacyjnym, przez zaniechanie działania, dla osiągnięcia celów politycznych.

W tej sytuacji również ma miejsce zjawisko, które opisał amerykański filozof, Gunter Anders (mąż Hannach Arendt): zjawisko niezgodności prometejskiej. Winę Jaruzelskiego i Kiszczaka łatwiej jest zrozumieć, dostrzec, gdyż na ulicę wyjechały czołgi, padły strzały, w najważniejszych miejscach miast i gmin pojawiło się wojsko; tymczasem tragedia koronawirusa jest procesem rozproszonym, rozłożonym w czasie, bardziej złożonym, skomplikowanym. Ludzie mają ograniczoną zdolność moralnego doświadczania sytuacji strukturalnych, skomplikowanych, abstrakcyjnych; rozumieją tylko to co powierzchowne, proste i konkretne, co dzieje się blisko nich, tu i teraz.

Kto nami rządzi?
Mamy tu też do czynienia z procesem, który opisała wspomniana żona Andersa – Hannach Arendt – z banalnym złem. Tak naprawdę większości polityków PiS przyświecają banalne motywy: chęć osiągnięcia kariery politycznej (to obrzydliwe) czy utrzymania się na stanowisku, osiągnięcia politycznej korzyści.

To małe rzeczy. Tyle tylko, że zło banalne prowadzi zawsze (umożliwia) do zła wielkiego. Zło banalne jest wstępem do zła wielkiego, czymś w rodzaju koniunktury, sprzyjającego nastroju. Nadmierny konformizm zawsze prowadzi do okrucieństwa i faszyzmu.

Za trochę ponad tydzień obchodzić będziemy 40 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego (13 grudnia 1981 roku). Zastanówmy się nad tym wszystkim głęboko i moralnie. Odpowiedzmy sobie na pytanie: kto obecnie nami rządzi? Jacy to ludzie? Jakie są ich sumienia? PiS nie ma moralnego prawa do sprawowania władzy w Polsce.

 

 Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.

Inna strona rzeczywistości…

Jak można wytłumaczyć fakt, że mimo już ponad stu tysięcy ofiar w Polsce oraz milionów na całym świecie, ludzie w dalszym ciągu bagatelizują pandemię koronawirusa, umniejszając jej zagrożenie, a także kwestionując sens środków zapobiegawczych: takich jak szczepienia czy lockdowny.

Roman Mańka: Myślę, iż odpowiedź kryje się w mechanizmie, który kiedyś Günter Anders, mąż Hannah Arendt, opisał jako niezgodność prometejską.

Żyjemy w świecie o ogromnej i wciąż narastającej złożoności technicznej i przemysłowej. Na ten wymiar nakłada się rzeczywistość znaczeń, sensów, czyli obszar kulturowy i medialny. 

Niewidzialny wymiar złożonych struktur
Wydarzenia rozgrywają się bardzo szybko (wręcz w mgnieniu oka) i posiadają ogromny zasięg. Wiele faktów, jak również zjawisk ma charakter strukturalny, w ramach którego o przebiegu procesów, w większym stopniu decydują relacje pomiędzy elementami, w złożonej strukturze fenomenów, niż same elementy składowe.

Tymczasem ludzie posiadają ograniczoną zdolność doświadczenia moralnego. Nie potrafią moralnie doświadczać faktów abstrakcyjnych, o większym stopniu uniwersalności. Coś, co wykracza poza jednostkowe, konkretne przypadki i sytuacje nie wchodzi w osąd moralnego doświadczenia, nie trafia do naszej recepcji i świadomości; wydaje się czymś odległym, dalekim, a może nawet nieistniejącym.

Często dochodzi do paradoksu. Potrafimy płakać nad trumną jednego konkretnego człowieka, żałujemy jednostkowych, konkretnych osób, nawet, gdy nie są członkami naszej rodziny, ani też naszymi bliskimi, a w żaden sposób nie porusza nas śmierć dziesiątek tysięcy, setek, czy milionów osób. Cierpimy moralnie z powodu śmierci jednej czy kilku osób, nie przeraża nas zaś śmierć wielu istnień ludzkich.

To jest właśnie niezgodność prometejska. Tragedia masowa, bardziej złożona, o której dowiadujemy się za pośrednictwem nośników kultury – elektronicznych mediów – wydaje nam się bardziej odległa i mniej bolesna. Dopiero, gdy dramat (czasami nawet dużo mniejszy) dzieje się lokalnie, blisko nas, w obrębie naszej fizycznej przestrzeni, naszego społecznego środowiska, zaczynamy doświadczać go moralnie.

Ograniczenia doświadczenia moralnego
Umiejętność abstrahowania, myślenia abstrakcyjnego, jak również zdolność do abstrakcyjnego doświadczenia moralnego, do bardziej uniwersalnej, abstrakcyjnej empatii, świadczy o klasie i jakości człowieka.

Ludzie zazwyczaj uważają, że realne jest tylko to, co jednostkowe, indywidualne, konkretne, zaś to co abstrakcyjne i uniwersalne to nicość. Wybitny amerykański filozof, jeden z prekursorów oraz twórców filozofii pragmatyzmu, Charles Sanders Peirce, uważał inaczej, odwrotnie: to co jednostkowe, konkretne to nicość, a to co uniwersalne jest realne.

Nigdy nie zrozumiemy rzeczywistości, jeśli nie nauczymy się wychodzić poza tu i teraz.

Niezgodność prometejska była jedną z przyczyn, w rezultacie której holokaust był możliwy, a ludzie bagatelizowali jego rozmiary (do dziś są tacy, którzy bagatelizują). Kierujący machiną zagłady Żydów, Adolf Eichmann, nie rozumiał na czym polega jego wina, gdy zarzucono mu masową zagładę osób pochodzenia żydowskiego i ludobójstwo, twierdził iż on doskonalił jedynie techniczną i organizacyjną działalność mechanizmu (fenomen ten świetnie opisała Hannah Arend, relacjonując proces Eichmanna w Jerozolimie); gdy tymczasem zarzucono mu mord jednego konkretnego człowieka, zaczął krzyczeć, wrzeszczeć i rzucać się na podłogę.

Nie potrafił moralnie doświadczyć masowej zagłady milionów ludzi, a doświadczył śmierć jednego, konkretnego człowieka.

Kluczowa jest nasza bierność
Z niezgodnością prometejską, zjawiskiem opisanym przez Günter Anders, blisko wiąże się inny mechanizm, zdefiniowany przez jego żonę, Hannah Arendt; to mechanizm niebywale szkodliwy dla życia obywatelskiego oraz więzi społecznej: banalne zło.

Banalne zło polega na bierności, a jego źródłem jest konformizm. Zabiegamy o małe, błahe sprawy: chęć utrzymania zatrudnienia, awans w pracy, jakąś niewielką korzyść, poczucie bezpieczeństwa. Na banalne zło składają się zawsze prozaiczne motywy. Jednak bez banalnego zła nie byłoby zła wielkiego. Banalne zło umożliwia powstanie zła wielkiego.

Kluczowa jest nasza bierność, nasz oportunizm.

W rezultacie banalnego zła mogło dojść do utworzenia społeczeństw i systemów totalitarnych, wyniszczających ideologii: nazizmu, faszyzmu, komunizmu, zaś niezgodność prometejską dała przyzwolenie na miliony ofiar.

Banalne zło to obojętność. – „Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny!” – mówił prof. Marian Turski, podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

To co obserwujemy przy okazji pandemii koronawirusa (ta nieczułość, bierność, obojętność, oportunizm, podatność na teorie spiskowe) jest tylko inną stroną rzeczywistości totalitarnej. Widzę i ubolewam, iż polskie społeczeństwo w coraz większym stopniu jest, niestety, gotowe na faszyzm. Istnieje związek pomiędzy zachowaniami w obliczu pandemii koronawirusa, a atmosferą umożliwiającą powstawanie społeczeństw totalitarnych.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.

Obopólny interes


Powiedzmy sobie wprost: PiS-owi kryzys na granicy Polska-Białoruskiej bardzo sprzyja. Podejrzewam nawet, iż Łukaszenko i Kaczyński „dogadali się” i cynicznie, perfidnie grają razem.

Roman Mańka: Oczywiście to nie oznacza, że Łukaszenko odwiedził pod osłoną nocy, w założonym na głowę kapturze Kaczyńskiego, w „pałacu” na Żoliborzu, i zawarli porozumienie. W polityce rzeczy tak prosto i bezpośrednio się nie dzieją. Jednak wiele poczynań uzgadnianych jest w domniemaniu, w rezultacie antycypacji interesów zainteresowanych stron.

Zawsze powtarzam, że w polityce gesty ważniejsze są od słów.

Zakończy się to tak (prędzej lub później, ale raczej prędzej niż później), że PiS, dzięki kryzysowi, otrzyma pieniądze z Unii Europejskiej, w ramach Funduszu Odbudowy, które włączy do budżetu państwa i własnego funduszu wyborczego. W istocie o to idzie cała gra. Teraz UE ma silny pretekst żeby te pieniądze Polsce dać. Inne sprawy, związane choćby z praworządnością, zejdą na dalszy plan.

Oprócz tego ważne są dwa pozostałe efekty:

Po pierwsze, budując zewnętrzne zagrożenie PiS może mobilizować własny elektorat i próbować zdobywać nowe populacje wyborcze, poprzez granie na patriotycznej emocji.

Po drugie, odwraca uwagę od własnych nieudolnych rządów oraz problemów natury gospodarczej: inflacja; i również od innych ważnych spraw, np. koronawirus.

Łukaszenko zaś robi mniej więcej to samo, a oprócz tego dostaje alibi. Jeżeli UE wprowadzi sankcje wobec Białorusi, będzie na kogo zrzucić winę na zapaść gospodarczą, do której i tak na Białorusi dojdzie, w rezultacie jego beznadziejnych rządów. Dzięki temu będzie mógł rządzić dalej.

W polityce wiele rzeczy wygląda inaczej niż się wydaje w powierzchownym oglądzie. – Nie patrz na przedstawienia, lecz na istotę rzeczy – pisał Immanuel Kant. Staraj się zobaczyć nie fenomeny, a noumeny.

 

Autor jest socjologiem i dziennikarzem, prowadzi własną audycję w „Halo Radio” oraz pełni funkcję redaktora naczelnego „Czasopisma Ekspertów” Fundacji FIBRE. Zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki, a także obserwacji uczestniczącej. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia oraz hermeneutyka. Jest autorem sześciu książek popularno-naukowych i w dziedzinie dziennikarstwa śledczego. Członek zarządu Fundacji FIBRE.